Bracia Coen swoim „Poważnym człowiekiem” znowu wprawiają w konsternację. Ktoś, kto nie zna ich zgoła dziwnej twórczości, może zasugerować się równie dziwnym PR, reklamującym film jako komedię

Data dodania: 2010-06-29

Wyświetleń: 1709

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Bracia Coen swoim „Poważnym człowiekiem” znowu wprawiają w konsternację. Ktoś, kto nie zna ich zgoła dziwnej twórczości, może zasugerować się równie dziwnym PR, reklamującym film jako komedię.

Typowy odbiór komedii zakłada, że pójdziemy do kina i pośmiejemy się. Z pewnością stereotypowo pojmowana komedia nie wprawi nas w osłupienie, nie obudzi czarnych myśli, zwątpienia, nie sięgnie do naszych trzewi, aby je ścisnąć. Na całe szczęście mamy jednak produkty różnego rodzaju, także w sztuce. Jeśli mamy komedię typową, to mamy też zupełnie nieszablonową, bez mała budzącą uczucie katharsis, bliską tragedii. Proponowałbym tym, którzy chcą wybrać się na „Poważnego człowieka” przyjęcie, że jest to tragikomedia. Warto też wiedzieć, że śmiech podczas seansu niekoniecznie będzie wybrzmiewał.

Coenowie wwiercają się w mózg. Zatrzymują nas w biegu i mnożą pytania. O co w tym wszystkim chodzi? Po co Bóg tak nas doświadcza? Twórcy stawiają problematykę teodycei, pytają o sens religii, zwracają uwagę na pułapki fizyki kwantowej, mnożą absurdy. Znowu zobili film, który można interpretować na wiele różnych sposobów.

Czołówka, zawiązanie akcji filmu to jeden trop. Oto w chacie bogobojnych Żydów pojawia się dybuk. Co ze sobą niesie? Jakie jest znaczenie pokazania tej postaci? Bo że jest jakieś znaczenie nie ulega wątpliwości. Czy jest to symbol bierności? Człowieka, który błądzi po świecie, niczym zombi? Już nie żyje, ale jeszcze nie uświadamia sobie tego. Chce uczestniczyć w życiu, ale nie potrafi. Nieświadomie wiedzie za sobą zło. Może dybuk odwiedzający dom przodków głównego bohatera sprowadził na niego antyczną klątwę? Ate ugina Larrego. Sprawia, że z poważnego człowieka, trzymającego pion moralny, zmienia się w kogoś, kto niczego nie jest już pewnym i kto łamie swoje dotychczasowe zasady.

Ważnym momentem filmu, który można uważać za klucz do odczytania znaczeń, jest scena kiedy główny bohater tłumaczy paradoks Schrödingera. Słynny kot Schrödingera nie jest jeszcze martwy, ale już nie żyje. Znajduje się w dziwnym, granicznym stanie. Tak też Larry (cały świat?) znajduje się w stanie superpozycji. Zawieszony, niepewny... Ktoś się bawi nami, a my możemy o tym zapomnieć czy też złagodzić tę świadomość, tylko dzięki drugiemu człowiekowi, dzięki miłości.

Wielka metafora, niezrównana ścieżka dźwiękowa, paradoks i absurd - ten film powinieni zobaczyć każdy, kto kocha film jako dzieło sztuki.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena