Powiedzmy sobie szczerze, jak chuda modelka, która nigdy nie miała problemów z otyłością, może udzielać rad na temat odchudzania? Czy ona wie, przez co przechodzi puszysta dziewczyna? co niepalący wie o rzucaniu palenia?
Coraz więcej mówi się i pisze o zadłużeniu rodaków. Jak należało się spodziewać, znaleźli się doradcy i specjaliści, którzy chętnie kreują się na ekspertów w dziedzinie wychodzenia z długów. Poznałam ich kilku. Przeczytałam niemal wszystko, co było dostępne w internecie i w gazetach. Gdy tylko widziałam hasło "jak wyjść z długów" rzucałam się na artykuł jak głodny na hamburgera. A tam prawniczy bełkot, dziennikarskie wypracowanka. Wszystko na papierze wygląda pięknie i prosto, autor nie słyszał dzwoniących komorników, listonosz nie podtyka mu pod nos poleconego z czerwonym napisem "wezwanie ostateczne". No i żeby oni jeszcze faktycznie pisali o wychodzeniu z długów. 99% tych artykułów to dobre rady "jak nie wpaść w długi".
Gdy czytam kolejne artykuły mówiące mi o tym, że mam czytać wszystko, co zawiera umowa kredytowa, że mam sprawdzić oprocentowanie, żeby nie przepłacić, że mam się dwa razy zastanowić zanim wezmę kredyt, pytam "o czym ty do mnie piszesz chłopie? przecież to już historia, nad czym ja mam się zastanawiać, co porównywać? ja już tonę, a Ty mi mówisz, nie wchodź do wody.
Kto pomógł mi wyjść z długów? ja sama. Poznałam siebie, swój problem i opracowałam plan wyjścia. 12 kroków, które zrobiłam, aby się uwolnić. I nikt nie może mi zarzucić, że to nieprawda, że się nie da, że coś wyssałam z palca. Byłam na dnie, nawet ja sama sobą gardziłam. Były dni, że dosłownie śmierdziałam, bo ból i depresja nie pozwalały mi wstać i się umyć.
Trwało to 10 lat, mam czterdziestkę, jestem całkiem siwa i straciłam niemal wszystkie zęby. Na szczęście przestałam się sama oszukiwać i wytrwałam przez wszystkie 12 kroków.
Dziś już pachnę, farbuję włosy i planuję wymianę zębów. I tropię fałszywych pomagaczy, pytając "ile wynoszą Twoje długi, kolego?"