Słyszałem gdzieś niedawno o badaniu dotyczącym tego, ile czasu dziennie tracimy na posługiwanie się rzeczami, które w założeniu mają... oszczędzać nam czas. Aplikacje, systemy pozwalające na wielozadaniowość i organizację pracy grupowej, zaawansowane systemy pocztowe, Twitter, Facebook, kalendarze, aplikacje i urządzenia mobilne... Podobno na "przełączanie się" pomiędzy różnego rodzaju systemami i pomiędzy różnymi urządzeniami tracimy w sumie nawet do godziny czasu dziennie. Wynika to głównie z czasu, jaki potrzebny jest, by nasz umysł mógł "przeskoczyć" z jednego bodźca na drugi i w pełni skoncentrować się na tym drugim. Owszem, wiele z tych systemów i narzędzi potrafi znakomicie ułatwić pracę oraz zorganizować czas. Problem w tym, że jest ich dużo i coraz więcej i właśnie to przeskakiwanie pomiędzy okienkami i interface'ami, ta wielość bodźców nie jest dobra, jak wykazują badacze, dla wydajności w wykorzystywaniu owego cennego zasobu, jakim w dzisiejszym świecie jest czas, w tym zwłaszcza czas pracy.
W obszarze wielozadaniowości ciekawą kwestią są różnice płciowe w radzeniu sobie z wielozadaniowością. Z doświadczeń zawodowych - zarówno obserwując osoby z pracy (kolegów i szefów), jak i kandydatów - i prywatnych mogę powiedzieć, że kobiety chyba lepiej radzą sobie z multitaskingiem. Wydaje się to być także potwierdzone przez badania naukowe. Wygląda więc na to, że zmieniające się współczesne środowiska pracy - w których pochodzących z różnych aplikacji/urządzeń bodźców jest coraz więcej - są w coraz większym stopniu sprzyjające (a w każdym razie mniej szkodzące) płci pięknej. Mężczyźni muszą sobie jakoś z tym radzić. Mi przykładowo dużo lepiej pracuje się z wyłączoną opcją wyświetlania komunikatów o przychodzących mailach w prawym dolnym rogu ekranu (opcja aplikacji MS Outlook). Jestem wprawdzie mniej na bieżąco z przychodzącymi mailami, ale za to bardziej mogę skupić się wykonywanych w danych momencie zadaniach. Inna rzecz, której jednak wdrożenie przychodzi mi trudniej, to ograniczenie liczby jednocześnie otwartych okienek, spowalniających pracę, kiedy nagle trzeba szybko znaleźć to właściwe. Rzadko przecież bywa tak, że w danym momencie potrzebnych jest nam więcej niż 3-4 aplikacje. Tymczasem właśnie w tym momencie otwartych mam 8 okien...