Wszyscy marzymy o tym by spotkać kogoś wyjątkowego. Gdy go spotkamy chcemy by się nami zainteresował. Czym jednak jest samo uwodzenie? Dlaczego uwodzimy? Jakie są fazy uwodzenia? Czy na pewno wiemy co i dlaczego czujemy? To tylko kilka pytań na które warto znać odpowiedzi zanim zaczniemy inwestować swoje emocje.

Data dodania: 2010-08-16

Wyświetleń: 2562

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czym jest uwodzenie?
Uwodzenie - inaczej zalecanie się, można zdefiniować jako zachowanie mające na celu przyciągnięcie uwagi partnera lub partnerki do siebie celem stałego związku lub tzw. Jednorazowej przygody. Zazwyczaj polega to na wytworzeniu odpowiedniej więzi psychicznej lub fizycznej między osobą podrywającą (uwodzącą) a podrywaną (uwodzoną), dzięki wzajemnemu zainteresowaniu i poczuciu bliskości między nimi.

Jakie są fazy uwodzenia?
Desmond Morris, antropolog i autor głośniej książki "Naga małpa" wyróżnia kilka faz zalotów. Pierwszą z nich jest faza którą nazwał "Oko - Ciało". Jest to faza mająca zwrócić na siebie uwagę. Każda z płci ma jednak na to inną technikę. Mężczyźni prostują się, puszą jak pawie i przestępują z nogi na nogę. Ich ruchy są przesadnie zamaszyste a sposób mówienia głośniejszy niż zazwyczaj. Potrafią wybuchnąć tak głośnym śmiechem, że cała sala się obróci. Przechadzają się tam i z powrotem, wciągając brzuch i dumnie się prężąc. Komunikaty te mają za zadanie przekazać wiadomość "Oto ja, ważny i nieszkodliwy". Zerkając na kobietę mężczyzna potrafi w ułamku sekund ocenić atrakcyjność swojej "ofiary".
Kobiety popatrują na mężczyzn ukradkiem trzepocząc rzęsami. Poruszają się także w obrębie swojego terytorium kołysząc przy tym biodrami. Wysokie obcasy sprawiają, że ściągają pośladki i wypinają biust. Potrząsają grzywką. Unoszą przy tym brwi, wydymają wargi i przesuwają językiem po górnej wardze. Rumienią się wstydliwie i chichoczą. Wiadomość jaka ma być dostarczona poprzez te sygnały brzmi "Tu jestem, choć do mnie". Biorąc pod uwagę niektórych mężczyzn wręcz powiedziałbym, że wiadomość brzmi "Tu jestem, choć do mnie w końcu idioto".
Drugim etapem jest "Oko - oko" i następuje w momencie w którym spotkają się oczy zalotników. Pierwsze spotkanie oczy kończy się zazwyczaj odwróceniem wzroku. Jeśli w czasie kolejnego spojrzenia ta druga osoba się uśmiechnie to może dość do kolejnego etapu. Na tym etapie jednak nie istnieją, żadne zasady psychologiczne. Wszystko dzieje się na poziomie nieświadomości i bardzo trudno jest ustalić tu jakieś reguły.
Trzecim etapem jest "głos - głos" bardziej pospolicie nazywany konwersacją a jeszcze prościej - rozmową. Pierwsza rozmowa dotyczy zazwyczaj spraw błahych. Głównym jej celem jest przełamanie lodów, zmniejszenie dystansu, pokonanie niepewności i oporu wobec nieznanej osoby. Najlepszymi opcjami na tym etapie są komplementy i pytania.
Etap ten ma jednak drugie dno o wiele poważniejsze. Błacha z pozoru pogawędka potrafi dostarczyć niesamowicie istotnych informacji o rozmówcy. Dialekt, ton głosu, akcent, słownictwo - to wszystko ujawnia nasze intencje, wykształcenie i pochodzenie. Na tym etapie mamy możliwość wycofania się ze znajomości jeśli rokowania są kiepskie.
Jeśli jednak atrybucje są pozytywne dla nas może nastąpić czwarty etap "ręka - ręka". Bywa, że ręce leżące na stoliku przybliżają się do siebie, że jedna osoba obejmuje swoje ramię jakby przytulała drugą osobę. Wreszcie, niby przypadkiem, niespodziewanie jedna osoba dotyka drugiej. Jej barku, ramienia czy dłoni, czyli tzw. społecznie dostępnych części ciała. Na całe szczęście dla mężczyzn to kobieta zwykle wykonuje ten ruch dzięki czemu nie muszą się już dłużej zastanawiać czy ich lubi.
Dalszy rozwój wypadków zależy od reakcji drugiej osoby…

Kogo uwodzimy?
Arthur Aron, psycholog, przeprowadził badanie w którym aż 85% osób podało, że zakochały się, bo partner obdarzył je zainteresowaniem, a 71% że odkryły u niego pozytywne cechy. Jest to dobra nowina dla każdego, kto może nie koniecznie wyglądać jak Jason Statham czy Angelina Jolie. Wystarczy obdarzyć kogoś zainteresowaniem i przedstawić się w jak najlepszym świetle a szanse na udany podryw znacznie wzrastają.
Okazuje się także, że atrakcyjność partnera nie jest przyczyną ale bardziej skutkiem uczuć. Gdy człowiek jest gotowy i chętny do przeżycia pożądania nie ma znaczenia z kim je przeżyje jak przekonuje psycholog Bogdan Wojciszke.

Kto jest myśliwym a kto ofiarą?
Powszechnie przyjęło się, że to mężczyzna, chyba z racji niewyparzonej gęby i niesłychanej zdolności do gadania głupot, inicjuje zaloty. Kobietom natomiast przypada rola wstydliwej i uległej. Jednak antropolog Clellan Ford i psycholog Frank Beach po zbadaniu praktyk seksualnych w różnych krajach (a kiedyś sądziłem, że badania antropologiczne są nudne) stwierdzili, że to właśnie kobiety inicjują zaloty niezależnie od kraju. To kobieta wybiera partnera ponieważ ona ponosi znacznie większe koszta wynikające z intymnych relacji.

Po czym poznać, że do siebie pasują?
W psychologii istnieje zjawisko nazywane efektem kameleona. Polega ono na tym, że dwie lub więcej osób dostraja się ciałami - ich pozycją, nachyleniem a nawet lekkimi odruchami. Jest to wyznacznik na ile z kimś mamy dobry kontakt. Nie na darmo istnieje stwierdzenie, że nadajemy na tych samych falach. Zazwyczaj zjawisko to następuję naturalny gdy mamy z kimś dobry kontakt i czujemy się przy nim dobrze i bezpiecznie. Biorą pod uwagę tą wiedze, NLP słusznie radzi by w kontaktach z innymi starać się dopasować do ich sposobu siedzenia, mówienia i najlepiej duplikować niektóre ruchy rozmówcy. Dzięki temu możemy wywołać u danej osoby poczucie bezpieczeństwa w naszym towarzystwie i przeświadczenie, że "jesteśmy po tej samej stronie".
Im bardziej dwie osoby są do siebie podobne pod względem zachowania, pozycji ciała i sposobu mówienia tym można przypuszczać, że mają lepszy kontakt.

Czy można się pomylić?
Stworzona przez psychologa Stanleya Schachtera dwuczynnikowa teoria uczuć zakłada, że każda emocja składa się z dwóch rzeczy: pobudzenia fizjologicznego (decyduje o natężeniu emocji) i z jego interpretacji, czyli znalezienia jego przyczyny (co decyduje o znaku i treści emocji). Oznacza to, że o pomyłkę wcale nie musi być trudno. Wiele osób może się bronić i mówić "wiem co czuje", może i wiesz co czujesz ale zadaj sobie bardzo poważne pytanie: "Czy wiem dlaczego to czuję?".
Wiele badań udowodniło, że można poczuć do kogoś sympatię jeśli mieliśmy z tą osobą interakcję zaraz po jakimś zdarzeniu, które podniosło nam ciśnienie krwi (spacer po chybotliwym moście, wysiłek fizyczny itp.). Kiedy sam bodziec znika, jego efekty jeszcze przez jakiś czas się utrzymują i to one wpływają na to jak zinterpretujemy nasze emocje względem osoby z którą mamy styczność. W końcu musi istnieć jakiś powód dla którego nadal serce mi mocniej wali a skoro już skończyłem ćwiczyć to oznacza, że dana osoba mi się podoba.

Mało romantyczne podejście do zalotów? Bardzo możliwe. Skutecznie? Jak najbardziej. Jeśli serce zabije Ci mocniej dla kogoś zastanów się dlaczego tak jest. Być może jest to efekt tylko błędnej interpretacji bodźca. Jest to szczególnie ważne na upojnych imprezach (w końcu alkohol też podnosi ciśnienie i przyspiesza bicie serca) dzięki takiemu podejściu możesz uniknąć rozczarowania z samego rana gdy spojrzysz na drugą stronę łóżka.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena