Dlaczego ktoś się tym emocjonuje? Dlaczego jest to przedmiotem rozmów inteligentnych skądinąd osób?I Czy miała oryginalną torebkę czy tylko podróbkę? I wypowiada się blogerka, która słynie z kolei ze znajomości rzeczy markowych informując, jak można rozróżnić rzeczy oryginalne od tych podrobionych i, że raczej omawiana torebka dziewczyny, której nazwiska na szczęśćie nie pamiętam, jest raczej prawdziwa. A potem jad lejący się z ust rodaków w komentarzach, że ta głupia a tamtą ktoś kiedyś bzykał i nie tylko on jeden, i, że mąż tej drugiej to...
Powtórzę po raz kolejny... świat oszalał!
Wiem to wszystko z relacji koleżanki, która rozmawiała z drugą o tej zajmującej sprawie... I zdziwienie wyraziła, bo przecież ta dziewuszka mogła wypożyczyć po prostu torebkę, żeby kliknęli jej zdjęcia z markową torbą dla lansu... Cóż to w ogóle za temat do rozmowy...? I nie, żeby od razu trzeba o książkach czy filozofii rozmawiać, ale o nikim znikąd, gwiazdką dziesięciu aparatów fotograficznych?
Czy nas jako społeczeństwo nie obraża fakt, że wartość reklamowa tej dziewczyny wyceniana jest na grubą kasę? Przecież to my napędzamy ten mechanizm!
Czuję się czasem, jakbym pojawiła się tutaj przez przypadek... I zaznaczam, że nie należę do osób wyjątkowo refleksyjnych z filozoficznym podejściem do świata. A jednak... No i staram się co jakiś czas przejrzeć jakiś portal...brrr lub gazetę, ale czy tylko mnie dziwi, że Młynkowa z mężem dwa tygodnie przed rozstaniem piali na temat tego jakie szczęście mają, że taką miłość mają... I, że mimo prób usilnych... w ogóle nie interesuje mnie, czy Cichopek mieszka czy nie mieszka z mężem.
A jest to temat numer jeden przy kawie! Nie mamy innych, błahych, ale własnych spraw?