Jak już przekonało się o tym wielu rodziców tylko bardzo małe dzieci lubią być fotografowane. Starsze, jak sądzę rozumiejąc, że głównie chcemy się chwalić naszymi pociechami (no bo przecież wszyscy to uwielbiamy), unikają obiektywu (oczywiście naszego, bo popularnośc takich portali jak nasza klasa czy facebook mówi, że zdjęcia robione samodzielnie to zupełnie inna kategoria) jak tylko mogą. A przecież dla nas rodziców, wszystkie zdjęcia dzieci są najpiękniejszym i najważniejszym dziełem sztuki i to nie tylko fotograficznej. Ma to wiele wspólnego z konstatacją, że przecież to instynkt samozachowawczy sprawia, że dzieci są otaczane szczególnymi względami i opieką. Nie trzeba jednak się obrażać na to, że hormony w naszym ciele decydują za nas! Ale wręcz przeciwnie, powinniśmy czerpać z tego ile tylko się da. Zamiast stosowania chemicznych dopalaczy, stosujmy album fotek dzieci. Da nam to taki sam, a pewnie lepszy, odlot, i do tego absolutnie bezpieczny i przez wszystkich pochwalany! Dlatego proponuję całkiem nowe hasło: "W miejsce marychy, zrób zdjęcie Marysi"!
W tym momencie wielu z czytelników zadaje sobie pytanie o płeć autora. I blisko 100% odpowie: to z pewnością jakaś baba! Niespodzianka- uważam się za stuprocentowego mężczyznę! Nie przeszkadza jednak mi to w spędzaniu czasu nad albumem ze zdjęciami moich dzieci. Za to daje mi to możliwość złapania nowego oddechu i dodaje sił do codziennej walki o byt. Sądzę bowiem, że świat pełen dzieci, i moich, i nie moich, jest piękniejszy, mądrzejszy, generalniei lepszy. Z pewnością ktoś ma odmienne zdanie, ale ja myślę, że jest okaleczony przez los. Okaleczony, bo traci coś cennego, coś bardzo istotnego, coś co zawiera się w takich prostych słowach jak miłośc, dziecko, nadzieja.