Agent ubezpieczeniowy
Odwiedziłam Pana X (piszę X, bo nie miał nawet identyfikatora). Przedstawiłam, z czym przychodzę i poprosiłam o wyliczenie składki. X był bardzo uprzejmy i w pięć minut wyliczył propozycje swojego towarzystwa ubezpieczeniowego. Zadał tylko trzy pytania: o rodzaj pojazdu, model i moje miejsce zamieszkania. Wydało mi się to mocno podejrzane. Sama zapytałam o wartość pojazdu i udziały własne. Miły agent zmieszał się lekko, poniważ dotarło do niego, że jestem w temacie zorientowana, więc z lekkim jąkaniem oświadczył, że przy tej składce mój udział własny wynosi 2000 zł. Grzecznie panu podziękowałam (to były początki moich poszukiwań i nie byłam jeszcze poirytowana). Nie znoszę, gdy ktoś zakłada z góry, że ma do czynienia z kompletnym laikiem.
Telefon do towarzystwa ubezpieczeniowego
Moja znajoma poleciła mi towarzystwo Y, w którym ubezpiecza się od lat.
- Dzwonisz do nich i masz polisę w pięć sekund – zapewniała – i to najtańszą.
Spróbowałam.
Chyba przez piętnaście minut słuchałam smętnej muzyczki, ale byłam cierpliwa. Koleżanka w końcu zapewniała, że się opłaca. Gdy usłyszałam ludzki głos (nie automat), byłam naprawdę szczęśliwa. Trzy razy przełączano mnie do innych rozmówców i trzy razy tłumaczyłam, po co dzwonię. W końcu jest! Kompetentna (podobno) osoba. Miła pani zadała mi sporo pytań, zanim wyliczyła składkę, ale w końcu otrzymałam odpowiedź. Kwota mocno mnie zdziwiła. Była znacznie wyższa, niż się spodziewałam. Wprawdzie polisa autocasco zawierała wszystkie warianty, na jakich mi zależało, ale czy aby najtaniej? Zapytałam o to moją rozmówczynię. Zapewniła, że na rynku ubezpieczeń nie znajdę lepszej propozycji. Cóż... zaryzykuję i poszukam – pomyślałam.
Porównywarka ubezpieczeń
Rozpoczęłam od czytania opinii o poszczególnych towarzystwach ubezpieczeniowych. Szybko jednak porzuciłam temat. Zauważyłam, że według wypowiadających się tam osób wszystko i wszędzie jest złe. Sami oszuści i wyzyskiwacze. Dlaczego każdy potrafi pisać tylko o negatywach, a jak coś jest dobrze, to się nie wypowiada?
Pozostała mi już ostatnia nadzieja: internetowa porównywarka ubezpieczeń. Nie miałam do tej pory zaufania do takiego narzędzia. Początkowo chciałam tylko sprawdzić, czy w ogóle uda mi się wyliczyć składki. Formularz może troszkę przydługi, ale wyniki „piorunujące”. Po wypełnieniu najważniejszych danych otrzymałam odpowiedź od kilkunastu towarzystw ubezpieczeniowych, gotowe ceny i szczegóły każdej oferty. Najciekawsze, że najkorzystniejsza propozycja była dużo tańsza od proponowanych przez Pana X i konsultantkę telefoniczną z towarzystwa Y. Mogłam od razu zamówić interesujący mnie pakiet, ale jak wcześniej wspomniałam, to był mój pierwszy zakup on-line. Zaznaczyłam więc prośbę o kontakt z konsultantem. Nie musiałam zresztą długo czekać na telefon. Pomęczyłam agenta tysiącem pytań i o dziwo otrzymałam wszystkie odpowiedzi. To był prawdziwy profesjonalista. Elektroniczny dokument otrzymałam e-mailem zaraz po naszej rozmowie, a oryginał dosłano mi pocztą po opłaceniu składki.
Boicie się zakupów przez Internet? Odrzućcie obawy. Korzystajcie z zaufanych stron internetowych, a jeśli macie wątpliwości, proście o kontakt telefoniczny (przecież nie płacicie za to). Życie biegnie do przodu, więc warto szukać postępowych rozwiązań.