Jakiś czas temu mieszkałem z bratem ciotecznym i przyjacielem. Marek i Tomek. Marek był studentem pierwszego roku, a  Tomek pracował w banku, w centrali.

Data dodania: 2007-06-05

Wyświetleń: 3824

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

 Pewnego razu Marek przerobił identyfikator Tomka. Wstawił kartkę, na której narysował zdjęcie i podpisał: Centrala, wydział szpetnych twarzy, sekretny agent Tomasz „dupo-głowy”. Rysunek, starannie wykonany, jakoś nawiązywał do podpisu. Przyszedł się pochwalić. Zanim mi to pokazał musiałem obiecać, że nic nie powiem do południa następnego dnia. Marek miał nadzieję, że Tomek użyje tego identyfikatora w pracy. Faktycznie, tak też i się stało.

 

Ta scenka pokazuje dwie rzeczy. Pierwsza dotyczy związków poczucia humoru, zwłaszcza tendencji do generowania komicznych sytuacji z kreatywnością. Druga, dotyczy często pomijanego aspektu treściowego i moralnego poczucia humoru. Związanego z pytaniem, co się kreuje?

 

Nie za bardzo spodobał mi się żart. Doceniłem pomysł, ale już podpis na „nowym” identyfikatorze nie za bardzo mi się spodobał. Powiedziałem, ze nie jest do końca przemyślany.

 

Żarty sytuacyjne, a także przemyślane scenariusze mające wywoływać komiczne sytuacje w codziennym życiu niewątpliwie wymagają inteligencji i kreatywności. Często w żartach kreuje się nową rzeczywistość. Często też ludzie mówią, że to tylko żarty, niemające, nic wspólnego z rzeczywistością. W związku z tym przypomina mi się zabawna historia.



Pewnego razu moi rodzice wrócili z jakiegoś bankietu. Mama była „załamana” zachowaniem mojego taty. Mówiła, jakie żarty wszystkim opowiadał i uważała, że w ten sposób wykazywał się brakiem taktu. W jakimś stopniu kawały i żarty mojego ojca nawiązywały do sytuacji. Malarce opowiedział kawał o malarzach itd. Problem, według mojej mamy, polegał tylko na tym, że ludzie nie za dobrze reagowali na te żarty i kawały, jeśli w jakimś stopniu ich dotyczyły. Tata natomiast uważał, że to tylko żarty i nikt nie bierze tego dosłownie. Spytałem się czy zna jakieś kawały o inżynierach, jako, że mój ojciec jest inżynierem. Odpowiedział, że nie zna. Mama, natomiast śmiejąc się powiedziała, że zna jeden i opowiedziała kawał dotyczący tego jak myśli inżynier – „jak sobie pomyślę, jaki ze mnie inżynier, to aż się boję iść do lekarza”. Zaczęliśmy się śmiać a mój ojciec zaczął sprostowywać, że to taki inżynier świeżo po studiach itd. Śmieliśmy się dalej, także z reakcji ojca, jako, że jeszcze przed chwila twierdził, że kawały nie maja nic wspólnego z rzeczywistością.

 

Ta sytuacja pokazuje, że kawały jednak mają jakiś związek z rzeczywistością. Niekiedy komentują to, co się dzieje, innym razem mogą tworzyć nową rzeczywistość, którą z psychologicznego punktu widzenia można byłoby uznać, za prawdziwą, jako, że jest zdolna do wywoływania w ludziach reakcji emocjonalnych.

 

I tu pojawia się pytanie, co się tworzy? Kwestia treści, jakości nowej rzeczywistości. Dlatego też, żart, o którym wspominałem na początku, nie był do końca przemyślany. Nie uwzględniał aspektu jakościowego. Tego jak treść tego żartu mogłaby być odebrana przez osobę, której ten żart dotyczył. Można to też uznać, za aspekt moralny żartów, jeśli za podstawy moralności przyjąć emocjonalne konsekwencje działań.

 

Można byłoby po prostu stworzyć inna rzeczywistość, nie deprecjonującą osoby, której głównie by dotyczyła. Miłą dla niej.

 

Oczywiście samemu też czasami żartuję w niemiły sposób, ale przeważnie śmiejemy się z innych żartów, niekoniecznie wymagających sporego dystansu wobec siebie.

 
Licencja: Creative Commons
0 Ocena