W zeszłym roku do agencji brokerskiej przyszedł klient, który zapytał o kredyt. Chciał kupić mieszkanie (kawalerkę) na kredyt hipoteczny. Kolega, podczas sprawdzania jego pierwszych, podstawowych dokumentów od razy prośbę odrzucił. Był bowiem pewny, że wszystkie wnioski wysłane do banków zostaną automatycznie odrzucone.
Klient miał bowiem najniższą krajową pensję. Klient prosił o znalezienie najtańszego kredytu hipotecznego, ale agencja odmówiła. Klient zdenerwowany, postanowił poszukać gdzie indziej.
Po pewnym czasie okazało się, że klient wrócił, by się pochwalić kredytem, który otrzymał w jednym z polskich banków. Oszczędził 8 tysięcy złotych i bank udzielił mu pożyczki na zakup kawalerki do remontu w podrzeszowskiej dzielnicy.
Okazuje się zatem, że nie warto korzystać z jednego tylko źródła informacji kredytowej. Nie powinniśmy też ograniczać się do wizyty w tylko jednym banku, aby zaciągnąć kredyt hipoteczny. Najważniejsze jest bowiem, aby dążyć wytrwale do celu i... posiadać oszczędności.
Bank wylicza bowiem naszą zdolność do zaciągania kredytów mieszkaniowych na podstawie naszej zdolności do oszczędzania pieniędzy. Zatem jeśli w ciągu ostatnich lat nie udało nam się zgromadzić na koncie żadnych pieniędzy- nie powinniśmy liczyć na udzielenie kredytu hipotecznego.
Co cieszy w tej sytuacji to fakt, że wogóle mamy możliwość zaciągania kredytów przy nawet najniższych dochodach. Może taka możliwość pobudzi polski rynek nieruchomości i zaciąganie kredytów stanie się powszechne.