ISO w fotografii analogowej oznaczało czułość kliszy, tzn. szybkość, z jaką obraz zostawał zapisywany na kliszy. Filmy z dużą czułością były o tyle lepsze, że można było stosować je w miejscach o słabym oświetleniu. Ich wadą było natomiast możliwe widoczne „ziarno”. Efekt raczej mało atrakcyjny, wyglądający, jakbyś wysypał na zdjęcie drobinki piasku. Mniej czułe filmy ograniczały efekt „ziarna”. Ale były przeznaczone do fotografowania w jasnych miejscach. Fotograf musiał bardzo dobrze się zastanowić, jakie i gdzie będzie robił zdjęcia, decydując się na wybór filmu – w końcu miał tylko ok. 36 klatek.
Dziś w dobie aparatów cyfrowych nie musimy się tym martwić, a wartość ISO możemy zmienić w każdym ujęciu. Zasada pozostała jednak ta sama.
Cyfrowe ISO określa szybkość zapisywania zdjęć przez aparat, tak jak w fotografii analogowej określała to czułość kliszy.
ISO możemy ustawić ręcznie, dostosowując do konkretnej sytuacji, lub pozostawić to automatyce aparatu.
Tak, jak mówiłem, zasada działania pozostała ta sama. Mniejsze ISO to lepsza jakość, ostrość i brak szumów (tzn. ziarna). Wysokie pozwala nam używać krótkich czasów migawki i dużych numerów przysłon, zwłaszcza w ciemnych pomieszczeniach, ale może powodować szumy i negatywnie wpływać na jakość zdjęcia.
Tak naprawdę jednak najnowsze współczesne aparaty pozwalają na fotografowanie przy naprawdę wysokim ISO bez utraty jakości i występowania szumów. Wszystko zależy od możliwości danego modelu aparatu…
Zastanówmy się jednak, czy tak naprawdę potrzebujemy wysokich czułości ISO?
Dają nam one możliwość wykorzystywania krótkich czasów naświetlania, ale czasy, które mamy do dyspozycji przy ISO 200 czy 400 w większości przypadków pozwolą nam zamrozić ruch (bo głównie po to je stosujemy) nawet przy zdjęciach sportowych. Mamy też możliwość stosowania dużych wartości przysłon jak f16; f22. Przysłony te dają bardzo dużą głębię ostrości, dlatego może zdarzyć się tak, że temat główny będzie wyglądał odpowiednio ostro, tak samo, jak wszystkie niepotrzebne szczegóły w tle – rozpraszające oglądającego.
Te same efekty można uzyskać, stosując mniejsze ISO i nie ryzykując przy tym utraty jakości i widocznego szumu.
Wysokie ISO może też skrócić nam długie czasy naświetlania, niezbędne do uzyskania widocznego ruchu.
Pamiętajmy: Przy każdej zmianie ISO zmieniają się skrajne możliwe wartości zarówno czasu, jak i przysłony.
Całkowicie idealny obraz przy wysokim ISO dają tylko najnowocześniejsze aparaty. Musisz sprawdzić na swoim własnym modelu, które największe ISO jest jeszcze używalne. Po prostu zrób zdjęcia w ciemniejszym pomieszczeniu na każdym ISO i sam oceń, gdzie jest ta granica „lepszego zdjęcia”.
Zasada jest prosta. Zawsze starajmy się używać niskich wartości ISO. Nie ryzykujemy wtedy utraty jakości. Chyba, że robimy zdjęcia w pomieszczeniach ciemnych lub bez statywu, a zależy nam na ostrych fotografiach.
Ja staram się robić zdjęcia z najmniejszą możliwą wartością ISO – u nas jest to ISO 200. Staram się tego przestrzegać, choć oczywiście są wyjątki: ciemne kościoły podczas ceremonii rodzinnych, gdzie nie można używać statywów i lamp błyskowych..
Pamiętaj – im niższe ISO, tym lepiej.
Ćwiczenie.
Jako ćwiczenie proponuję poznanie możliwości Twojego aparatu. Wybierz ciemne pomieszczenie i rób zdjęcia na każdym ISO – zobaczysz, przy którym ISO zdjęcie wygląda nieciekawie…