Jeśli ma to być działanie w ramach programu „tanie państwo” to raczej nie powinno to dotyczyć tego przypadku. Połączenie dwóch instytucji o odrębnych zakresie obowiązków może spowodować niepotrzebny chaos. Chaos, którego nam nie potrzeba.
PAIiIZ powinien zająć się tworzeniem przyjaznego klimatu dla inwestorów zagranicznych.
Pracy z pewnością mu nie zabraknie, zwłaszcza że jest w tej sprawie wiele do zrobienia.
W 2006 roku realne jest pozyskanie dla Polski 10 mld USD zagranicznych inwestycji.
Dla porównania nasi południowi sąsiedzi Czesi, choć są cztery razy mniejszym krajem, szacują
swoje inwestycje zagraniczne również na blisko 10 mld USD.
To pokazuje, że zamiast zachwycać się tym co jest, warto zabrać się do intensywnej pracy.
Turystyka, z której czerpiemy coraz większe korzyści wymaga stałych działań, aby Polska nie została zapomniana i nie była traktowana jako punkt przesiadkowy, a jako kraj będący atrakcyjnym miejscem na wypoczynek. Efekt „hydraulika” minął, i pora na nowe pomysły. Choć ilość osób odwiedzających Polskę rośnie z roku na rok, to jednak w większości są to pobyty 2-3 dniowe związane ze służbowymi wyjazdami. Najwyższa pora zmienić tę proporcję. To zadanie dla POT.
Jeśli teraz jedną decyzją bez specjalnych konsultacji ze środowiskami branżowymi wrzuci się obie instytucje do jednego worka, straty poniesione z tego tytułu będą policzalne. Opóźnienia decyzyjne w ważnych na państwa decyzjach o inwestycjach będą nas drogo kosztować.
Dokładnie rok temu mieliśmy podobną sytuację przy okazji likwidowanego na łapu capu Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Na jego miejsce powstał Urząd Regulacji Elektronicznej UKE. Czym to skończyło, wiemy. Kilkumiesięcznym bałaganem i paraliżem decyzyjnym.
W krajach Europy Zachodniej turystyką i gospodarką zajmują się odrębne instytucje.
Czemu Polska chce za wszelką cenę się wyróżnić?
Która z organizacji zyska, a która ucierpi na połączeniu?
Można się jedynie domyślać, że nowy prezes będzie preferował tą część, która jest z zasady ważniejsza dla kraju czyli gospodarkę. Ucierpi zatem całkiem niezasłużenie turystyka, a w raz nią cała Polska, gdyż brak promocji zmniejsza ilość turystów, a co za tym idzie napływ pieniędzy.
Zlikwidować lub połączyć jest łatwo – na papierze. Gorzej w praktyce.
Testowanie niesprawdzonych rozwiązań zwykle przynosi przykre niespodzianki i powoduje
niepotrzebne koszty. Oby tym razem były one możliwie najmniejsze.