Elektryczne auta są w Polsce pozornie ekologiczne. Przecież prawie cały prąd wytwarzamy ze spalania węgla. Dobra hybryda, jak Prius, to co innego. Tą hybrydą można jezdzić z przyjemnością...

Data dodania: 2011-10-25

Wyświetleń: 1929

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

.Toyota+PRius%252C+eko

W Polsce większość energii elektrycznej powstaje ze spalania węgla. A zatem przy ogromnej emisji CO2 do atmosfery. I gdzie ta ekologia? Jestem skłonny przyznać, że napęd hybrydowy ma już większy sens, bo samochód z takim rozwiązaniem sam wytwarza swoją energię elektryczną i dopóki sam wytwarza swoją energię elektryczną i dopóki ma paliwo w baku, nie spowoduje drogowego kataklizmu, wyzbywając się ostatniej watogodziny energii. Oczyma wyobraźni widzę autostradę A4, do cna zablokowaną przez hordy elektrycznych toczydełek, w których w trudnych warunkach atmosferycznych zabrakło prądu. Nie można pójść na pobliską stację benzynową z kanistrem i przynieść odrobiny prądu. Jedyne rozwiązanie? Dyżurujące przy autostradach, najlepiej przy bramkach gdzie płacimy absurdalne kwoty za przejazd, śmigłowce szturmowe gotowe oczyścić zastawione elektro śmieciami jezdnie swoją ogromną siłą rażenia.

toyota_prius_photo

 Tak, oszczędzanie, ekologia, wegetarianizm i temu podobne idee kojarzą mi się zawsze z cierpieniem, z wyrzeczeniami, które mają prowadzić do czegoś w rodzaju zbawienia. Ale życie jest za krótkie, by pod pretekstem zbawiania siata jeździć obrzydliwym w prowadzeniu samochodem. Chyba ktoś w Toyocie myśli tak jak ja, bo przy projektowaniu trzeciej generacji Priusa zatrudniono w dziale badawczo-rozwojowym inżynierów, którzy naprawdę lubią samochody. Z przodu nowa hybryda wygląda bardzo drapieżnie, wnętrze zaś... Ech, plastiki znane z Lexusów i Avensisa, genialnie zaprojektowane wyświetlacze (druga warstwa znaków, wyświetlana po naciśnięciu przycisków na kierownicy, to czysty geniusz), znacznie poprawiona haptyka, wszystko jest w dotyku takie... drogie. Tak, drogie! Nigdzie ani śladu tandety, nieodłącznie kojarzącej się z ekonomiczną eksploatacją. Ale to nie koniec zaskoczeń, które przeżyłem na ulicach Nikiszowca, wśród domów o charakterystycznych czerwonych parapetach.

Oto zaskoczenie największe: tym samochodem można jeździć bez okresu przyzwyczajenia się, bez adaptacji, bez intelektualnej gimnastyki, która jest potrzebna, by sobie wmówić, że gorzkie lekarstwo trzeba pić, bo nas wyleczy. Zawieszenie pracuje w zakrętach bardzo przyzwoicie, układ kierowniczy ma znacznie mniej wspólnego z kierownicą z gry komputerowej niż w poprzednim Priusie. Nawet funkcja odzyskiwania energii przy hamowaniu działa płynniej i mniej irytuje. Jak każda hybryda Toyoty i Lexusa, Prius rusza z miejsca z napędem tylko elektrycznym. Wtedy trzeba uważać na przechodniów, którzy do takich ataków znienacka jeszcze nie przywykli. Widoczność z kabiny jest świetna i jazda po mieście, w naturalnym żywiole Priusa, to prawdziwa przyjemność. Żeby lepiej wczuć się w atmosferę Śląska, załadowałem do odtwarzacza płytę ze wspaniałym koncertem braci Skrzeków w klubie " Andaluzja" w Piekarach Śląskich. Blues śpiewany śląską gwarą z tekstami typu "tu wiadomo, co czorne i co biołe" to manifestacja wielkiej energii tkwiącej w ludziach stąd. Wielokrotnie walczyli o wolność. Jakoś tak pasuje mi tutaj ten Prius, który pokazuje, że ekologiczna przyszłość wcale nie musi być związana z węglem.

Toyota-Prius

 To jest dobre pytanie.. Mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że dla każdego, kto po prostu potrzebuje nowoczesnego samochodu o akurat takich wymiarach i osiągach. Nie trzeba zaciskać zębów w imię ideałów, nie trzeba wmawiać rodzinie, że w hybrydzie musi być dziwnie i niewygodnie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to auto od razu tak mi się spodoba. Może to pamięć o poprzednich, niedoskonałych modelach tak działa, może magia tego niezwykłego miejsca? Nie wiem . Może po prostu Toyota zrobiła bardzo dobry samochód, nie dobry " jak na auto ekologiczne", ale tak udany, że pozwala zapomnieć o tym, że pod maską tkwi połączenie silników spalinowego i elektrycznego bardziej skomplikowane i trudne inżyniersko od zegarka Cebestan Winch. Aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy w Toyocie wezmą się do auta sportowego o napędzie hybrydowym, którym będzie można pojechać bokiem i zadymić z tylnych opon. Wtedy będę spokojny, że nasze dzieci nadal będą mogły czerpać przyjemność z jazdy i nie będzie to powierzchowne doznanie wynikające z tego , że właściciel elektrycznego samochodu nie musi sam wydobywać węgla do jego napędu.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena