Rządzący myślą, że dając ludziom pieniądze (pompując je do gospodarek) wyciąną nas z kryzysu. I pewnie tak też się stanie, ale tylko na krótką metę.

Data dodania: 2010-03-24

Wyświetleń: 1734

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

To, co należałoby zrobić, to nauczyć ludzi jak zarobić pieniądze.

W 1971 ówczesny prezydent USA Richard Nixson bez zgody kongresu zniósł zależność dolara od złota i dolar stał się zależny od długu (kredytu). Nixson stworzył wtedy możliwość dodrukowywania dolara bez konieczności zabezpieczania tych dodrukowanych pieniędzy złotem. Od tamtego momentu wartość dolara zaczęła spadać, podczas gdy ceny rosły.

Po 1971 rozpoczął się największy boom w historii.

W przeszłości zawsze było tak, że kiedykolwiek rząd jakiegoś państwa dodrukowywał pieniądze, to i tak zawsze wracały one do swojej pierwotnej wartości, czyli do zera.

Każde kolejne dodrukowywanie powoduje, że nasze pieniądze stają się mniej warte.

W przyszłości nie będzie klasy średniej. Bogaci stają się bogatsi, a biedni biedniejsi. Klasa średnia zniknie. Zdecydowana większość dzisiejszej klasy średniej dołączy do klasy biednych.

Po ostatniej wielkiej depresji Amerykańskiemu indeksowi giełdowemu zajęło 25 lat, żeby powrócić do poziomu sprzed kryzysu, czyli z przed 1929 r. Przebił on temu poziom dopiero w 1954 r.

Wielka depresja zdarzała się do tej pory średnio co 75 lat. Powinna się ona rozpocząć w 2005 r. Nie miało to jednak miejsca. Powodem tego było to, że Rezerwa Federalna wraz z rządem USA dodrukowały pieniądze, żeby podtrzymać gospodarkę i robią to samo dziś. Sprawi to tylko tyle, że kolejne kryzysy będą jeszcze gorsze. Nie rozwiąże to problemu, tylko go odwlecze w czasie.

Do 2008 r. zajęło ekonomistom stwierdzenie, że jesteśmy w recesji. Stwierdzili to dopiero po tym, jak już byliśmy w niej od roku.

Ludzie powyżej 45 roku życia wiążący swoją przyszłość emerytalną z giełdą, mają poważny problem, ponieważ za parę lat w wiek emerytalny zaczną wchodzić ludzie z powojennego wyżu demograficznego, a w większości krajów inwestowali oni swoje oszczędności w giełdę. Najczęściej poprzez fundusze inwestycyjne. Zaczną oni wtedy wybierać pieniądze i zarządzający funduszami będą musieli pozbywać się akcji. A gdy więcej osób będzie chciało sprzedawać niż kupować, to ceny pójdą w dół.

Dodrukowywanie pieniędzy w przyszłości spowoduje także wzrost podatków.

W marcu 2009 po raz pierwszy Chiny zaczęły się domagać zniesienia dolara amerykańskiego jako światowej waluty. Najprawdopodobniej prędzej czy później to nastąpi. Chiny już wkrótce staną się najbogatszym państwem świata. W dzisiejszych czasach USA  kupuje więcej niż sprzedaje. Kupują głównie od Chin i to za pożyczone pieniądze, pieniądze z kredytów. Chiny są obecnie największym kredytodawcą dla USA.

W dzisiejszych czasach szkoły nie przygotowują swoich absolwentów do ery Internetu, z którą mamy teraz do czynienia. Zanim ktoś skończy szkołę to wiedza, którą tam nabył, jest już nieaktualna.

Jeszcze do niedawna nagminne było branie kredytów, żeby móc sobie kupić rzeczy, którymi zaimponuje się ludziom. Dziś nadal tak się dzieje, ale branie kredytów i zadłużanie się nie jest już tak pochwalane. Lepiej jest postrzegane, gdy kredyty hipoteczne nie są  "na karku". Ludzie wydają pieniądze mądrzej. Ale, niestety, gdy społeczeństwo się nie zadłuża, to gospodarka nie może się rozwijać w odpowiednim tempie. Kiedy mniej wydajemy, zaczyna rosnąć bezrobocie.

Artykuł napisano korzystają z książki Roberta T Kiyosakiego "Spisek bogatych", którą gorąco polecamy

Licencja: Creative Commons
0 Ocena