Te czasy odchodzą jednak do lamusa, bo banki coraz bardziej komplikują ofertę depozytów. Walcząc o klientów proponują coraz wyższe stawki, ale przy okazji chcą ugrać coś jeszcze, czyli przede wszystkim zdobyć nowych klientów. Dla tych ostatnich ta sytuacja ma jednak swoje wady, bo coraz trudniej jest porównywać konkurencyjne oferty. Wystarczy spojrzeć na ostatnie propozycje banków. Jeden z największych banków na polskim rynku proponuje lokatę, którą reklamuje używając liczby 10,5 proc. Potem dodaje mniejszym drukiem, że to lokata na 1,5 roku, a jeszcze mniejszym, że oprocentowanie w skali roku to 7 proc. Tyle tylko, że to właśnie oprocentowanie w skali roku jest tym standardem, w którym zazwyczaj podaje się zarobek jaki niesie lokata. I to także najlepszy sposób na porównywanie poszczególnych ofert.
Podobnie jest z ofertą innego banku, gdzie w reklamach widnieje 8,3 proc., czyli oprocentowanie obowiązujące przez pierwsze trzy miesiące, w kolejnych stawka wynosi 7 proc. Takich lokat, gdzie oprocentowanie zmienia się w poszczególnych miesiącach jest zresztą na rynku więcej. Klienta w tej sytuacji powinno interesować średnie oprocentowanie jakie mają takie depozyty. Musi więc sam wykonać matematyczne obliczenia. W licytacji oprocentowania depozytów udział wzięła również filia jednego z zachodnich banków, gdzie na trzymiesięcznej lokacie można zarobić aż 10 proc. Tej ofercie daleko jednak do tradycyjnych depozytów, bo warunkiem jest posiadanie w banku rachunku i konta oszczędnościowego. Jest to więc ewidentnie sposób na pozyskanie nowych klientów.
Szczególnie, że dotychczasowi nie mogą założyć lokaty przez Internet. Oferując tą drogą z punktu widzenia banku lokatę zabezpieczył się on nieco ograniczając ewentualne koszty. Maksymalna wartość lokaty nie może bowiem przekroczyć 10 tys. PLN. Nieco podobna jest propozycja lokaty, gdzie warunkiem otwarcia jej jest posiadanie w banku ROR-u lub konta oszczędnościowego. Bank też chroni się przed przepływem pieniędzy, które już są w nim zdeponowane. Co najmniej połowa środków na lokacie musi być pokryta nowymi pieniędzmi przyniesionymi do banku. Co ciekawe w tym samym czasie bank wprowadził do oferty nowy produkt strukturyzowany. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa tradycyjna wysokooprocentowana lokata działa jak wabik, a przy okazji oferuje się klientowi inny produkt.
Z kolei inna instytucja proponuje lokatę trzymiesięczną na 8,08 proc. W tym przypadku nie trzeba zakładać żadnego dodatkowego rachunku, ale ograniczeniem jest minimalna kwota depozytu, która wynosi 20 tys. PLN. Ten bank również przy okazji wprowadził do oferty inwestycyjny produkt strukturyzowany. Klient może skorzystać ze standardowej lokaty 8,08 proc., ale pracownicy banku proponują mu również trzymiesięczną lokatę na 10 proc., o ile wraz z nią wykupi wspomniany produkt strukturyzowany. Oprócz komplikowania produktów depozytowych widać jeszcze jedną rzecz. Licytacja na odsetki przeniosła się na pole lokat trzymiesięcznych, bo takiego okresu dotyczy spora część nowych ofert.
To może oznaczać, że banki liczą się ze spadkiem rynkowych stóp procentowych, kiedy zniknie niepokój wywołany kryzysem i nie chcą oferować wysokich odsetek na dłuższy termin. Do tego coraz częściej słychać głosy, że Rada Polityki Pieniężnej nie podwyższy już stóp procentowych. W takiej sytuacji znika część argumentów przemawiających za dalszym podnoszeniem oprocentowania lokat, szczególnie, że taka wojna na odsetki jest dla banków kosztowna. To może być więc dobry moment dla klientów na założenie wysokooprocentowanej, ale długoterminowej lokaty. Tak by zagwarantować sobie wysokie odsetki w czasie kiedy oprocentowanie lokat zacznie w końcu spadać. Bądźmy więc bardzo czujni i dociekliwi w wyborze najlepszego produktu dla siebie lub pozostawmy nasz dylemat osobie, która się na tym zna.