Borussia Dortmund na początek rundy wiosennej pokonała HSV Hamburg aż 5:1. Zwycięstwo powinno cieszyć podwójnie, bo takiego pogromu dokonali na twierdzy przeciwnika. Duży udział w zgarnięciu trzech punktów miała polska „wielka trójka”. 

Data dodania: 2012-01-27

Wyświetleń: 1372

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zaczęło się od mocnego uderzenia gości. Dogodną okazję zmarnował Sven Bender. Piłka podawana przez Kubę Błaszczykowskiego trochę mu  podskoczyła i poszybowała ponad poprzeczką J. Drobnego. Naszemu super strzelcowi Robertowi Lewandowskiemu także brakło zimnej krwi. Po pięknym podaniu na wyjście od Kagawy wyszedł sam na sam, jednak nie zdołał oddać strzału, który zamieniłby się na gola.

Borussia ma to do siebie, że lubi odebrać piłkę na 30 metrze przed bramką rywala i strzelić gola. Tak było w 16 minucie. Sven Bender przejął piłkę na i od razu podał do Japończyka Kagawy. Ten zamarkował, że będzie strzelał, jednak ten podał piłkę do Kevina Grosskreutza, a ten już nie zwykł marnować takich okazji.

Bardzo dużo drużyn ma to do siebie, że zaczyna grać dopiero wtedy, gdy wbije im się gola. HSV od razu rzuciło się na bramkę strzeżoną przez młodziaka Langeraka. Na lewej stronie szarżował Dennis Aogo. Mijał, dryblował, dośrodkowywał, jednak partnerzy z napadu byli wzorowo kryci przez żelazną obronę BVB.

Gracze Borussii ustawiali się i przesuwali tak szczelnie, że jedyną nadzieją na przedostanie się pod bramkę rywala były długie piłki posyłane w stronę napastników. Przy takiej grze z zespołem z Dortmundu każdy atak kończy się fiaskiem.

A BVB dalej swoje. Kolejne przejęcie i szybkie podanie do Roberta Lewandowskiego. Ten zakłada „siatkę” kapitanowi hamburczyków Westermannowi, mija kolejnego obrońcę, a także bramkarza. Strzał i bramka. Dość łatwe, jednak takiej bramki pozazdrościć mu mogą najlepsi gracze Europy.

Ciężko się grało HSV. Mieli dość mało okazji na strzelenie bramki, a dużo kompleksów w obronie. W 58 minucie kolejna akcja z udziałem Polaków. Kagawa prowadzi piłkę, podaje do Roberta, który przerzuca piłkę na obrońcą. Nie strzela sam, jednak zostawia piłkę Błaszczykowskiemu. Nasz kapitan pewnym, mocnym strzałem wpisuje się na listę strzelców.

Dobre zmiany to podstawa. Moritz Leitner wszedł na boisko za Sebastiana Kehla w 73 minucie, trzy minuty później wywalczył rzut karny. Do piłki podszedł nasz kapitan Kuba Błaszczykowski. Podobnie jak z Niemcami. Ze spokojem i zimną krwią umieścił piłkę w bramce. Można, by rzec pozamiatane.

Młodzi Borussen nie szczędzili sił w ataku do końca. Kolejna składna akcja. Kilka podań i Robert Lewandowski wyszedł na 7 metrów z piłką przed bramkarzem. Wymarzona sytuacja, którą Robert wykorzystał ze stoickim spokojem.

Gra się do końca, choćby o honor! Sala, włoski piłkarza wpuszczony w 65 minucie za Jansena, mija dwóch obrońców BVB jak tyczki, przy tym dokładnie dośrodkowując. Langerak wychodzi nie pewnie z bramki wybijając lekko piłkę, która spada pod nogi Jose Paolo Guerrero. Pusta bramka i oczywiście piłka w niej umieszczona przez Paragwajczyka.

Podsumowując. Langerak wykonał swoje zadanie, bardzo dobrze, a nasza trójka pokazała, że Polscy piłkarze umieją i potrafią grać w piłkę. Miejmy nadzieję, że w następnych meczach HSV zagra lepiej, bo coś nam pachnie spadkiem. 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena