Niższe, sięgające zaledwie kostki, stanowiły osłonę na bardziej eleganckie buty, aby nie zostały pobrudzone lub zamoczone podczas deszczu. Wyższe, gumowe, były natomiast używane przez robotników pracujących na zewnątrz, a także rybaków czy wędkarzy, których chronić miały przed wodą i mokrym podłożem. Te ostatnie kilka sezonów temu wróciły do łask. Nie tylko dobrze służą ludziom pracującym lub dzieciom.
Coraz częściej zakładane są przez osoby chcące uchodzić za modnie, stylowo ubrane. Przydają się zarówno w niepogodę, jak i w ciepłe, słoneczne jesienne dni, zastępując skutecznie botki czy kozaki. Kalosze, noszone jako zwykłe buty, wylansowały takie gwiazdy jak Kate Moss, która po raz pierwszy pokazała się w nich na festiwalu muzycznym Glastonbury w 2005 r. Niedługo po tym, jak jej zdjęcia obiegły świat, kobiety w różnych krajach i w różnym wieku zaczęły masowo zakładać swoje dotąd schowane na dnie szafy gumowce lub kupować nowe, wybierając spośród wielu dostępnych na rynku modeli. Firmy produkujące obuwie szybko bowiem podłapały rozprzestrzeniający się trend, wprowadzając coraz to nowsze wersje tego typu butów. I tak obecnie możemy wybierać spośród klasycznych czarnych lub zielonych kaloszy, kolorowych, w kwiatki, paski, ozdobionych dżetami lub klamerkami. Każde mają swój urok i potrafią poprawić nastrój podczas jesiennej szarugi. Kalosze można zakładać praktycznie do wszystkiego. Równie dobrze sprawdzają się z dżinsowymi rurkami czy legginsami, jak i sukienkami lub spódnicami. Są niemal niezbędną opcją na deszczowe dni i w zasadzie jedyną na festiwale muzyczne w plenerze. Przydadzą się również podczas zimy, jeśli nie chcemy zniszczyć skórzanych butów wodą i solą. Założone w słoneczną pogodę mogą zaś stać się doskonałym elementem jesiennej stylizacji, podkreślając naszą znajomość panujących trendów. Warto się do nich przekonać, tym bardziej, że ostatnio znalazły się nawet na salonach. Jeśli bowiem Eliza Doolittle pojawiła się w kaloszach Vivienne Westwood na premierze A-Team w Londynie, z pewnością możemy spodziewać się, ze nie była to ich ostatnia wizyta na czerwonym dywanie.