Czy zauważyliście ostatnio coś dziwnego z Google?
Społeczność webmasterów na pewno tak.
Sztucznie nadmuchane witryny spadające jak pękające balony.

Data dodania: 2010-03-16

Wyświetleń: 3424

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

„Ostatnie rozmowy na forach Search Engine Optimization (SEO) są wskaźnikiem, iż webmasterzy są bardzo sfrustrowani. Przez ostatnie dwa lata firma Google wprowadziła szereg zmian do algorytmów oraz zmiany filtrów, które miały doprowadzić do przewidzenia wyników wyszukiwania i oczyścić internet ze spamu. Strony zostały usunięte z rankingu. Strony wydają się przechodzić z pierwszej strony rankingu na miejsce 100..... Google rozpoczęło zmianę algorytmu w listopadzie 2003 r. Aktualizacja na Florydzie, które obecnie zalicza się legendarne imprezy na terenie Wspólnoty dla webmasterów. Potem przyszły aktualizacje o nazwie Austin, Brandy, Bourbon, Jagger. Teraz mamy do czynienia z Big Daddy."
Autor- Rodney Ringler - (tłumaczenie Janusz Waksmański)

Oto cytat znanego na całym świecie SEO - Rodneya Ringlera, Prezydenta „Advantage 1", autora wielu książek i publikacji, autorytetu w świecie SEO. Pozwoliłem sobie przetłumaczyć fragment tej wypowiedzi, ponieważ jest ona niezwykle na czasie. Moim zdaniem Google przesadziło skupiając się tak bardzo na płatnych hasłach, że zabrakło miejsca na te zwykłe.

Od pewnego czasu w Google nie można było faktycznie znaleźć tego, czego się potrzebowało, można było jedynie trafić na niezwiązane z tematem strony biorące udział w Adsense. Przykład: poszukując niedawno bardzo prostego pliku odpowiedzialnego za nagrywanie dźwięku w darmowym programie szeroko rozpowszechnionym w sieci: Audiacity, lame_enc.dll spędziłem ponad trzy godziny napotykając na proponowane wszędzie darmowe skanowanie komputera w poszukiwaniu zagubionych dll. Dopiero w Yahoo odnalazłem lame_enc.dll. Dlatego postanowiłem zamieścić lame_enc.dll w logopark.pl. Trudno się dziwić, że Google zarabia na reklamie, lecz nie powinno jej mieszać z wynikami w wyszukiwarkach.

Kolejnym osobiście mnie dotykającym przykładem jest witryna, którą próbuje bezskutecznie wypozycjonować, ponieważ nawet po wpisaniu całej jej nazwy muszę przejść przez 900 witryn, których webmasterzy należą do Adsense. I nie jest ważne, iż poszukuje witryny wpisując Rockland Car Service.com. Zmuszony jestem przez Google przejść najpierw przez wszystkie serwisy w Rockland łącznie z fryzjerem, strzyżeniem psów, itd. Następnie zapoznać się muszę z wszystkimi stanowymi urzędami mającymi siedzibę w Rockland. Dopiero po zapoznaniu się z wszystkimi dilerami samochodowymi i innymi placówkami związanymi z samochodami mogę się odszukać na 900 miejscu. Żadnej logiki, żadnego kojarzenia, aby złożyć te trzy słowa razem. Wychodzi na to, iż ostatnie zmiany w algorytmie Google dały zbyt wielki priorytet witrynom biorącym udział w Adsense, spychając zupełnie z horyzontu te, które miały swoje zasłużone miejsce, a prostym językiem mówiąc nie dały łapówki. W tym momencie Google przestaje być wiarygodne i zaślepienie pieniędzmi z Adsense spowodowało degradację tej przeglądarki do poziomu znacznie poniżej Bing, AltaVista i DogPile.

Co do spadania stron z głównej strony o 100 miejsc do tyłu to następne zjawisko, które opiszę w następnym artykule. Zjawisko, które porusza znany na całym świecie autor wielu publikacji i książek Rodney Ringler, ma swoje źródło w nieuczciwych praktykach stosowanych przez pseudo SEO, najczęściej zamieszkujących nisko wynagradzane miejsca na świecie, gdzie za jednego dolara można przeżyć spokojnie i w komforcie dłuższy czas. Początkowo proponowali oni budowy stron internetowych, tych szczególnie z flashem, za co w USA i Wielkiej Brytanii trzeba było zapłacić co najmniej kilkaset dolarów, natomiast ich oferty nie do pobicia nie sięgały nawet dziesięciu dolarów. Teraz, gdy solidna firma zatrudniająca wysoko wyszkolonych, wykształconych, doświadczonych specjalistów żąda za solidną promocję strony tysiąc dolarów miesięcznie, nasi pseudo SEO ograniczają się jedynie do dwustu dolarów. Po podpisaniu umowy z klientem i zainkasowaniu $200 oto jak wygląda ich pozycjonowanie. Otwierają konto Adsense Google ustawiając tak maksymalny budżet na cały projekt, aby za sto dolarów utrzymał się przez 3 miesiące, zatrzymując drugie sto dla siebie. Przez 3 miesiące witryna wspina się na czoło wspierana pieniędzmi, lecz nie doglądana przez nikogo, nie posiadająca nawet tytułu, nie mówiąc już o słowach kluczowych czy meta tagach (mam na to dowód). Po trzech miesiącach z braku wpływu środków finansowych spada jak kamień porzucona przez Google ponad sto i więcej miejsc w dół. Mamy tutaj dwie oszukane strony - jedną jest właściciel strony, który zainwestował $200 w nadziei na polepszenie strony. Drugą stroną jest cała społeczność internetowa, która musiała się potykać o mało wartościową witrynę na pierwszych miejscach w wyszukiwarce. Jedynym wygranym w tej grze jest nasz pseudo SEO, który zdążył w tym czasie oszukać tak wielu posiadaczy witryn, iż nie musi się już zajmować żadnym SEO, a jest już najprawdopodobniej właścicielem kilku aptek nad Oceanem Indyjskim.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena