Wiemy doskonale, że większości naszych pracodawców nie zależy na tym, żeby ich pracownicy się rozwijali, nawet jeżeli oficjalnie głoszą, że największym dobrem ich firmy jest człowiek. Co pozostaje w takiej sytuacji? Zacząć myśleć tak, jak nasz pracodawca.

Data dodania: 2008-01-14

Wyświetleń: 4188

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Z pewnością wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze szkoły nie oferują uczniom wiedzy, która pomagałaby w rozwijaniu swojej wiedzy na tematy finansowe i ekonomiczne. I dotyczy to zarówno szkół podstawowych, średnich, jak i wyższych - nawet tych, które w swojej nazwie mają coś wspólnego z tą tematyką.

Wiemy również doskonale, że większości naszych pracodawców nie zależy na tym, żeby ich pracownicy się rozwijali, nawet jeżeli oficjalnie głoszą, że największym dobrem ich firmy jest człowiek.

Czy potrzebna jest nam inteligencja finansowa? Jak wiedza wyniesiona ze szkoły wpływa na rozwój naszej inteligencji i na naszą zaradność finansową w dorosłym życiu?

Pamiętam, jak sam chciałem wybrać się na szkolenie, które podniosłoby moje umiejętności w pracy. Niestety, mój zakład pracy nie miał podpisanej umowy z tą konkretną firma szkoleniową i za to szkolenie musiałem zapłacić sam, a pracodawca wolał wydać te pieniądze na zakup nowego sprzętu biurowego.

Co pozostaje w takiej sytuacji? Zacząć myśleć tak, jak nasz pracodawca. Skupić się tylko na naszych planach, ambicjach i oczekiwaniach. Inwestować w siebie, rozwój swojej osobowości i w umiejętności, które pozwolą nam stać się najlepszym w wybranej dziedzinie.

Miałem kiedyś kolegę, który raczej orłem w nauce nie był. Ale za to, jak się okazało, potrafił bardzo dobrze kojarzyć i wyciągać wnioski z sytuacji panującej w danym momencie w naszym kraju. Kiedy ja szukałem pracy, on zarabiał równowartość kilku średnich krajowych i uzyskiwał dochody z kilku źródeł. Dla mnie szczytem marzeń na wakacje był wyjazd nad Bałtyk, on zwiedzał kraje śródziemnomorskie.

Łatwo domyślić się, jak się wtedy czułem. To w końcu ja zawsze byłem inteligentny, mądry, oczytany, skończyłem trudne studia i co? Miałem dyplom, kilka świadectw z „czerwonym paskiem” i żadnego pomysłu na siebie i swoją przyszłość. Dobre wykształcenie nie uchroniło mnie, przed pracą za żenująco niskie wynagrodzenie i przed wykonywaniem obowiązków, które nie dawały mi żadnej satysfakcji.

Kiedy teraz widzę dzieci biegające po boisku, mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z ich rodziców doceniają znaczenie wykształcenia związanego z inteligencją finansową i że nie traktują szkoły jako jedynego źródła, z którego ich dziecko ma czerpać wiedzę.

Czytać i pisać każdy w końcu się nauczy prędzej czy później. Ale nie każdy będzie wiedział, jak postępować, żeby wybierać to, co dla niego jest najlepsze. Szkoła, zakład pracy, ani nikt inny za nas tego nie zrobi, bo nikomu na rozwoju naszym i naszych dzieci nie zależy.

Ktoś powiedział kiedyś, że pracować trzeba mądrze, bo ciężko pracować potrafi każdy. Mogę dodać do tego, że uczyć się również trzeba mądrze, bo posiadać mnóstwo wiedzy i nie mieć z niej żadnego pożytku także potrafi każdy.

Pełna treść artykułu „Po co mi inteligencja finansowa?” dostępna jest w tygodniku elektronicznym CashFlow&You nr 32 (02/2008) z dnia 09-15.01.2008. Autor artykułu: Tomasz Teodorczyk, wydawca: e-ProfitSystem, http://newsletter.cashflowandyou.pl.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena