Szybkimi krokami zbliżają się Święta, a wraz z nimi rośnie gorączka przygotowań i zakupów. Okazję tą doskonale wykorzystują banki oferując specjalnie przygotowane kredyty świąteczne. Uważajmy jednak na to jaki kredyt wybieramy - nie zawsze to co na pierwszy rzut oka wydaje się tanie i atrakcyjne jest takie na prawdę.

Data dodania: 2007-12-17

Wyświetleń: 3810

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Szybkimi krokami zbliżają się Święta, a wraz z nimi rośnie gorączka przygotowań i zakupów. Okazję tą doskonale wykorzystują banki oferując specjalnie przygotowane kredyty świąteczne - tzn. takie, które można łatwo i szybko zaciągnąć. Zazwyczaj wystarczy jedynie dowód osobisty aby w kilka minut otrzymać gotówkę do ręki. Reklamy kuszą wizją suto zastawionych stołów i niskimi ratami. I dobrze, wszystko jest dla ludzi..

Uważajmy jednak co podpisujemy i na jakie warunki się zgadzamy, aby tegoroczne święta nie odbiły się nam porządną czkawką... Często bowiem okazuje się , że kredyty świąteczne są po prostu droższą odmianą zwykłych kredytów gotówkowych.

Aktualna ustawa o kredycie konsumenckim mówi, że oprocentowanie kredytu nie może przekroczyć 22% w skali roku, a koszty jego udzielenia nie mogą przekroczyć 5% pożyczanej kwoty. To i tak dużo. Do tego banki często dodają opłaty, nie kolidujące z ustawą, a dzięki którym mogą dodatkowo zwiększyć osiągane zyski.

Pierwsza to koszty obowiązkowego ubezpieczenie spłaty kredytu - kredyty udzielane "na dowód" traktowane są przez banki jako kredyty o podwyższonym ryzyku. Bank w zasadzie nie sprawdza zdolności kredytowej klienta, ale w zamian żąda wykupienia ubezpieczenia na wypadek zaprzestania spłaty kredytu.

Kolejnym dodatkowym zabiegiem zwiększającym nasze obciążenia może być włączenie przez bank kwoty opłaty przygotowawczej do kwoty udzielonego kredytu. Dzięki takiemu zabiegowi, już na starcie wzrasta nam suma, od której naliczane będą odsetki, a to automatycznie przełoży się na wysokość płaconej raty.

Dlatego najlepiej nie zwracać uwagi na atrakcyjne na pierwszy rzut oka oprocentowanie czy niską ratę. Prawdziwym miernikiem kosztu kredytu będzie RRSO czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania, która uwzględnia sumę wszystkich poniesionych przez nas opłat około kredytowych i oprocentowania kredytu. Wynik może być bardzo zaskakujący. Co ważne banki, na mocy ustawy, zobowiązane są do wyliczania i udostępniania RRSO w swojej ofercie kredytowej. Nie dziwi fakt, że za bardzo się tym nie chwalą, ale informacja ta jest na pewno dostępna.

Kiedy już poznamy RRSO, nagle może się okazać, że dużo atrakcyjniejszą opcją będzie np. limit kredytowy w koncie osobistym, który zazwyczaj oprocentowany jest dużo korzystniej od kredytu gotówkowego.

Inną opcją może być wykorzystanie karty kredytowej. Banki często proponują atrakcyjne warunki i brak opłat za wydanie karty, a spłata kwoty w terminie uchroni nas przed odsetkami. Ale tutaj uwaga - w przypadku zadłużania się na dłuższy okres czasu karta kredytowa również może okazać się mało atrakcyjnym rozwiązaniem - głownie z powodu relatywnie wysokiego oprocentowania kredytu.

I na koniec: uważnie przeczytaj umowę kredytu - jest to Twoje zobowiązania do terminowej spłaty rat. Sprawdź jaki jest harmonogram spłaty kredytu. Tam również mogą czyhać na Ciebie pułapki - jeśli nie wywiążesz się z terminów wskazanych w umowie bank automatycznie zacznie naliczać karne odsetki.

Jeśli podpiszesz coś czego nie będziesz miał czasu przeczytać, późniejsze pretensje zostaw już tylko dla siebie. I pomyśl jeszcze o tym, że za rok też będą święta, a Ty akurat będziesz spłacał kredyt...

Wesołych Świąt !

Źródło: http://www.nakredyt.pl
Licencja: Creative Commons
0 Ocena