Naucz się wchodzić na naprawdę głęboki poziom emocjonalny, okazując miłość, sobie, bliskim i dostając to samo, a nawet więcej w zamian.

Data dodania: 2007-10-31

Wyświetleń: 6519

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Podczas rozmowy z jednym z moich przyjaciół, zadałem pytanie, w jaki sposób dotrzeć do naprawdę głębokich emocji. W jaki sposób wpływać na siebie na naprawdę głębokim, emocjonalnym poziomie.

To naturalnie wpływa na wszystko co robię. Jeżeli potrafię z samym sobą, komunikować się naprawdę silnie i głęboko, potrafię dokładnie to samo robić z innymi. Z przyjaciółmi, z rodziną, z partnerem, ze znajomymi, z ludźmi na ulicy.

Proces jest bardzo prosty, działa błyskawicznie i jedyne co mnie zastanawia, to fakt, dlaczego ludzie tego nie robią? Dlaczego ja tego nie robiłem wcześniej? Prawdopodobnie dlatego, że o tym nie wiedziałem i ludzie również o tym nie wiedzą.
Teraz masz szansę poznać wyjątkowo prostą metodę na to, by wejść na bardzo wysoki poziom.
Metoda, którą za chwilę opiszę, składa się z 3 etapów.

Każdy z nich jest ważny, każdy jest przyjemny i każdy bez wyjątku da Ci dużo.. BARDZO DUŻO!
Etap pierwszy. Okaż sobie miłość!
Kiedy ostatnio, powiedziałeś sam sobie lub sama sobie, że się kochasz? Kiedy patrząc w lustro wypowiedziałeś lub wypowiedziałaś te magiczne dwa słowa: KOCHAM CIĘ! ?

Możliwe, że nigdy, możliwe że dawno, a bardzo możliwe że było to dzisiaj. Czy były to naprawdę szczere i prawdziwe słowa? Wypowiedziane w silnym stanie i poczuciu tego, że są one dla Ciebie prawdziwe?
Pamiętam, że gdy ja pierwszy raz od bardzo dawna wypowiedziałem te słowa, oczy zaszły mi łzami, bo czułem się naprawdę wyjątkowo. Osoba, na której mi najbardziej zależy powiedziała mi, że mnie kocha. Ja, który spędzam ze sobą 24 godziny na dobę, ja, który przeżyję ze sobą całe życia, powiedziałem sobie że się kocham!

Ktoś mógłby powiedzieć, że to narcyzm, hedonizm w bardzo prostej formie, ale czy to ważne? Myślę, że dużo ważniejsza jest samoakceptacja i bezgraniczna miłość – taka prawdziwa – którą obdarzasz siebie.
Jeśli potrafisz okazać to uczucie na naprawdę głębokim poziomie, samemu lub samej sobie, potrafisz okazać je również innym. To jest etap drugi.
Okaż innym miłość!

Drugi etap dla mnie był odrobinę trudniejszy, w końcu niezbyt często okazywałem miłość swoim bliskim, a to przecież fundament tworzenia kapitalnych relacji. Nie zawsze chodzi o miłość między kobietą a mężczyzną, często jest to miłość przyjacielska, miłość rodzicielska, miłość dla najbliższych, miłość dla całego świata!

(…)„Niektórzy z was wiedzą też, co mi sie przytrafiło. Chciałbym jednak podzielić się tym doświadczeniem z innymi. Myślę, Joe - zwrócił się do mnie - że zanim skończę, przekonasz się, że warto było oddać mi na chwilę głos.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem twoją sugestię, że aby rzeczywiście nabrać stanowczości, trzeba nauczyć się mówić najbliższym, że się ich kocha, pomyślałem sobie, że to stek sentymentalnych bzdur. Zastanawiałem się, co u licha jedno z drugim ma wspólnego. Powiedziałeś, że stanowczość jest jak skóra, a srogość jak granit; że stanowczy umysł jest otwarty, elastyczny, zdyscyplinowany i wytrwały. A ja ciągle nie rozumiałem, co ma do tego miłość.
Pewnego wieczora usiadłem naprzeciw mojej żony. Twoje słowa wciąż mnie dręczyły. Co to w końcu za odwaga powiedzieć własnej żonie, że się ja kocha? To przecież potrafi każdy.

Wspomniałeś też, że powinno się wyznać miłość w dzień, przy świetle, a nie w nocy, w sypialni.
No więc... No więc odchrząknąłem i zacząłem dukać coś pod nosem. Urwałem. Żona podniosła na mnie wzrok i spytała, czy cos mówiłem, na co ja odparłem, że nic. Nagle zerwałem się z kanapy, podszedłem do niej przez pokój i nerwowo odsuwając gazetę, którą czytała, wyrzuciłem z siebie: ""Alice, kocham cię"".
Przez moment patrzyła na mnie, wybałuszając ze zdziwienia ocy. Potem zakręciły się w nich łzy i odezwała się cichutko: ""Ed, ja tez cię kocham... Pierwszy raz od dwudziestu pięciu lat powiedziałeś to w ten sposób!""

