Zyskaj zaufanie do swoich inwestycyjnych decyzji.
Zacznę jednak od typowej drogi człowieka, który zetknął się po raz pierwszy z giełdą. Ciekawe na którym etapie odnajdziesz siebie w swoim dzisiejszym położeniu.
Najpierw nie masz pojęcia o giełdzie. Gdzieś spotykasz jakieś nudne komentarze. W gazecie publikują tabele. Czasami w wiadomościach usłyszysz, że coś spadło, coś wzrosło. Nie interesuje Cię to absolutnie i uważasz to za dziedzinę dla specjalistów po specjalnych studiach.
Po pewnym czasie przychodzi jednak taki impuls, kiedy twoje myślenie zaczyna się kierować częściej w stronę giełdy. Może być to pragnienie podniesienia komfortu swojego życia kiedy słyszysz o kolejnej giełdowej fortunie. Może to być chęć inwestowania własnych posiadanych już dużych pieniędzy, ponieważ nie masz zaufania do funduszy, a lokaty bankowe dają Ci zbyt mało.
Zaczynasz interesować się giełdą i na początku wydaje się to trudne. Jednak po pewnym czasie zdobywasz wiedzę. Wiedza jest w końcu teraz powszechnie dostępna, jest jej tak dużo, że aż nie wiadomo co wybrać.
Kiedy rozumiesz już zasady działania giełdy przychodzi fascynacja. Wiesz na czym polega zarabianie na pozycji długiej, a na czym na krótkiej. Wiesz co to są akcje, wiesz czym są opcje czy kontrakty. Może nawet orientujesz się, że można zarabiać na surowcach czy walutach. Patrzysz na wykresy i postanawiasz, że znajdziesz Świętego Graala. Skoro jesteś osobą inteligentną i jest tyle mądrych metod inwestycyjnych, Ty dojdziesz do tej swojej własnej, która pozwoli Ci wyłapać wszystkie dołki i górki na wykresie.
Patrząc na wykres giełdowy można dojść do wniosku, że da się zarobić na giełdzie ponad 100% kapitału dziennie. Ten moment fascynacji występuje chyba u każdego. Niestety, jest to zalążek przyszłego dawcy kapitału. Albo wykluczysz go samodzielnie w odpowiednim momencie, albo nauczy Cię rynek, który przyjdzie i zabierze Ci Twoje pieniądze.
Pierwszą rzeczą którą poznajesz są sygnały wejścia. Czy używasz klasycznej analizy technicznej i obserwujesz flagi, trójkąty, RGR'y. Czy używasz formacji świecowych, czy średnich, wskaźników lub oscylatorów. Obojętne. Zasada jest jedna. Najważniejsze wydaje się znalezienie odpowiedniego momentu kiedy kupić akcje czy kontrakty. Skupiasz się na tym kiedy zainwestować, bo uważasz, że od tego zależy powodzenie inwestycji. Widzisz historyczne szczyty i dołki i pragniesz znaleźć metodę, aby je przewidywać. Aby kupować na samym dnie i zarabiać jak najwięcej.
Weryfikacja przychodzi szybko. Kupowanie w dołku okazuje się kupowaniem waloru który dalej spada, a Ty wciąż tracisz. To co uznawałeś jedynie za korektę, okazuje się dużym spadkiem. Wybicie górą z kanału okazuje się wybiciem fałszywym. Trafiasz nawet mniej niż w połowie przypadków.
Dołączają się do tego silne emocje i lęki. Kiedy rynek rośnie zgodnie z Twoimi przewidywaniami, zarabiasz trochę i szybko zamykasz inwestycję. Robisz to z obawy, że zysk przerodzi się za chwilę w stratę (masz już takie doświadczenia). A rynek wciąż rośnie i rośnie - już bez Ciebie.
Kiedy natomiast twoje przewidywanie się nie sprawdza, zaklinasz rynek i trzymasz otwartą inwestycję. Przecież musi w końcu zawrócić! A on spada i spada. I zjada Twoje pieniądze.
Ten etap przechodzi każdy inwestor. Większość zniechęca się i porzuca giełdę na zawsze w przekonaniu, że jest zbyt trudna i nieprzewidywalna.
Jednak około 30% inwestorów przechodzi no etapu następnego. Dowiadują się, że konieczna jest ochrona kapitału. Konieczny jest plan. Musisz wiedzieć jak będziesz reagować na rosnący zysk. Kiedy go zrealizujesz lub jak będziesz podnosić zlecenie ochrony kapitału. Musisz również wiedzieć kiedy przyznajesz się do błędu i zamkniesz inwestycję ze stratą, aby chronić pozostały kapitał. To są rzeczy, które musisz wiedzieć zanim cokolwiek zainwestujesz. Nie możesz nigdy dopuścić do sytuacji w której zaklinasz wykres.
Jest wiele zasad którymi możesz się kierować. Jest wiele sposobów na zlecenia ochronne. Jedno jest pewne. Są one znacznie ważniejsze niż moment wejścia na rynek.
Jeżeli jesteś już na tym etapie, prawdopodobnie dojdziesz niedługo do wniosku, że brakuje jeszcze co najmniej jednego elementu. Logicznie stawiany stop, stosowany ściśle według metody którą inwestujesz. Czasami wypada blisko, ale czasami daleko. Jeżeli w trafionych transakcjach zyskujesz dużo, a w stratnych tracisz np. 5% kapitału, to nie boli. Kiedy stop jest tak daleko, że stracisz 15% kapitału - już możesz zacząć się denerwować. Wyobraź sobie stop w odległości takiej, że stracisz 50% kapitału. Horror.
A są takie metody inwestycyjne i czasami należy zlecenie stop ustawiać aż tak daleko.
Znajdujesz wtedy wreszcie zasadę trzecią skutecznego inwestora. Zarządzanie kapitałem, lub jeszcze mądrzej: Zarządzanie wielkością pozycji.
Bez względu na nazwę, są to metody, aby przy stopie na 50% stracie tracić maksymalnie 5% kapitału. Zasady te są trudne do przyjęcia na początku. Okazuje się bowiem, że ograniczenie strat wymaga ograniczenia zysku. Jednak tylko wtedy jesteś w stanie przeżyć serię tych strat.
Na tym etapie część doświadczonych już przecież inwestorów wpada w poważną pułapkę. Tak bardzo nie mogą pogodzić się ze zmniejszaniem zysku, że zaczynają przesuwać zlecenia stop. Przestają stosować zasady swojej metody inwestycyjnej i ustawiają stop nie dalej niż te 5% straty. Nawet jeżeli metoda wymaga, aby był dalej. Efekt jest taki, że jest on bardzo często zbyt blisko.
Łamią swoje zasady, rynek sięga po takiego stopa zbyt często i generują serię drobnych strat. Bardzo przykre doświadczenie.
Dopiero gdy uwierzysz i zaczniesz stosować się do wszystkich opisanych tu etapów masz szanse na sukces na giełdzie. Jest to jedyna droga dla prawdziwie skutecznego inwestora.
Istnieje jednak jeszcze element czwarty. Wynikający już z psychiki ludzkiej. Nie wystarczy bowiem, że znasz zasady. Musisz się jeszcze do nich stosować. Jeżeli pozwolisz na dojście do głosu swoim emocjom, zaczniesz ponownie działać z pominięciem ustalonych przez Ciebie reguł. Wtedy zadaj sobie pytanie "Jestem dawcą kapitału czy inwestorem?". I niech to będzie Twoim otrzeźwieniem.