Bardzo możliwe, że będzie musiał do tego interesu jeszcze dołożyć, gdyż wartość może spaść, bądź sama prowizja, jaką pobierają domy aukcyjne wynosi często 20-30% od ceny uzyskanej w licytacji.
Pamiętajmy, że nie jest to rodzaj inwestycji z tej samej kategorii, co kupowanie akcji. Na giełdzie możemy w przeciągu jednej sesji zarobić na kupnie i sprzedaży akcji. Dzieła sztuki sprzedają się wolno, czasami na kupca można czekać latami. Ale w przeciwieństwie do giełdy zyski wygenerowane z dzieł sztuki są pewne, na pewno na nich nie stracimy.
Dla przykładu obraz Meli Muter został zakupiony w Niemczech na aukcji sztuki w 1991 roku za kwotę 10 tys. euro, a w 2006 roku na licytacji w Agorze był już wart blisko 100 tys. euro.
A więc jak widzimy cena wzrosła 10-krotnie w niespełna 15 lat.
Drugim przykładem są dzieła Jacka Malczewskiego, którego obrazy w latach 70 z trudem osiągały średnią krajową, natomiast dziś ich wartość dochodzi do setek tysięcy złotych.
Najważniejsze, aby przy kupnie dzieł sztuki pamiętać o zasadach, które gwarantują nam zysk.
Oto najważniejsze z nich:
1. Nie wstydźmy się porad u niezależnych fachowców. Możemy dzięki temu niknąć kupna obrazu nawet znanego malarza, ale niezbyt udanego, srebra z przebitą fałszywą sygnaturą, mebla po szkodliwej konserwacji, która obniżyła jego wartość. Taka porada nie powinna kosztować więcej niż 500zł. A może przynieść nam same korzyści.
2. Kupujmy przed wszystkim w renomowanych galeriach i domach aukcyjnych, bo tu jest najmniejsze ryzyko kupienia falsyfikatu. Dostaniemy wtedy certyfikat lub opinię rzeczoznawcy.
3. Najlepiej kupić obiekt, który jest wystawiony w katalogu, bo jest on poddany ocenie społecznej. Mniejsze ryzyko, że ma nieuregulowany stan prawny.
4. Lepiej kupić mniej, choć drożej, bo bardziej opłaca się kupowanie rzeczy rzadkich.
A więc podsumowując kupowanie dzieł sztuki jest doskonałą inwestycją dla wnuka, dobrą dla dzieci i co najważniejsze bardzo przeciętna dla nas samych!