Zło wywołuje/stymuluje dobro, a dobro... ..... dopóki nie będziemy patrzeć na to jak na dwa końce tego samego kija, to będzie jedno wywoływać drugie... dopiero gdy zobaczymy w tym cudowną, stymulującą się wzajemnie jedność, dopiero wtedy odkryjemy sens wszystkiego i uwolnimy się z kręgu iluzorycznej wali dobra ze złem. A i tak dalej negatywność będzie stymulowała pozytywny postęp, a dobroć, jej nadmiar będzie sprawiała, że człowiek się rozleniwia, szuka rozrywek, butwieje i degeneruje się... najważniejsza jest równowaga i świadomość. Później zmienia się tylko skala postrzegania...
Pewna panienka w TV wyśpiewuje, że nie chce przyjaźni... Ona chce romansu.. złego romansu... do tego nie ważne z kim... może być brzydki, straszny, głupi... nie ważne... chce miłości dopóki jest wolna.... wolna od czego? Od myślenia? Od refleksji? Od świadomości? Panienka owa (na moje oko molestowana w dzieciństwie) wyśpiewuje wpadającą w ucho melodią, że tak właściwie to nic się nie liczy oprócz seksu.... bo to, że Ona tam co chwile mówi „love" to tak się ma do prawdziwej miłości jak picie w Szczawnicy do szczania w piwnicy ;)
Do czego to prowadzi? Skąd taka opcja? Takie ukierunkowanie na seks... jasne, możemy zwalać na kościoły i religie wszelkiej maści, które przez wieki zamiatały temat pod dywan lub mówiły jakie to fuj jest ten seks... i teraz aby się zrównoważyła ta sytuacja, to seks będzie przez jakiś czas nienaturalnie wyeksponowany. Tak. Myślę, że to tu jest główna przyczyna tego wszystkiego... Religie znów stoją za wszystkim, bo sprawią, że cały świat się będzie mienił jako „sodoma i gomora" a oni jedni, czyści.. ostoja normalności... tylko trzeba też zauważyć, że to przez ich średniowieczne poglądy ludzie stracili podstawy swej tożsamości i przez to popadają w degenerację...
Seks stał się w tych czasach ostatecznym, największym towarem... nawet śmierć go nie przebije, bo jej się jednak wszyscy mniej lub bardziej boją, za to seks... yymm... mruczymy podnieceni... lub drżymy z oburzenia... niemal wszyscy zaangażowani. Sytuacja z latami staje się coraz trudniejsza(ciekawsza - ktoś powie) bo pokolenia się coraz bardziej degenerują... pornografia, która teraz jest chlebem powszednim młodzieży odbija się w codziennych zachowaniach... lansowany wszędzie seks, seksualizm, „bycie sexy"sprawia, że zewsząd dobiegają do nas bodźce seksualne... chłopaki chodzą „najarani" a dziewczyny rozgrzane... pojawiają się kluby swingersów, stowarzyszenia wolnego seksu... imprezy kończą się orgiami lub wymianami partnerów... seks stał się sportem, towarem, narkotykiem którym odurza się coraz większa część społeczeństwa. Nawet jeśli sami go nie uprawiają, to są pogrążeni w pornografii lub z nią walczą, tak czy owak, uwikłani.
Współczuć trzeba młodym, atrakcyjnym kobietom.. ku którym są wciąż wysyłane sygnały zachęcające je do spełnienia „męskich" zachcianek.... Każdy teledysk, reklama, film w których pokazywane są rozpalone nimfomanki z rozchylonymi ustami, jak by miały zaraz szczytować skłania je do myślenia, że to jest norma, że takie zachowania są normalne.... Teoretycznie tak nie jest... ale wytłumacz to nastolatce, która dopiero zaczyna odkrywać swą kobiecość i seksualność... Dostaje na „dzień dobry" taki komunikat/atak... Masz być taka i taka, robić to i to i sapać... zalotnie układać usta i wabić i kusić... będziesz seksy, będziesz normalna, będziesz atrakcyjna... to zwykły gwałt w białych rękawiczkach... tak to jest ustawione, że ludzie sami sobie robią krzywdę... „genialne".... Kobiecość w naszym społeczeństwie jest rozdarta, zanieczyszczona... zbrukana... świętość Kobiety jest niszczona...
Z drugiej strony facet został zdegradowany do zawsze gotowego i szukającego okazji reproduktora, choć to z rozmnażaniem nie ma nic wspólnego... Tu chodzi tylko i wyłącznie o zaspokajanie swoich żądz... Tylko, czy na pewno swoich? Czy za tym wszystkim, za tym zaszczuciem społecznym nie stoi ktoś, coś, jakaś grupa, której to w smak? I nie mówię tu o grupie „erotofilów", którzy by chętnie widzieli świat jako jedną, wielką imprezę swingersów (tych co kochają seks grupowy)... chodzi mi tu bardziej o takich, którzy są poza tym, poza seksem... im po prostu pasuje aby ludzie przestali myśleć, przestali się rozwijać i dążyli tylko do zaspokajania swoich żądz... po prostu... nie będzie człowieka, który kocha, szanuje, tworzy piękne rzeczy.... działa z serca powodowany swoją świadomą tożsamością duchową... nie, będzie erotoman i nimfomanka. A jak ktoś będzie odstawał to będzie potępiany, a może i gwałcony...
Nie chcę tu budować jakiejś atmosfery teorii spiskowej, wielkiego zamachu na nasze godności, próby zawładnięcia nami przez jakieś „niecacy" byty z przestrzeni kosmicznej... To nie ma większego znaczenia kto za tym stoi i czy ktoś za tym stoi... Tak samo jak pojawia się robactwo na gnijącym mięsie i sępy nad padliną tak samo pojawiają się jakieś byty, które pomagają rozkładać gnijące społeczeństwo... Musimy po prostu zacząć świadomie żyć. Chodzi o rozpoznanie tematu - nie zawaham się użyć słowa - problemu i go rozwiązanie, zaradzenie temu... chodzi o mówienie, przekazywanie wiedzy, która pomoże świadomie określić samego, samą siebie i spojrzeć na swoje zachowania i rozpoznać, że niektóre z nich chyba nie są moimi.... że to ktoś mi je sprzedał, powiedział, że tak jest dobrze... Świadomość to wolność, a Prawda wyzwala... to nie są puste slogany....
Komu jest na rękę taka sytuacja? Na pewno politykom i kościołom... religiom... - generalnie - rządzącym. Mają co robić, daje im to większe prawo by iść za nimi i dawać im władzę, słuchać ich rządów... Oni tu znów - zwłaszcza religie grają pierwsze skrzypce... znów zrobiły coś co zmienia diametralnie historie świata... i dobrze, bo po to są... tylko czy są czarne czy białe? Okaże się, że po zapaleniu świadomości planetarnej, to co mieniło się białym będzie czarnym.... i co wtedy? Czy czarne piony są gorsze od białych? Jaka jest różnica przy partii szachów? Teoretycznie nie ma... chodzi o grę...
Religie zostały zesłane na Ziemie by kształtować nasze społeczeństwa... każde społeczeństwo dostało religie odpowiednią do swego charakteru, temperamentu. O ile religie na samym początku były czyste, bo szły prosto ze Źródła i jak każdy zaczynający się system miały służyć człowiekowi, o tyle, z czasem zostały zbrukane przez siły słabego, ludzkiego ego... i tak właściwie to z tego dobrego to została im tylko etykietka i piękne hasła, którymi mamią, bo każda z nich, będąc przekładanką pięknych, boskich idei i średniowiecznych doktryn wynikających ze strachu, dąży do zniszczenia drugiej, boi się o swoje wpływy i generalnie walczy.... Po za tym religia jest swego rodzaju protezą nałożoną na samodzielność i dorosłość... po to, by ludzie jeszcze bardziej jej potrzebowali.... Jak działa proteza? Zastępuje nieużywany, słabo funkcjonujący organ ale i tym samym powoduje jego zanik. Przejmuje jego funkcje... w tym przypadku dorosłość i samodzielność znika.... gorzej... znika ŚWIADOMOŚĆ, bo mówi się wszystko jest już postanowione, wola Boga... nie masz się co starać i myśleć... my zrobimy to za ciebie.... bądź czujny i módl.... przeciwnik czyha... nie rozwijaj się, nie myśl za dużo... my to zrobimy za ciebie.... Żeby było sprawiedliwie.... to nie tylko religie tak mówią... rządzącym też jest na rękę taki układ, takie społeczeństwo... .... Silnych i świadomych się boją... i religie i rządy służą do kontrolowania społeczeństwa. Tyle, że te drugie oficjalnie... choć obie oficjalnie „chcą dobrze"...
To dlatego też nastąpił taki odwrót od religii... ludzie nie chcą uczestniczyć w czymś takim. Jednak nie mają też ciekawszej alternatywy... bo co naukowcy, jajogłowi mogą wymyślić, zaproponować przeciętnemu zjadaczowi chleba? Opowieść o fizyce kwantowej i kwarkach? Pasjonujące... ale dla nie wielu... , a tylko taka wiedza jest oficjalnie dopuszczana... wszelkie ezoteryczne nauki są ośmieszane.... Jednak problem jest jeszcze ciekawszy...
Religie funkcjonują w ten sposób, że mówią Ci że jesteś grzesznikiem, pełnym win i słabości nędznikiem, że nic od Ciebie nie zależy... na szczęście one są wybawieniem z tej sytuacji. Jedynym, słusznym i prawdziwym wybawieniem... Ponieważ one się kreują jako jedyne wybawienie (przed strasznym światem i diabłem, którego same kreują) więc każdy, kto fakt, grzeszy ale też i da na tace i się pomodli będzie chroniony, będzie rozgrzeszony, będzie wybawiony od tego okrutnego, diabelskiego świata w którym żyjemy. To one wylansowały taki obraz życia na ziemi i to im odpowiada, bo mają dzięki temu kija i marchewkę - pełną kiesę, władzę i mniejszy lub większy ale kontrolowany spokój w społeczeństwie.
Zauważyć też trzeba jedno. I każesz się i nagradzasz Ty sam swoją wiarą. To Ty stwierdzasz, że jesteś pełnym win grzesznikiem (bardzo Ci pomogą to stwierdzić - cała machina została do tego stworzona) i w odniesieniu do całej wmawianej Ci wiary w piekło i potępienie smagasz się i każesz - "bo według wiary waszej dziać się wam będzie", I zarazem Ty, w odniesieniu do oceny własnego postępowania rozgrzeszasz się, bo wypełniłeś któryś z nakazów swej religii, więc czujesz się w porządku... wybawiony, masz glejt na Niebo, bo robisz to co Ci każą... grają tu na bardzo podstawowych, egzystencjalnych pragnieniach i lękach...
Ludzie widząc takie ich zachowania - może „widząc", to za dużo powiedziane... odczuwając podświadomie to, że są przez nich oszukiwani - „dojeni jak krówki".... odwrócili się od religii. To nie pierwszy raz, gdy dzięki takiemu zachowaniu świat idzie do przodu... Poprzednio się pojawili na przykład Masoni, którzy musieli uciec w tajne zgromadzenia przed wszędobylskimi mackami kościoła. To było konieczne aby móc wieść życie takie jakie oni chcieli... To im zawdzięczamy postęp... gdyby nie to bylibyśmy bardzo wyznaniowym społeczeństwem... a tak, dzięki temu, że religie były tak pazerne, to inaczej myślący i niezależni ludzie pouciekali od tego i zrobili postęp... (masoni też się pogubili, bo ego wszędzie łeb podnosi i miesza... ale swoje zrobili) -
Żeby nie było nieporozumień... To nie zwykli ludzie zaangażowani w religie są źli! To nie Ci szeregowi księża, pastorzy, całe rzesze wiernych... absolutnie nikogo nie oskarżam... czy masz pretensje do oszukanego, że dał się oszukać skoro urodził się już wśród oszukanych? Czy masz pretensje do Eskimosa, że jest Eskimosem? Tak jest i już, TAK MIAŁO BYĆ I BYŁO.... Pytanie co z tym można zrobić i jaka z tego nauka. BO TO MA SENS I CEL... Negatywni ludzie, to Ci którzy pociągają za sznureczki i nimi ugrywają swoje wpływy... może i nawet chcą dobrze, może i starają się temu motłochowi jakoś drogę ułożyć ale.... wychodzi tak sobie.... a patrząc na takiego Konstatnyna Wielkiego ciężko w Nim dostrzec świętego męża, raczej wytrawnego i bezwzględnego władcę/polityka... a to od Niego wiele się zaczęło.... Teraz religie znów atakują, znów zaczynają gnieść społeczną świadomość i ludzie znów uciekają ale...
