To były fantastyczne koncerty - szkoda, że tak mało osób skorzystało, bo drugiej okazji już nie będzie. John Williams - wirtuoz gitary klasycznej, prawdziwa legenda, artysta niezwykły, fenomenalny technik, obdarzony niezwykłą wyobraźnią muzyczną, poszukujący ciągle nowych brzmień, form, pasjonujący się muzyką ludową Afryki, Ameryki Południowej czy swojej macierzystej Australii.
Artysta wystąpił w Polsce solo i w duecie z Johnem Etheridge - gitarzystą jazzowym, z którym łączy go pasja poszukiwania i eksperymentowania, improwizacji. To artyści wielkiej klasy - technicznie bezbłędni, bawili się tworzeniem wielkiej czystej muzyki. Każdy koncert kończył się owacją na stojąco, bo takich koncertów w Polsce jest bardzo mało.
Tournee było zaplanowane na dłużej, ale z powodu bardzo małego zainteresowania, dwa koncerty odwołaliśmy, choć było nam bardzo żal rezygnować z nich. Szkoda, że polska publiczność nie doceniła artystów, którzy chcą grać dla zwyczajnych ludzi, dając im produkt najwyższej światowej klasy w swojej dziedzinie, bardzo lekki w odbiorze, wirtuozowski, nowatorski.
John Williams dał tylko jeden recital w Polsce, podczas Warszawskiego Festiwalu Gitarowego w 2010 roku, zabrakło wówczas biletów, teraz przyjechał z koncertem bardzo lekkim, skierowanym do bardzo szerokiej publiczności aby wystąpić w różnych miastach i ... co się stało z poprzednim zainteresowaniem artystą? Ci którzy na koncertach byli, będą do końca zycia wpominać, że byli na tym koncercie, z młodszych słuchaczy być może objawi się nowy światowy lider muzyki gitarowej zainspirowany fenomenem Johna Williamsa & Johna Etheridge. I wtedy spełni się sens tych koncertów .