Naród irlandzki w wielką ufnością i nadzieją spogląda w przyszłość. Przynajmniej tak piszą na swoich stronach internetowych publicyści i blogerzy. Wszystko w związku z premierą płyty "The Shadow of an Empire" autorstwa folkowego śpiewaka Fionna Regana pochodzącego z Bray w hrabstwie Wicklow. Irlandzki artysta pojawił się na scenie już w 2002 roku, jednak w ciągu 7 poprzednich lat zdołał wydać zaledwie jeden długogrający album - "The End of History". Na usprawiedliwienie muzyka warto zauważyć, że debiutancki krążek piosenkarza jest dziełem nie byle jakim – najlepiej sprzedający się dziennik w Republice Irlandii Irish Independent uznał "The End of History" za najlepszy irlandzki album wydany w 2006 roku; jurorzy przyznający Nagrodę Mercury też docenili kunszt kompozytorski i wykonawczy młodego Irlandczyka (choć w tym przypadku skończyło się tylko na nominacji do tej prestiżowej nagrody – wyróżnienie zgarnęła taneczna grupa Klaxons za debiutanckie dzieło "Myths of the Near Future"). Dziennikarze porównują sytuację irlandzkiego barda do stanu w jakim znalazł się Bob Dylan w 1965 roku po wydaniu słynnego krążka "Bringing It All Back Home" oraz po koncercie jaki dał podczas folkowego festiwalu w Newport. "Bringing It All Back Home" to po części płyta elektryczna, z kolei występ w Newport zbulwersował fanów folku, ponieważ Dylan wystąpił tam z elektryczną grupą rockową. Zdenerwowany guru muzyki folk Pete Seeger stwierdził, że gdyby miał siekierę to by poprzecinał Dylanowi kable od gitar, po to by przerwać tę żałosną farsę. Faktem jest też jednak to, że występ w Newport zmienił bieg muzyki rozrywkowej – od tego momentu wiele kapel folkowych zaczęło się elektryfikować; z kolei bohater całego zamieszania Bob Dylan stał się ikoną muzyki pop XX wieku: dwa kolejne krążki muzyka: "Highway 61 Revisited" oraz "Blonde on Blonde" są powszechnie uznawane za jedne z najwybitniejszych wydawnictw muzycznych jakie zostały kiedykolwiek nagrane. Fionn Regan prezentował dotychczas bardzo spokojne piosenki, zaaranżowane głównie na gitarę akustyczną. Drugi album artysty "The Shadow of an Empire" to rzecz z zupełnie innej beczki. Co prawda dalej jest to muzyka folk, jednak bardzo zelektryfikowana, dynamiczna i przebojowa. Już pierwszy singiel wytypowany do promocji dzieła "Catacombs" zaskakuje pomysłowością oraz poziomem wykonania. Jednak z tego typu albumów nagranych przez mało popularnych twórców zapamiętuje się tylko momenty wielkie, ponadprzeciętne. "The Shadow of an Empire" ma kilka fragmentów wybitnych, zasługujących na wielką uwagę: "Coathook", "Violent Demeanour" oraz "Lord Help My Poor Soul". Mimo tego że płyta jest żywa, energetyczna to dwa ostatnie z wyżej wymienionych kawałków są spokojniejsze i bardzo nastrojowe – chyba w takich klimatach najlepiej czuje się ten niezwykle utalentowany artysta.