Leczenie niepłodności może odbywać się w miejscu zamieszkania. Jeśli jednak jest zbyt drogie lub nieobjęte powszechnym ubezpieczeniem medycznym, tak jak in vitro w Polsce, pojawia się turystyka płodnościowa.
Przoduje Izrael, potem USA
Rocznie korzysta z tego rodzaju propozycji około 20-25 tys. Wiodącym krajem specjalizującym się w takich usługach jest Izrael. To właśnie tam leczenie niepłodności oferowane przybyszom z zagranicy stało się poważnym biznesem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o zabiegi in vitro. USA z kolei wybierane są przede wszystkim ze względu na wyższe niż gdzie indziej prawdopodobieństwo sukcesu. Zachętą dla Europejczyków jest też łagodne prawo dotyczące kwestii leczenia niepłodności.
Z kolei Amerykanki wybierają Indie i inne kraje azjatyckie. Aż 40 proc. kobiet, które interesuje leczenie niepłodności za granicą wybiera właśnie ten region. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na znacznie niższe koszty zabiegów.
Za ostre restrykcje i ryzyko
Z kolei osoby z Niemiec i Włoch, gdzie obowiązują bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące zabiegów in vitro wyjeżdżają do małych państw, takich jak Barbados. Powinni to wziąć pod uwagę szczególnie ci, którzy optują za ograniczaniem dostępu do takich zabiegów. Tacy, jak pewien poseł, którego okręgiem wyborczym jest Kraków.
To tym ważniejsze, że turystyka płodnościowa wiąże się z szeregiem ryzyk. Wiele krajów nie ma żadnych restrykcji dotyczących tej dziedziny. Stąd np. częsta praktyka zapładniania kilku jajeczek w tym samym czasie. W ten sposób rośnie ryzyko komplikacji.
Konserwatyzm nie popłaca
Chociaż większość krajów rozwiniętych zabrania prowadzenia działań, których efektem jest selekcja płci dziecka, takie usługi także są możliwe. Leczenie niepłodności za granicą obejmuje również to.
To dlatego właściwe uregulowanie jest szczególnie ważne w przypadku usług takich, jak leczenie niepłodności. Kraków może być konserwatywny, jednak nie należy zapominać o tym, że oprócz tradycyjnych metod leczenia, zalicza się też do niego zapłodnienie in vitro.
Potrzeba zdrowego rozsądku
Jak pokazują doświadczenia innych krajów ostra polityka w tym zakresie nie zapobiega zabiegom. Jedyne, co się zmienia, to miejsce ich wykonywania. Problem w tym, że o ile w kraju wszystkie procedury mogą być dobrze opisane, to tak naprawdę nie wiadomo, jakie standardy reprezentują szpitale zagraniczne.
Problem dotyczy wprawdzie niewielkiej liczby osób, jednak jest na tyle ważny, że nie można pomijać także tego aspektu sprawy. Trzeba też pamiętać o tym, że odpowiednie finansowanie z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego pozwoli korzystać z zabiegów także tym, którzy zarabiają za mało, żeby wyjechać za granicę.