Tu jest właśnie problem... ludzie żyjący według zasad religii dobrowolnie zgadzają się na to, że się ich karze i nagradza... są przeświadczeni, że są źli i że są grzesznikami ale i wiedzą, że jedyną ucieczką, ratunkiem w takiej sytuacji jest wypełnianie religijnych nakazów, zakazów. Jeżeli dopełniają ich - są równoważeni.... wciąż rodzą się i umierają w tych samych okolicznościach... Jednak Ci, którzy uciekli od religii, powiedzieli VETO postawili się w gorszej sytuacji.... wyszli spod jak by nie patrzył ochraniającej doktryny - (której sami nadali moc) w czystą świadomość tego, że są grzesznikami i niegodziwcami.... i żyją teraz zgodnie z tą świadomością.... a to wywołuje choćby takie seksualne dewiacje...
Samo oderwanie się od religii ze stwierdzeniem „jestem człowiekiem (i nic co ludzie nie jest mi obce), to pyrrusowe zwycięstwo... płaci się za to w ten sposób, że człowiek osadza się w myśli, jestem dobry, już osiągnąłem jakieś tam oświecenie... uwolniłem się od religii jest ok.. i zaczyna się degeneracja... rozwój jest zatrzymany lub spowolniony do tego stopnia, że pojawiają się dewiacje, dziwne pomysły, manie, nałogi, szukanie podniet... itd... Tak zwany cywilizowany zachód mniej lub bardziej degeneruje się rozpuszczając się w swej iluzji dobrobytu. Jedynym wyjściem jest przejście ze świadomości swej grzeszności, jak lansują religie do świadomości swej świętości jak głosi nowy paradygmat społeczny.... do swej jedności z kosmosem i całym bytem... i nieograniczony rozwój...
Wnioski. Za obecny, dość zepsuty, moralny obraz świata odpowiadają pośrednio religie - a bezpośrednio - ludzie, którzy je wykorzystują. Ci ludzie może nawet nie są z nimi bezpośrednio związani.... Oni sprawili, że religie przez wieki wmówiły nam, że jesteśmy grzesznikami, że bez Boga, wyższej siły nic z nas nie będzie. Pośrednio są takiemu stanowi rzeczy winne, bo to w ich interesie leży to aby społeczeństwo nie było zdrowe tylko wciąż potrzebowało tego co oni oferują - zbawienia. Tak samo jak lekarze, farmaceuci nigdy nie będą chcieć aby ludzie byli zdrowi bo nie mieli by co robić...
To dlatego mała, być może molestowana dziewczynka podryguje i wyśpiewuje emanując poranionym seksem o seksie, i w ten sposób uderza w nasze najniższe instynkty... energia seksu jest bardzo silna, ona omamia i sprawia, że człowiek przestaje myśleć racjonalnie... pojawiają się żądze, słabości, zachcianki... pojawia się też przemoc... seksualizm ogarnia społeczeństwo i wysysa z niego wyższe idee, szlachetniejsze prądy... komu to na rękę? Kto ZNÓW zawoła, że to wszystko diabelska sprawka? Kto tak bardzo potrzebuje diabła aby uważnić swoją egzystencję?
To nie chodzi o to abyśmy teraz walczyli z seksem, abyśmy robili krucjaty o czystość i etykę...czy zwrócili się przeciwko religiom czy rządzącym... Chodzi o to abyśmy odkryli kim tak naprawdę w tym wszystkim jesteśmy... BO SEKSEM, KARIERĄ, SUKCESEM, GRZECHEM, WINĄ STARA SIĘ TO ZAGŁUSZYĆ... abyśmy rozpoznali, że stare bajki o tym, że jesteśmy grzesznikami to tylko bajki dane nam aby nas nastraszyć i trzymać w ryzach... a prawda jest inna, prawda jest wyzwalająca... prawda ma kosmiczny wymiar. I to do tego aby to odkryć żyjemy. Po to to wszystko. Po to Lady Gaga się wygina, po to zeszła, przeszła przez być może prywatne piekło w domu abyśmy to jaskrawiej zobaczyli, abyśmy odczytali wiadomości które śle do nas świat... OBUDŹCIE SIĘ! JUŻ CZAS POWROTU DO DOMU.. DO PRAWDZIWEJ, KOSMICZNEJ TOŻSAMOŚCI....