Rozmawialiśmy chwilę o tym, jak miłość, jeśli jest jej wystarczająco dużo, może załagodzić przeróżne napięcia i rozwiązać kłopoty. Naraz, pod wpływem chwilowego impulsu, postanowiłem zadzwonić do Nowego Jorku, do mojego najstarszego syna. Prawdę mówiąc, nigdy nie udało nam się nawiązać rzeczywiście dobrego kontaktu ze sobą. Gdy tylko odebrał telefon, wybuchnąłem: ""Synu, prawdopodobnie pomyślisz sobie, że jestem pijany, ale to nieprawda. Po prostu wpadłem na pomysł, by zadzwonić do ciebie i powiedzieć, że cię kocham"
W słuchawce zaległa cisza. Chwilę później usłyszałem jego stłumiony głos: ""Wiesz, tato, ja chyba zawsze o tym wiedziałem, ale naprawdę wspaniale jest to usłyszeć. Chcę, żebyś wiedział, że ja też cię kocham"".

Pogawędziliśmy jeszcze przez chwilę - rozmawiało nam się doskonale. Zadzwoniłem też do mojego młodszego syna w San Francisco, z którym zawsze byłem bliżej. Powiedziałem mu, że go kocham, i ponownie moje słowa sprawiły, że udało nam sie porozmawiać naprawdę szczerze, jak nigdy dotąd.
W nocy, kiedy rozważałem wszystko, co się zdarzyło, nowe prawidła postępowania, o których mówiłeś poprzedniego dnia, nabrały dodatkowego znaczenia.
Wiedziałem już, jak się do nich stosować - przez miłość.

Przeczytałem sporo książek na ten temat. Doprawdy, Joe, mnóstwo ludzi ma wiele do powiedzenia. Wreszcie zacząłem doceniać niewiarygodną praktyczność miłości - zarówno w domu, jak i w pracy.
niektórzy z was wiedzę, że zmieniłem diametralnie sposób postępowania z ludźmi. Zacząłem więcej i uważniej słuchać, i teraz naprawdę słyszę. Wiem, że lepiej jest odnajdywać w innych ich mocne strony, zamiast bezustannie rozwodzić się nad ich słabościami. Sprawia mi niekłamaną przyjemność budowanie ich samo zaufania. A najważniejsze, czego się nauczyłem, to , że znakomitym sposobem okazywania innym miłości i szacunku jest dać im do zrozumienia, że wierzy się, iż wykorzystują wszystkie swe zdolności, by osiągnąć cel, który założyliśmy wspólnie. *


Zbieranie owoców!
Trzeci etap może być najprzyjemniejszym, ale tak naprawdę bez pozostałych dwóch ma małe szanse na to by zaistnieć. Może być najprzyjemniejszy, ale jest równie istotny jak dwa pozostałe.
Trzeci etap to zbieranie owoców.
Jeśli zaakceptowałeś/łaś siebie, doceniłeś/łaś się naprawdę szczerze i wyznałaś sobie bezgraniczną miłość, jeśli wyznałeś/łaś miłość swoim najbliższym, swojej rodzinie, przyjaciołom – czas zbierania owoców właśnie się zbliża, a bardzo możliwe, że już się zaczął.

Bezgranicznie wierzę w równowagę i w to, że wszystko co daję, wraca do mnie z jeszcze większą siłą. Tym samym, dając sobie wolność emocjonalną, akceptację i bezgraniczną miłość, dając ją wszystkim moim bliskim i ludziom na całym świecie, doskonale zdaje sobie sprawę, że to wróci. Już zaczęło. To jest właśnie ten czas, kiedy przez dwa poprzednie etapy zasadziłeś ziarenko miłości, a nawet wiele ziarenek… teraz czas plonów, który będzie trwał cały czas.
Ludzie w Twoim otoczeniu będą obdarzać Cię tak samo silnym, a może nawet silniejszym uczuciem miłości, jakim Ty ich obdarzyłeś/łaś. Sam siebie lub sama siebie będziesz szanować, doceniać i kochać coraz silniej.

To jest właśnie umiejętność porozumiewania się ze sobą, z bliskimi, ze wszystkimi na naprawdę głębokim poziomie emocjonalnym.


*fragment opowiadania pochodzi z książki Balsam dla Duszy.
Licencja: Creative Commons
1 Ocena