Likwidację Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) i powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) można przynajmniej oczami PIS-u uznać za sukcesy. Podobnie jak to, że choć częściowo udaje się powstrzymywać prospołeczne pomysły koalicjantów dotyczące wypłat zasiłków, zwiększania rent i emerytur, zwiększania płacy minimalnej. Czy jednak miarą sukcesu mają być przepychanki i odrzucanie szkodliwych dla państwa pomysłów? Widać w obecnej sytuacji trzeba to uznać za sukces.
Jednak przypisywanie sobie sukcesów w dziedzinie gospodarki jest już przesadą. To zwykła propaganda. Premier zapomniał chyba, że wzrost gospodarczy, jaki obecnie obserwujemy rozpoczął, się rok przed objęciem przez PIS władzy. I obecny rząd niewiele uczynił w celu jego utrzymania.
Spadające bezrobocie, które zdaniem premiera jest jednym w największych sukcesów, spada głównie za sprawą masowej emigracji. Emigracji, która w znacznej mierze jest skutkiem działań, a raczej ich braku ze strony aktualnie rządzącej koalicji, na rzecz stworzenia perspektyw dla młodych Polaków, którzy nie widzą dla siebie miejsca w ojczyźnie. Efektem takiej sytuacji jest coraz częstszy brak rąk do pracy, na co skarżą się firmy. Wprowadzone właśnie naprędce przepisy mają ułatwić podejmowanie pracy w Polsce przez Ukraińców, Białorusinów a nawet obywateli Chin i Indii. Pytanie tylko czy o to nam właśnie chodzi?
Do sukcesów zaliczono również ulżenie pracodawcom za sprawą obniżki kosztów pracy, na którą od dawna czekali Polacy. Wszystko pięknie. Tyle tylko, że obniżka składki rentowej weszła w życie dwa tygodnie przez konferencją premiera i nie ma jeszcze żadnego przełożenia na gospodarkę.
Pytania o więcej nasuwają się same:
Gdzie prywatyzacja?
Gdzie reforma finansów publicznych?
Gdzie autostrady, których budowa miała ruszyć z kopyta?
Gdzie obiecywane ułatwienia dla biznesu, nazwane pakietem Kluski?
O porażkach premier nie chciał rozmawiać z dziennikarzami mówiąc, że nie jest to stosowna chwila na tego typu wyznania. Ciekawe podejście do sprawy, zwłaszcza że rząd chwieje się po „obsunięciu się” jego dwóch filarów: Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Coraz głośniej mówi się o groźbie przedterminowych wyborów.
Wracając do gospodarki, ostatnie dane jakie nadchodzą z różnych instytucji informują o łapiącej ją zadyszce. Dane GUS za czerwiec zaskoczyły negatywnie wielu ekonomistów. Maleje bowiem produkcja przemysłowa i budowlana. Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan w swoich badaniach poinformowała o spadającym eksporcie. Co istotne, jeszcze w ubiegłym roku eksport stanowił jeden z głównych czynników wzrostu gospodarczego. Firmy rezygnują z eksportu na rzecz popytu wewnętrznego, ale co będzie jak ów popyt zmaleje? Poza silnym złotym eksportowi szkodzi brak promocji polskich towarów zagranicą. Prace nad powstaniem specjalnej agencji wspierania eksportu ślimaczą się od roku. Obserwujemy presję dotyczącą wzrostu płac, które rosną o ok. 9% rok do roku. To jednak średnia. W niektórych branżach podwyżki sięgnęły kilkunastu procent. To rodzi obawy o wzrost inflacji, a tym samym może skłonić Radę Polityki Pieniężnej do kolejnych podwyżek stóp procentowych. Wyższe stopy procentowe za kilka miesięcy dadzą o sobie znać w postaci powolnego zmniejszenia siły nabywczej konsumentów.
Podsumowując, czy nie lepiej zająć się pracą na rzecz obywateli, a ocenę działań rządu zostawić innym?
Może to jednak celowy sposób na uniknięcie oskarżeń o brak sukcesów?
Skoro sukcesów brak, to je stwórzmy i powiedźmy o nich. W ten sposób zyskamy na czasie i zmniejszymy niekorzystne wrażenie.
Rok straconych szans stał się faktem, a następnego obecny rząd może już nie doczekać.