Tym razem porównamy banery reklamowe z jedną z najpotężniejszych broni e-marketingu, czyli odpowiednio prowadzonymi profilami społecznościowymi. Na pierwszy rzut oka wynik jest przesądzony, jednak czy na pewno?

Data dodania: 2012-10-30

Wyświetleń: 2111

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Od powstania stron społecznościowych do ich wykorzystania w reklamie nie minęło wiele czasu. Dziś firmowe konta na Facebooku czy Golden Line nie są niczym niezwykłym. Olbrzymia oglądalność niektórych profili firmowych, częste konkursy służące budowaniu własnej bazy mailingowej, możliwość wchodzenia w bezpośrednie relacje z klientami i sympatykami marki każą postawić krzyżyk nad banerami. Mimo wszystko jednak spróbujmy dać im szansę w tym porównaniu. Czy rzeczywiście jest takie pole, na którym banery wyprzedzają portale społecznościowe?

Tak. Chodzi przede wszystkim o reklamy stron, które nie muszą gromadzić grona swoich wielbicieli. Fan-page sklepu spożywczego ma sens dlatego, że klienci wracają do sklepu, więc relacja z nimi jest do wykorzystania w sensie ekonomicznym. Zupełnie inaczej będzie działał na przykład producent dachówek. On ze swoimi klientami najczęściej nie ma okazji spotkać się powtórnie, bo dach nie mydło, nie kupujemy go co parę dni. A i szanse na to, że po 20 czy 40 latach klient będzie budował dom w niedużej odległości od poprzedniego, są niewielkie, a zresztą, gdyby były większe, też nie opłacałoby się utrzymywać relacji przez tak długi czas. Tak naprawdę, jeśli w czasie takiej „bezzakupowej relacji” długo nic się nie dzieje, klient może się tylko zniechęcić. Widać więc, że dla niektórych gałęzi gospodarki profile społecznościowe są średnio użyteczne. Nie powiem, że wcale, bo można im znaleźć inne zastosowanie, ale dla zysków lepszy będzie baner w wortalu budowlanym, dzięki któremu nawet dwóch nowych klientów w miesiącu przyjdzie po dachówkę, niż profil społecznościowy, gdzie na powrót klienta czeka się latami.

Weźmy też pod uwagę dość mocno spadającą popularność mediów społecznościowych. Nadal jest ona gigantyczna, ale skurczyła się znacznie w ciągu kilku miesięcy: nk zaskarbiła sobie „sympatię” zmianą regulaminu umożliwiającą nieodpłatne wykorzystanie wszystkich zdjęć użytkowników, FB stracił nie tylko pieniądze, ale i sympatię, wchodząc na giełdę, a mniejsze portale społecznościowe dla biznesu stały się raczej forami dyskusyjnymi, a to już zupełnie inna funkcja, którą się teraz nie zajmujemy.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena