Jestem ateistką, ponieważ moich skrajnie prawicowych (nacjonalistycznych, antykomunistycznych, konserwatywnych) poglądów nie da się pogodzić z religią chrześcijańską. Trzy lata temu stanęłam przed trudnym wyborem: albo ideologia, albo religia. Wybrałam ideologię.

Data dodania: 2011-03-09

Wyświetleń: 1730

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ateizm agnostyczny zaprawiony malteizmem

Jestem osobą niewierzącą - w tym znaczeniu, że nie wierzę w istnienie osobowego Boga. Najzwyczajniej w świecie nie wierzę w tę postać i stawiam to na równi z brakiem wiary w Latającego Potwora Spaghetti. Przekonanie o braku Istoty Boskiej jest jednak moją prywatną, opartą na emocjach opinią, albowiem zdaję sobie sprawę z faktu, iż - z logicznego punktu widzenia - nie da się jednoznacznie udowodnić ani istnienia, ani nieistnienia Boga.

To, czy Bóg istnieje, czy nie, jest wyłącznie kwestią wiary. Jeżeli przyjmiemy, że Istoty Boskiej nie ma, to staniemy się ateistami, osobami wierzącymi w nieistnienie Boga. Ja jestem taką osobą. Nie wierzę w to, iż Bóg istnieje, aczkolwiek nie posiadam niezbitego dowodu na jego nieistnienie. Odrzucam teizm, ale nie próbuję na siłę udowodnić, że mam rację. Dlaczego? Bo wiem, iż moje “dowody” na nieistnienie Boga są tyle samo warte, co kościelne “dowody” na jego istnienie.

Czasami, kiedy chcę spojrzeć na świat z innego punktu widzenia, przyjmuję roboczą tezę, że Bóg jednak istnieje. Dochodzę wówczas do wniosku, iż jest on istotą niesprawiedliwą i zdemoralizowaną, która pozwala ludziom czynić zło. Po “zebraniu do kupy” wszystkich swoich przekonań stwierdzam, iż moją orientacją religijną jest ateizm agnostyczny zaprawiony malteizmem.

“Ateizm” - bo sama odrzucam wiarę w istnienie Istoty Boskiej. “Agnostyczny” - bo wiem, iż nie ma jednoznacznego dowodu na nieistnienie tejże Istoty. “Zaprawiony malteizmem” - bo gdy przyjmuję roboczą tezę, że Bóg jednak istnieje, to stwierdzam, iż jest on postacią negatywną.


Lewicowe poglądy w świętej księdze chrześcijaństwa

Pierwsze wątpliwości religijne pojawiły się u mnie już w gimnazjum, jednak dopiero jako 17-latka zdecydowałam się całkowicie odrzucić wiarę w Boga (obecnie mam 20 lat). Jednym z czynników, które spowodowały, że podjęłam taką decyzję, było uzmysłowienie sobie pewnego faktu. Otóż dotarło do mnie, iż moje skrajnie prawicowe poglądy są nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, które wówczas wyznawałam.

Popularny w Polsce pogląd, według którego prawicowość powinna wzrastać wprost proporcjonalnie do religijności (i vice versa), nie ma żadnego uzasadnienia logicznego. Biblia zawiera bowiem fragmenty, które patriotom, nacjonalistom, antyglobalistom, antykomunistom i konserwatystom nie powinny się podobać. I odwrotnie: w Piśmie Świętym są stwierdzenia, które powinny przypaść do gustu czytelnikom o poglądach lewicowych. Smutne, ale prawdziwe.

W niniejszym artykule przytoczę i skomentuję kilka biblijnych cytatów, z którymi się nie zgadzam i które wywołują we mnie niechęć do chrześcijaństwa. Omawiając je, będę się opierać wyłącznie na własnych refleksjach, albowiem jestem istotą rozumną i wyzwoloną od dogmatyzmu. Posiadam zdolność samodzielnego myślenia, więc z niej skorzystam, nie oglądając się na Jedynie Słuszne Poglądy Religijne.

Z góry przepraszam tych, których moje interpretacje mogą urazić lub zniesmaczyć. Niniejszy artykuł nie ma na celu obrażania niczyich uczuć religijnych, tylko pokazanie, iż chrześcijaństwo bardziej nadaje się dla lewicowców niż dla prawicowców. Oczywiście, nie chcę nikogo zmuszać do zmiany religii ani do wyrzeczenia się wiary w Boga. Zależy mi po prostu na skłonieniu Czytelników do pewnych refleksji.


Cytat pierwszy

„Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie” (Gal 3, 28)


Komentarz do cytatu pierwszego

Aby dobrze zrozumieć powyższe zdanie, należy je rozbić na kilka części i osobno omówić każdą z nich. „Nie masz Żyda ani Greka” - te słowa powinny być ostatecznym dowodem na to, iż nacjonalizmowi nie jest po drodze z chrześcijaństwem. Sugerują one bowiem, że narodowość to przeżytek, że nie powinno być różnych nacji i narodów, a co za tym idzie: państw narodowych, suwerennych Ojczyzn.

Wyobraźmy sobie świat, w którym „nie ma Żyda”, „nie ma Greka”, „nie ma Francuza”, „nie ma Niemca”, „nie ma Chińczyka”, „nie ma Japończyka”, „nie ma Rosjanina”, „nie ma Czecha”, „nie ma Włocha”, „nie ma Roma”, „nie ma Polaka”. Jest to planeta, której całą powierzchnię zajmuje jedno państwo, zamieszkiwane przez jeden naród (homogeniczne społeczeństwo) i rządzone przez jedną administrację (rząd światowy). Czy dostrzegacie tutaj podobieństwo do masońskiego Nowego Porządku Świata, czyli New World Order? Bo ja tak!

A teraz ciekawostka. W serwisie YouTube.com można znaleźć archiwalny filmik, w którym Jan Paweł II przemawia do mieszkańców Indii. Chodzi o nagranie „Jan Paweł II i Nowy Porządek Światowy”, znane również jako „Pope John Paul 2's New World Order Speech at Gandhi's Memorial” bądź „Pope John Paul the 2nd New World Order Speech at Gandhi's memorial” (pierwsza wersja została udostępniona przez użytkownika NieTylkoKontrowersje, druga przez braxtonmandy, a trzecia przez SPICYITALIAN33).

Wyraźnie słychać w nim, jak papież mówi „A New World Order, a civilization of love, can be achieved”, czyli „Nowy Porządek Świata, cywilizacja miłości, może zostać osiągnięty”. Wszystkiego najlepszego, katolicy! Będziecie mieli ciekawego błogosławionego! Teoretycznie, słowa wypowiadane przez JP2 są mową zależną, ale brzmią tak, jakby Ojciec Święty się z nimi zgadzał i chciał je rozpropagować.

Jeśli macie ochotę, obejrzyjcie zdjęcia, na których Jan Paweł II i Benedykt XVI wykonują masońskie/okultystyczne/satanistyczne gesty bądź uściski dłoni. W połączeniu z tymi fotografiami, niesławna wypowiedź JP2 („Nowy Porządek Świata, cywilizacja miłości, może zostać osiągnięty”) brzmią niesłychanie jednoznacznie, a zarazem mrocznie.

http://kidsister.files.wordpress.com/2007/03/rip_pope_john_paul_2.jpg

http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSNkUnQJJFw4W564-FvNwsGgQg2dHbQhKzm2qk6B7V8IuyTyfH-IQ&t=1

http://1.bp.blogspot.com/_ElQ6uj_xmu0/S9Q6RMcy8XI/AAAAAAAABfQ/rvnqqhmN4_g/s1600/Pope_Ratzinger_handsign-satanic.jpg

http://i2.squidoocdn.com/resize/squidoo_images/250/draft_lens17108191module144537971photo_1294034367Pope-Illuminati_antinwomi

http://www.destroyfreemasonry.com/masonic-handshake-benedict-xvi.jpg

Wróćmy jednak do biblijnego cytatu. Słów „nie masz niewolnika ani wolnego” nie będę się czepiać, bo - jako przeciwniczka niewolnictwa - nie widzę w nich nic złego. Przyczepię się za to do sformułowania „nie masz mężczyzny ani kobiety”, które kojarzy mi się ze sloganami rozmaitych ruchów feministycznych i genderowych. Fragment ten sugeruje, że należy odrzucić różnicowanie ludzi ze względu na płeć.

Gdybyśmy zaczęli realizować tę zasadę, prędzej czy później obudzilibyśmy się w świecie, w którym nie istnieją tradycyjne role płciowe, kobiety są męskie, mężczyźni kobiecy, transgenderyzm, transseksualizm, transwestytyzm i androginizm to norma, a w doborze seksualnego partnera nie ma żadnych ograniczeń. Ujednolicenie płci, podobnie jak ujednolicenie narodów, byłoby kolejną zbrodnią przeciwko ludzkiemu indywidualizmowi, a także krokiem w stronę zunifikowanego społeczeństwa totalitarnego.

Cały ten zhomogenizowany świat, a raczej New World Order, miałby egzystować pod sztandarem Wielkiego Brata… oj, przepraszam: Jezusa Chrystusa („albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie”). Nie wiem, jak Was, ale mnie ta wizja napełnia przerażeniem. Przywodzi mi bowiem na myśl dwie potworne, literackie antyutopie, z którymi każdy myślący człowiek powinien się zapoznać: „Rok 1984” G. Orwella i „Nowy Wspaniały Świat” A. Huxleya.


Cytat drugi

„Gdyby mężczyźni bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to [winny] zostanie ukarany grzywną, jaką nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych. Jeżeli zaś ona poniesie jakąś szkodę, wówczas on odda życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec” (Wj 21, 22-25)


Komentarz do cytatu drugiego

O przytoczonych przed chwilą słowach mówi się, że są jedynym fragmentem Biblii, który dotyczy śmierci poczętego dziecka. Cytat ten jest często używany przez zwolenników mordowania nienarodzonych dzieci, którzy chcą przekonać chrześcijan do swoich poglądów. Szczerze mówiąc, nie ma w tym nic dziwnego. Przytoczone słowa z Księgi Wyjścia ukazują nienarodzone dziecko jako mało wartościowy, martwy obiekt, którego zniszczenie grozi co najwyżej karą grzywny.

Nie ma tutaj mowy o człowieczeństwie i godności tego dziecka, nie ma współczucia i szacunku dla jego śmierci, nie ma apelu o ostrożność i delikatność, których brak może doprowadzić właśnie do zgonu tej kruchej, ludzkiej istotki. Istnieje za to sugestia, że bezpieczeństwo matki jest ważniejsze od bezpieczeństwa dziecka, że prawa kobiet są istotne, ale prawa dzieci - nie. Zaiste, nie chcę wyznawać religii, której święta księga zawiera tak nieludzkie (a raczej: antyludzkie) stwierdzenia!

W tym miejscu warto przytoczyć bulwersującą wypowiedź św. Augustyna, z której wynika, iż “dusza powstaje w czterdziestym dniu życia dziecka”. Z owego cytatu trudno wywnioskować, czy autor miał na myśli czterdziesty dzień od poczęcia, czy czterdziesty dzień od urodzenia. Pewne jest tylko jedno: św. Augustyn z Hippony, jeden z tak zwanych Ojców Kościoła, był ejdżystą, czyli człowiekiem dyskryminującym innych ze względu na wiek! Uważał, że najmłodsze dzieci są mniej wartościowe od tych odrobinę starszych!

Podobne przekonania głosił inny święty katolicki - Tomasz z Akwinu (również Ojciec Kościoła). Jeśli wierzyć polskojęzycznej Wikipedii, św. Tomasz twierdził, iż “aborcja nie jest grzechem zabójstwa dopóki płód nie został obdarzony duszą”. Pozwólcie, że tego nie skomentuję, bo musiałabym użyć naprawdę dosadnych, wręcz wulgarnych sformułowań!


Socrealistyczna przypowieść o robotnikach (proletariuszach)

W serwisie Eioba.pl znajduje się genialny artykuł pt. “Chrześcijaństwo i Komunizm - podobieństwa” napisany przez użytkownika o pseudonimie CzarnyWilk. Autor w mistrzowski sposób porównał metody stosowane przez średniowieczny Kościół do metod stosowanych przez sowieckich komunistów, ponadto przytoczył cytaty z Pisma Świętego, które wydają się zadziwiająco zbieżne w poglądami marksistowskimi.

Artykuł ten niezmiernie przypadł mi do gustu, albowiem już od dawna uważam, iż istnieje spore podobieństwo między naukami Jezusa Chrystusa a tezami Karola Marksa i jego zwolenników. Przykład? „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Mk 10, 25). Słowa te, wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa, wyrażają niechęć do zamożnych warstw społeczeństwa i sugerują konieczność ich napiętnowania.

Niestety, CzarnyWilk nie zacytował pochodzącej z Nowego Testamentu przypowieści o robotnikach w winnicy. A szkoda, bo - moim zdaniem - jest to utwór łudząco podobny do tendencyjnych, socrealistycznych opowiastek z czasów Polski Ludowej. Już sam dobór bohaterów (robotnicy, czyli proletariusze) wywołuje we mnie jednoznaczne skojarzenia. Pozwólcie, że podam Wam pełną treść tej przypowieści. Oto ona:

„Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam. Oni poszli.

Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: Idźcie i wy do winnicy! A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!

Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty.

Na to odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”
(Mt 20, 1-16)

Jaki jest morał tej opowiastki? „Czy kto robi, czy kto leży, jeden denar się należy”! Moim zdaniem, ta reguła jest krzywdząca i niesprawiedliwa, albowiem każdy pracownik powinien otrzymać taką zapłatę, na jaką zasługuje. W gimnazjum uczono mnie, że dobra materialne można rozdawać „według serca”, „według rozumu” lub „według sprawiedliwości”. Równa zapłata dla wszystkich, niezależnie od ich wkładu pracy, jest rozdawaniem dóbr „według serca” - absolutnie nie „według sprawiedliwości”!


Przeciwko dumie, honorowi, odwadze i ludzkiej godności

Zapraszam Was również do przeczytania innych cytatów z Biblii, które mi się nie podobają. Cytaty te sugerują, że człowiek powinien być uległy, pokorny wobec swoich wrogów, niezdolny do ochrony własnej godności i interesów, masochistyczny. Promują postawę, którą można opisać za pomocą popularnego powiedzonka „oni nas opluwają, a my się cieszymy, że deszcz pada”.

Z fragmentów tych wynika, iż ludzka istota nie ma prawa nienawidzić swoich oprawców, ani - broń, Boże! - gniewać się na nich. Nie może w żaden sposób bronić się przed przemocą i wyzyskiem, musi za to być gotowa na dalsze upokorzenia. Na domiar złego, nie wolno jej negatywnie oceniać ludzi, którzy postępują niewłaściwie, np. wyrządzają krzywdę słabszym jednostkom. A to wszystko pod groźbą wiecznych mąk w piekle, czyli kontynuacji ziemskiej gehenny.

Proszę, oto owe cytaty:

„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21-22)

„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5, 38-42)

„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj! A kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5, 21-22)

„Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1J 3, 15)

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 3)

Fragmenty Pisma Świętego, które właśnie przytoczyłam, jednoznacznie potępiają honor, dumę, asertywność, odwagę, sprawiedliwość, niezależność i niezłomność, propagują zaś konformizm, nieśmiałość, lękliwość, tchórzostwo oraz skłonność do poddawania się wrogim siłom. Antywartości zalecane przez Nowy Testament są nie do pogodzenia z patriotyzmem, który polega na tym, że nie nadstawia się drugiego policzka, tylko walczy z najeźdźcą/zaborcą/okupantem do ostatniej kropli krwi.

Drodzy Czytelnicy, czy wyobrażacie sobie, jak by to było, gdyby we wrześniu 1939 roku Polacy nadstawili drugi policzek Niemcom i sowietom?! Z „normalnego” punktu widzenia, bohaterska walka Polaków w czasie drugiej wojny światowej była czymś chwalebnym i godnym naśladowania, ale z punktu widzenia chrześcijańskiego - grzechem, sprzeniewierzeniem się woli Boskiej!

Tym bardziej, że nasi dzielni żołnierze, którzy stawiali opór hitlerowskiej i komunistycznej zarazie, łamali piąte przykazanie Boże - „nie zabijaj”. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego jedno z najpopularniejszych patriotycznych haseł brzmi „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Przecież Jezus (Bóg-Człowiek) nie wzywał do bycia honorowym ani do walki za Ojczyznę! Wręcz przeciwnie!

Wiecie co? Był kiedyś ksiądz, który - opierając się na Nowym Testamencie - sformułował pięknie brzmiące hasło „Zło dobrem zwyciężaj” i realizował je w swoim życiu. Wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że właśnie ten ksiądz został brutalnie zamordowany przez swoich wrogów. Chrześcijańska łagodność, pokora, skłonność do przebaczania wszystkich krzywd i nadstawiania drugiego policzka doprowadziły go do tragedii.

Historia tego księdza utwierdza mnie w przekonaniu, iż nie należy postępować zgodnie z zaleceniami Jezusa Chrystusa (który, notabene, także został brutalnie zamordowany). Lepiej uczyć się od Zaratustry, bohatera książki Fryderyka Nietzschego.


Albo ideologia, albo religia

Ufam, że w niniejszym tekście udało mi się udowodnić, iż przekonań skrajnie prawicowych nie da się pogodzić z religią chrześcijańską (Hmmm… Może to właśnie wyjaśnia, dlaczego część nacjonalistów - która wyrzekła się wiary w Chrystusa, a która nie chce rezygnować z teizmu - decyduje się na wyznawanie rodzimowierstwa, czyli neopogaństwa?). Pismo Święte zawiera bowiem tezy, które stanowią zaprzeczenie poglądów głoszonych przez patriotów, nacjonalistów, antyglobalistów, antykomunistów i konserwatystów.

Trzy lata temu, kiedy uświadomiłam sobie rozbieżność między moimi poglądami a naukami zawartymi w Biblii, byłam zmuszona dokonać trudnego wyboru: albo ideologia, albo religia. Jak wiadomo, postawiłam na ideologię. I wcale tego NIE żałuję!


Natalia Julia Nowak,
8 marca 2011 roku


Licencja: Creative Commons
0 Ocena