Przez wiele lat uważane za przeżytek, zabawki drewniane powoli odzyskują dawną pozycję. Już w 2011 roku robiły furorę na największych na świecie targach zabawek w Norymberdze. Problem w tym, że nie wszystkie są rzeczywiście tak przyjazne, jak się wydaje.

Data dodania: 2013-01-24

Wyświetleń: 1490

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Trend jest oczywisty: budujemy bardziej ekologiczne domy, sortujemy śmieci i odżywiamy się zdrowiej. A skoro tak, to oczekujemy, że także zabawki, które dajemy dzieciom, będą przyjazne zarówno dla nich, jak dla środowiska. Zamieniamy plastik na materiały naturalne, Barbie na zabawki drewniane. Co doskonale widać na największych na świecie targach zabawek w Norymberdze.

Zabawki zrównoważonego rozwoju

„Toys go green” takie hasło przyświecało edycji wydarzenia z 2011 roku. Sześciuset uczestników targów zostało przy tej okazji przepytanych o to, co myślą o ekologicznych zabawkach. Odpowiedzi? Zrównoważenie ma dla nich ogromne znaczenie. Co z klientami? Ale uwaga: chociaż wszyscy sprzedawcy stwierdzili, że sprzedają takie zabawki, po pytaniu o przykłady stawiali się znacznie mniej rozmowni.

Jedna czwarta kupujących, którzy byli ankietowani w trakcie targów przyznała, że mogłaby płacić nawet 20 proc. więcej mając świadomość, że zabawki są produkowane w sposób zrównoważony. Problem w tym, że jak na razie nie udało się znaleźć. Niektórzy jednak próbują.

Drewniane zwierzątka z Korei

Jedną z firm, które otrzymały przyznawaną w trakcie targów nagrodę, jest producent zabawek z Korei Południowej. Wbrew temu, czego można by się spodziewać, nie oferuje on produktów rodem z XXII wieku, naszpikowanych elektroniką gadżetów, z którymi kojarzy się nam ten kraj. Przeciwnie, jego propozycja to drewniane zwierzątka.

Jak wyglądają? To estetyczne lwy, tygrysy i dinozaury, krowy oraz świnki, wreszcie konie na biegunach (z pluszowymi dodatkami). Przyjemne w dotyku mają walory nie tylko estetyczne, ale i edukacyjne.

Inne przykłady ekozabawek pokazywanych w Norymberdze? Choćby gra science-fiction od znanego producenta zabawek czy mały samochód, który może jeździć bez baterii. Wszystko ładne, kolorowe, wesołe. W przeciwieństwie do warunków, w których często są produkowane.

Jak to się robi w Chinach?

To kolejny aspekt, na który zwracali uwagę organizatorzy tamtych targów. Obrońcy praw człowieka przed każdym Bożym Narodzeniem informują, że w Chinach dzień pracy w fabrykach zabawek to 14 godzin, a tydzień – siedem dni. Bez prawa pracy, związków zawodowych czy prawidłowo wypłacanych nadgodzin.

A standardy, które mają rzekomo określać, które produkty powstają w lepszych warunkach? Zdaniem wielu to listek figowy. Sueddeutsche Zeitung wskazuje, że standard ICTI opracowany w latach dziewięćdziesiątych (po tragicznych pożarach) daje jedynie ogólne wytyczne określając minimalne standardy. Ale nic więcej.

Normy tylko ogólne

Z tekstu w SZ wynika, że chociaż wielu producentów stara się dostarczać organizacjom konsumenckim informacje o warunkach produkcji, najwięksi gracze na rynku milczą. Jedyną odpowiedź, jaką obrońcy praw człowieka i konsumenta uzyskują, to wymówka o braku czasu.

Czy więc rzeczywiście wszystkie zabawki drewniane są tak przyjazne? To kwestia dyskusyjna. Wiele z nich nie tylko produkowanych jest w warunkach urągających podstawowym prawom człowieka, ale także przewożonych środkami transportu zatruwającymi środowisko naturalne. Konsumenci o tym nie wiedzą, a dopóki tak się dzieje, nagrody, przyznawane na targach takich, jak te w Norymberdze, mają małe znaczenie.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena