Niemal każdy zapytany o najbardziej znienawidzone instytucje użyteczności publicznej pomyśli w pierwszej kolejności o dwóch, urzędzie skarbowym i ZUS. W tym świetle ostatnie doniesienia prasowe na temat planowanych zmian w ZUS napawają optymizmem.

Data dodania: 2007-08-15

Wyświetleń: 4274

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Niemal każdy zapytany o najbardziej znienawidzone instytucje użyteczności publicznej pomyśli w pierwszej kolejności o dwóch, urzędzie skarbowym i ZUS. W tym świetle ostatnie doniesienia prasowe na temat planowanych zmian w ZUS napawają optymizmem.

Niedawno powołany na stanowisko prezesa ZUS Paweł Wypych ostro zabiera się do pracy. Co bardzo ważne, w swych działaniach uzyskał poparcie ze strony rządu. Premier zatwierdził reformę ZUS i wydał stosowne rozporządzenie zmieniające statut ubezpieczalni.
Dzięki temu zmieniła się struktura zakładu. Zlikwidowano 5 z 32 departamentów i wydłużono godziny pracy infolinii o 3 godziny. Aż trudno uwierzyć, że w instytucji istniejącej dla obywateli przez tyle lat, nikt nie zrobił tego wcześniej. Nie wiadomo jak na ewentualne dalsze zmiany, w tym ograniczenia ilości stanowisk pracy, zareaguje załoga licząca 48 tys. osób. Z pewnością nie obejdzie się bez protestów, a nawet strajków. Mam nadzieję, że pierwsze zwolnienia jakich dokonał już nowy prezes nie mają charakteru politycznego i nie posłużą do zatrudnienia „swoich”.

Koszty funkcjonowania ZUS to 3 mld rocznie.
Trudno uwierzyć w niedawne słowa Roberta Gwiazdowskiego, byłego prezesa rady nadzorczej ZUS, który stwierdził że ZUS jest tańszy niż prywatne firmy. Na dowód tego przedstawił wyniki audytu dokonanego w ZUS przez jedną z najbardziej renomowanych firm, z którego wynika, że koszty ZUS są niskie i można je zredukować co najwyżej o 1,5-3%. Czy aby na pewno w ZUS potrzebnych jest aż 48 tys. pracowników? Patrząc na przykład Telekomunikacji Polskiej, która w przeciągu ostatnich 5 lat zwolniła ok. 2/3 pracowników a wciąż ma problemy z utrzymaniem konkurencyjności, jakoś w to wątpię. Jeśli w ZUS nastąpi gruntowna informatyzacja, umożliwiająca obywatelom i firmom załatwienie większości spraw przez internet lub infolinię, może się okazać, że połowę z 48 tys. pracowników można zwolnić, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na szkolenia i podwyżki płac dla pozostałych pracowników. Trudno wymagać zaangażowania w pracy skoro obecna pensja rzadko kiedy przekracza 2 tys. brutto.

Pomysły na zwiększenie konkurencyjności zakładów emerytalnych (będą one w przyszłości wypłacały zgromadzone w OFE środki) i zwiększenie limitów inwestycyjnych również wydają się trafione. Prezes Wypych przeforsował propozycję, aby zysk zakładów emerytalnych zależał od wysokości wypłacanych świadczeń, a nie był z góry określony w postaci prowizji. Powinno to wpłynąć na zwiększenie konkurencyjności pomiędzy poszczególnymi zakładami. Luźniejsze limity inwestycyjne mogą również pomóc, gdyż lokowanie zgromadzonych środków w akcje, w dłuższej perspektywie zapewni wyższe stopy zwrotu niż z innych, powszechnie uważanych za bezpieczne, instrumentów finansowych, jak obligacje czy bony skarbowe.

Potrzeba edukacji Polaków.
Warto aby ZUS, jako instytucja powszechnie kojarzona z systemem emerytalnym, zaangażowała się w akcję edukacyjną mającą na celu zachęcenie do samodzielnego oszczędzania na emeryturę. Kampania powinna być oparta na faktach m.in. na temat zmian demograficznych. Nie chodzi o straszenie obywateli, a o uprzedzenie, że za 30 lat otrzymane przez nich świadczenia będą niewielkie w porównaniu w otrzymywaną aktualnie pensją. Tylko czy na przeprowadzenie takiej kampanii w tonie „jest źle, a będzie jeszcze gorzej”, starczy odwagi odpowiedzialnym za reformę emerytalną?
Pierwsi emeryci, czyli ci którzy otrzymają świadczenia zarówno z ZUS jak i OFE nie odczują poprawy swojej sytuacji finansowej. Wszystko za sprawą zbyt krótkiego czasu uczestnictwa w OFE. Później jednak proporcje zaczną szybko się zmieniać. Jak wynika z szacunków ZUS, w 2020 roku liczba osób otrzymujących świadczenia z OFE wzrośnie do 200 tys. a, w latach 2021-2025 zwiększy się do 1,3 mln osób.
Pracy nad polepszeniem funkcjonowania ZUS z pewnością nie zabraknie. Póki co, nowemu prezesowi należy pogratulować pierwszych decyzji i życzyć nieugiętości.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena