Kiedy rzucałem palenie, myślałem, że to będzie jakaś niezwykła udręka. Nie była, zawiodłem się, nie stałem się wielkim bohaterem. Po prostu nie palę. Teraz chciałbym pomóc tym, którzy mają jakieś obawy, że sobie nie poradzą.

Data dodania: 2007-10-15

Wyświetleń: 6484

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 11

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

11 Ocena

Licencja: Creative Commons

Paliłem jakieś 14 lat, a od jakichś 2-3 chodziłem z zamiarem rzucenia tego nałogu. Obserwowałem ludzi, którzy się z tym borykali, widziałem ich udrękę. Myślałem, że i mnie czeka podobna męka. Nie lubię robić coś wbrew sobie, a palenie wciąż jeszcze sprawiało mi więcej przyjemności, niż troski. Dopiero później zrozumiałem, że bardziej zależało im na zwróceniu na siebie uwagi, niż rzeczywiste zerwanie z nałogiem.


Przyszedł jednak taki czas, że postanowiłem podjąć swoją próbę. Do mojej decyzji przyczyniły się okoliczności w jakich się akurat znalazłem. Przypadek? Był piątek, koniec tygodnia. Skończyły mi się papierosy. Zawsze miałem zwyczaj kupowania kilku wagonów na zapas. Pierwszy raz dopuściłem do takiej sytuacji, że nie miałem więcej papierosów. Skandal. Właśnie nadchodził upragniony koniec pracy i mogłem pojechać do ulubionej hurtowni...


...i tu właśnie się zaczyna - pomyślałem, że może jednak nie pojadę dookoła, tylko od razu do domu. Po prostu, jak mnie będzie nosić, to kupię sobie paczkę czy dwie w kiosku i przetrwam łikend, a potem już normalnie pojadę po wagoniki. Wszedłem do domu, zrobiłem sobie obiad, a zamiast papieroska po jedzeniu, rozebrałem się i włożyłem pod kołderkę. To był listopad 2004, zimno i mokro, a pod kołdrą przyjemnie. Jedzenia miałem dość, telewizji kilkadziesiąt kanałów. Książki i cały kran wody do wanny.


Łikend minął niespodziewanie bezboleśnie. Czułem się wręcz zawiedziony(!), że nie będzie o czym opowiadać. Żadnej męki i czeluści nałogowych. Łażenia po ścianach, ani nocnego wycia. Zajadania się w nadmiarze. Jakoś tak nudnie i bez konsekwentnie.


Rano postanowiłem, że jeśli w godzinach pracy nie zapalę, to już nie palę. W tamtym czasie, nie miałem wpływu, na to gdzie i z kim pracuję. Miałem przełożonych, którzy o tym decydowali. Tego dnia przyszło pracować mi w grupie ludzi niepalących i nie palę do dziś.
Licencja: Creative Commons
11 Ocena