Sejm jednogłośnie przyjął ustawę liberalizującą kwestie chodzenia po terenach zielonych znajdujących się w mieście, oczywiście jestem jak najbardziej zadowolony z tego powodu lecz czuję pewien niedosyt, wspomnienia Krakowa były bliższe ideału. Przypomnijmy sobie również jak sprawy w Krakowie miały się jeszcze kilkanaście lat temu.

Data dodania: 2010-06-11

Wyświetleń: 3358

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 10

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

10 Ocena

Licencja: Creative Commons

Można deptać trawnik

Sejm przegłosował i przyjął ustawę zgłoszoną przez przyjazne państwo, jak zostało to nazwane przez wiele agencji informacyjnych „zliberalizował” sprawy chodzenia po dywanach z trawy, do tej pory za takie wykroczenie można była dostać nie mały mandat w wysokości od pięćdziesięciu do tysiąca złotych lub naganę. Tak naprawdę jeszcze do niedawna wiele osób nie było pewnych czy można deptać trawnik czy nie i czy prawo reguluje te kwestie czy nie, w Krakowie planty leżące przecież w ścisłym centrum Krakowa oraz często i gęsto patrolowana przez policję oraz straż miejską cały czas były obszarem w którym ludzie przemieszczali się dowolnie również po trawie.
 Komisja Nadzwyczajna „Przyjazne Państwo” (ahh ta skromność) uzasadniając decyzję o zniesieniu kar za deptanie trawnika napisała „ Zmiana zapewni możliwość kontaktu człowieka z przyrodą, znalezienia wytchnienia i rekreacji na świeżym powietrzu. W ten sposób projekt może poprawić warunki zdrowotne mieszkańców miast poprzez pozytywne oddziaływanie zieleni. Zieleń miejska jest często jedynym łącznikiem człowieka ze światem przyrody”. Co jest również dość niespotykanym w naszej demokracji zjawiskiem sejm bez większych problemów oraz dłuższych narad przyjął nowelizację jednogłośnie i nie trzeba było przedstawiać żadnego dłuższego i zawiłego tłumaczenia odnośnie całej sprawy..

Czy można deptać wszędzie?


Jest to pytanie zadawane najczęściej przez Internautów, niektórzy nawet już chwalą się iż tak ucieszyła ich ta informacja iż z radości poszli wyżyć się na trawniku przed blokiem czyszcząc go z trawy do gołej ziemi, może nie radziłbym zaprzestać takich działań, lecz chciałbym poinformować iż nowelizacja nie weszła jeszcze w życie w trybie natychmiastowym i wciąż obecny kodeks wykroczeń obowiązuje oraz reguluje to zachowanie co zapisane zostało w sposób następujący „ kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do niszczenia ich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany „.
Po zmianie prawa również nie będzie można deptać wszędzie, o ile Krakowskie planty będące jednocześnie parkiem z pewnością będą jednym z takich miejsc nie wszędzie musi być to tak do końca oczywistym. Osoba która „depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwe organy gminy„ wciąż podlega karze z tego samego kodeksu, w jaki sposób rząd planuje poradzić sobie z oznaczeniem gdzie wolno, a gdzie nie? Nie mam pojęcia, nie wiem również które miejsca można za takowe uznać, czy trawa rosnąca pod blokiem przy krzakach jest terenem przeznaczonym do rekreacji? Czy to samo tyczy się trawników usytuowanych za przystankami komunikacji miejskiej? Mam nadzieję że tak.

czyszczenie dywanów i tłumaczenie w Kraków też tam jest

Ludzie czują niedosyt

Ludzie czują niedosyt ponieważ marzy im się również zniesienie zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych oraz załatwienie problemu psów wydalających odchody na trawnik, jak i ich właścicieli nie sprzątających po swoich pupilkach, póki co nie pomagają żadne tłumaczenia.
W takim wypadku raczej wątpliwym jest aby ludzie mimo pozwolenia ochoczo zaczeli przedzierać się przez zaminowane pola, niekiedy zły ruch może w następstwie skończyć się koniecznością czyszczenia dywanów w domu, domagają się oni karania nieposłusznych właścicieli nie potrafiących sprzątać po swoim czworonogu. Sam wiem z opowiadań starszych mieszkańców Krakowa iż nasze planty były kiedyś miejscem bardziej przyjaznym dla ludzi, jako że w parkach można było spożywać alkohol sprawa dotyczyła również plant usytuowanych w ścisłym centrum Krakowa, mieszkańcy dawniej zgodnie z dzisiejszymi marzeniami mogli spokojnie przysiąść i kulturalnie napić się piwa. Sytuacja jednak uległa zmianie co argumentowano walką z tak zwanymi „menelami” którzy nadużywali alkoholu oraz w następstwie dewastowali oraz zakłócali porządek. Sytuacja jednak wcale nie uległa poprawie lecz sprawiła iż z pośród wszystkich amatorów trunków alkoholowych na plantach ostała się jedynie patologia której żadne kary nie są groźne, nie pójdą oni do więzienia ponieważ nie popełniają przestępstwa. Nie są oni w stanie uregulować również mandatów ponieważ zazwyczaj są osobami bezdomnymi nie posiadającym żadnych dochodów, delektują się oni tanimi winami do woli jednocześnie pozostawiając w odrażającym stanie miejsce w którym dokonują swoich poczynań. Interwencja policji lub straży miejskiej kończy się co najwyżej upomnieniem, tłumaczeniem niewłaściwego postępowania oraz przegonieniem takich osób, jednak po chwili wracają lub spożywają alkohol w innym miejscu, w najgorszych przypadkach zostaną oni przewiezieni na izbę wytrzeźwień i to oczywiście za nasze pieniądze, również za nasze pieniądze sponsorowane jest czyszczenie miejsc ich przesiadywania oraz w formie zasiłków również i sam alkohol. Tak więc mieszkańcy Krakowa nie mogący spożywać alkoholu jednocześnie muszą składać się na alkohol oraz usuwanie skutków jego spożycia dla osób ze środowisk patologicznych, przy jednoczesnej konieczności odczuwania skutków poczynania tych osób.
Ciągle nierozwiązana zostaje jednak sprawa czworonogów uniemożliwiających właściwe korzystanie z trawnika, oczywiście sprawę da się uregulować sankcjonując grzywnami takie poczynanie lecz w wielu wypadkach było by nie tylko ciężkie do udowodnienia lecz również ciężkie do wykrycia, Policja nie rzadko pada ofiarą kradzieży tablic rejestracyjnych z radiowozów wprost spod komisariatu, co dopiero mówić o wyłapywaniu psów robiących kupę na trawnik, tym samym stan naszych dywanów oraz koszta i czas poświęcony na jego czyszczenie wcale nie ulegną poprawie natomiast będziemy zmuszeni opłacać kolejny urząd oraz urzędników w nim zatrudnionych. Trudno jest również wycenić szkody powstałe na skutek takich poczynań które zapewne podczas jednorazowego incydentu nie były by duże, tym samym odstraszające dla niepokornych właścicieli psów, natomiast karanie nie adekwatne do szkody jest niesprawiedliwe, sprawa jednak wymaga dłuższego tłumaczenia.
Kraków
ma jednak szanse na załatwienie wszystkiego od ręki bez zbędnych regulacji, zadowalający praktycznie każdą grupę społeczną w jedyny sprawiedliwy sposób.

