Globalizacja ma swoje plusy i minusy. Teraz przerabiamy znowu minusy. Po chorobie wściekłych krów, ptasiej grypie, nowy szczep zarazków – bakterie coli, dał się we znaki Europejczykom. Tym razem sprawa jest śmierdząca i nie odbija się czkawką a raczej goni krwawą… biegunką. Taki jej urok.

Data dodania: 2011-06-18

Wyświetleń: 2204

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jaki jest bilans strat? Zakażenie pałeczką okrężnicy rozprzestrzeniło się na kilka europejskich krajów. Oprócz Niemiec, gdzie doszło do skażenia żywności, objęło Szwajcarię, Czechy, Szwecję i Holandię. Zachorowało ponad tysiąc osób, a niemal dwadzieścia spośród nich zmarło. Niemcy potwierdziły rozprzestrzenianie się EHEC we wszystkich krajach związkowych, najbardziej w Szlezwiku-Holsztynie, Hamburgu, Nadrenii Północnej-Westfalii i Dolnej Saksonii.

Siła rażenia jest jednak znacznie większa i ma dożo szerszy zasięg. W pierwszej wersji podejrzewano hiszpańskie ogórki. To one miały być źródłem zakażenia. Ta informacja, puszczona w eter przez Niemcy, rozłożyła rolnictwo hiszpańskie na czynniki pierwsze. Wstępne straty szacowane są na 200 mln. Euro tygodniowo. Pracę może stracić 300 tys. osób. Produkcja rolna Hiszpanii w połowie przeznaczana na eksport wynosi 16 mln. t. rocznie, a 90% z tego eksportu trafia na rynki europejskie. Nic dziwnego, że Hiszpania zamierza domagać się odszkodowania za milionowe straty.

Tymczasem Instytut Kocha oświadczył, że mamy do czynienia z największą na świecie epidemią zakażenia EHEC oraz HUS na świecie i w Niemczech. Wyizolowano nie spotykany wcześniej, wyjątkowo zjadliwy szczep, będący mutacją dwóch różnych bakterii Escherichia coli. Prawdopodobne źródło zakażenia znajduje się w Niemczech, a wcześniejsza informacja o ogórkach hiszpańskich okazała się być niesprawdzona. Teraz podejrzane są kiełki, a epicentrum zakażenia jest Hamburg, na co wskazuje ilość zachorowań.

W Niemczech nie jada się już żadnych warzyw. Także i ten rynek dotknęła obawa, żeby nie powiedzieć, paniczny strach, przed zachorowaniem. Ale również mieszkańcy innych europejskich krajów wolą dmuchać na zimne, mimo zapewnień władz państwowych i europejskich, że możliwość zakażenia np. w Polsce jest znikoma. I pewnie mają rację. Kto da jednak gwarancję?

Zmarło 17 osób, straty liczone są w milionach, a kryzys wywołuje falę oskarżeń. Hiszpanie zarzucają Niemcom, że ci mają fobię na ich punkcie i że celowo to zrobili aby pozbyć się konkurencji. Hiszpańskie media porównują napięte stosunki na linii Madryt Berlin do kryzysu rakietowego z 1962 r., kiedy światu groziła atomowa wojna. Media światowe piszą o „wojnie ogórkowej” i „kryzysie ogórkowym”. Konkluzją tych rozważań jest jednak to, że państwa te, mimo ujawnionych skomplikowanych relacji między nimi, skazane są na porozumienie. Nie mają innego wyjścia.

Przypomnieć wypada, że warzywa należy myć dokładnie przed jedzeniem, a najlepiej spożywać te przetworzone termicznie. Mówiąc wprost – marchewka na surowo odpada. Tylko gotowana nadaje się do spożycia. Smacznego więc…

Licencja: Creative Commons
0 Ocena