Rozwiązanie kompletne


Jedynym rozwiązaniem które budziło by moją pełną satysfakcję była by prywatyzacja gruntów tak aby znajdowały się one w rękach i władaniu prywatnych właścicieli, sprawa może wydawać się kontrowersyjna dlatego wymaga dłuższego omówienia i wytłumaczenia sprawy lecz postaram się omówić to krótko i zwięźle. Osoby bardziej ciekawe wytłumaczenia stanu rzeczy odsyłam do lektur których autorem jest Murray N. Rothbard oraz innych moich artykułów w których zawarłem obszerniejsze tłumaczenia. Zanim pojawią się w głowach czytelników powątpiewania w to czy planty mogły by być wtedy użytkowane bezpłatnie przez każdą osobę w społeczeństwie odpowiadam, Nie.
Całe szczęście ponieważ żaden właściciel nie zgodzi się na wpuszczenie elementu psującego jego własność oraz często co za tym idzie zyski, zatem będzie mu zależeć na tym aby menele nie wymiotowały na ławkach, a wandale trzymali się od jego terenu z daleko co czyniło by go bezpiecznym. W jaki sposób wykorzystane mogą być planty? Chociażby jako teren spacerowy czy idealny teren w centrum miasta na zorganizowanie pikniku rodzinnego, o ile możliwym by było iż właściciel rządał by profitów w zamian za użytkowanie jego terenu z pewnością były by one niskie na tyle aby mógł wygrać z konkurencją do której jakby nie patrzeć wcale nie było by daleko. Podejrzewam bowiem iż planty i ich teren zostałby podzielony przez kilku prywatnych właścicieli. Oczywiście nie jest to sytuacja konieczna, równie dobrze może tak jak obecnie urząd miasta czerpać czynsze od kafejek oraz wszelkich stoisk działających w obrębie jego terenu, to samo tyczy się powierzchni reklamowej. Oczywiście obecnie również nie ma nic za darmo i wszyscy w podatkach płacimy za to aby móc użytkować planty, po prostu nie ma innego wyjścia. Jest to również krzywdzące ponieważ za użytkowanie plant przez osoby zainteresowane płacić muszą osoby niezainteresowane które mogą nawet nie mieć pojęcia o istnieniu plant lub będąca ich przeciwnikiem. Płacimy przecież za przycinanie gałęzi, za patrole policji i straży miejskiej, za czyszczenie ławek oraz podłoża, za zamiatanie liści i za wiele innych zabiegów co z pewnością nie jest bardziej korzystne niż gdyby wynikało z inicjatywy prywatnej.
Rozwiąże to również problem czworonogów gdyż właściciel terenu dbając o to aby był on atrakcyjny nie tolerowałby tego typu incydentów na swoim terenie, inny natomiast mógłby wyczuć popyt i oferować karnetu na swoją część gdzie psy mogły by wydalać się do woli, kto wie może w cenie karnetu wliczone było by sprzątanie po pupilu? Rozwiązania pojawiły by się w sprawiedliwy sposób i zgodnie z prawem podaży oraz popytu, wiązało by się to z poprawą jakości każdego elementu Krakowskich plant, rozwiązało problem zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych (byłby to teren prywatny) oraz sprawiło iż nie musielibyśmy wydawać kolejnych pieniędzy na czyszczenie dywanów.
Kraków
zyskał by wraz z każdą kroplą kapitalizmu dolewanego do czary przepełnionej przez urzędnicze niekompetencje, jednak i tak obecną ustawę uważam za dużo bardziej rozsądnych pomysłów niż jakakolwiek inna która miała miejsce i została zaakceptowana.

Dziękuje
, serdecznie zachęcam do oceniania oraz skomentowania artykułu.

Licencja: Creative Commons
10 Ocena