Usłyszymy? Jasne. Nie mamy wyjścia. Jeżeli my się nie obudzimy, to ktoś inny to zrobi.. na to nie ma mocnych... to jak pory roku, jak noc i dzień... to po prostu się dzieje... naszymi... sercami, umysłami - świadomościami.....
Na koniec pocieszenie. Każdy taki społeczny problem jest wyzwaniem który jeśli zostanie pokonany zaowocuje zmianą paradygmatu. I to będzie coś tak pięknego jak odkrycie, że Ziemia nie jest płaska... zmieni się wszystko. Im większy jest problem do pokonania tym większy będzie skok świadomości w związku z wejściem w nowy paradygmat. Będzie... KOSMICZNIE.
I jeszcze. Obecna idea humanizmu tak lansowanego na zachodzie też nam bokiem wychodzi... jest równie kulawa jak demokracja.... ona sprawia, że człowiek myśli o sobie: Jestem dobry. Jestem dobrym herbatnikiem będę sobie spokojnie żył, będę sobie pracował, bawił się i rozmnażał... nic nie muszę robić... po prostu będę sobie żył... i ... zasypia... zasypia uśpiony dobrobytem, zasypia w sen ego... i ponieważ nie ma wyzwań, nie ma większej wizji siebie, nie ma stymulacji do stawania się lepszym jego rozwój zostaje zatrzymany lub spowolniony i zaczynają się pojawiać degeneracje... woda, która stoi psuje się... Jeżeli człowiek się nie rozwija gnuśnieje, starzeje się i umiera... życie to ciągły rozwój, a humanitaryzm lansowany przez zachodnie społeczeństwa nie jest sprzyjający rozwojowi.... usypia... co z tego, że jest dobrze, co z tego, że stopa życiowa jest wysoka skoro nie ma rozwoju? Nie ma eksploracji swej duchowej rzeczywistości... i w takim przypadku, wcześniej czy później przyjdzie koniec.... chodzi o to, że albo się rozwijamy, żyjąc w świadomej komunikacji z Kosmosem - odkrywając swoje wnętrze, odnajdując integralną cześć siebie we wszystkich i we wszystkim wokół albo zginiemy... albo ewoluujemy do świadomej jedności z Uniwersum i świętości życia albo giniemy... Świat, Ziemia to ocean świadomości. Jeden wielki żywy organizm.... my, ludzie choć sobie tu elegancko śpimy i śnimy, że jesteśmy sami w Kosmosie (hihi ;)) to jednak teraz, w tych czasach zostaniemy potrząśnięci za ramię i przebudzeni. Nie ma innej drogi... im bardziej ktoś śpi, pogrążony w swych ego projekcjach tym bardziej się zdziwi przy przebudzaniu bo będzie nim trzeba mocno potrząsnąć. Ale... nie ma się co bać... w końcu ktoś nas obudzi z tego koszmaru do prawdziwego życia.
I jeszcze :) daleki jestem od tego by oceniać coś jako złe lub dobre. To wszystko co się wydarzyło do tej pory na Ziemi było zaplanowane i odbywa się zgodnie z tym planem. To, że religie tak zadziałały w naszych społeczeństwach, to, że byli tacy rządzący, tacy dyktatorzy, to wszystko było zaplanowane i ma głęboki sens... odkryjemy wyzwalającą świadomość, że to co się wydarzyło było niezbędne aby teraz przeżyć wielką radość ZMARTWYCHWSTANIA w kosmicznej świadomości. Może nie będzie łatwo dla wszystkich... ale kto powiedział, że ma być łatwo? Wszystko co dobre musi być zdobyte z wysiłkiem aby to właściwie docenić.... nawet na miłość Boga, Uniwersum trzeba sobie zasłużyć i choć ona jest obecna cały czas byliśmy jej nieświadomi abyśmy się nie zepsuli... teraz, po tych wiekach iluzji oddzielenia, w końcu zasłużyliśmy by znów stać się jednością z Kosmosem... teraz będzie normalnie... teraz będzie prawdziwie.
Na koniec myśl - fakt do przyjęcia, jeśli jeszcze tego nie odkryłeś, odkryłaś.
Ty swoimi myślami, pragnieniami, emocjami tworzysz swój świat... to fakt, który jest już głoszony od dłuższego czasu... zobacz choćby na ten film Przed nami wielka zmiana świadomości i wielka odpowiedzialność za nasze życia i z świat w którym żyjemy - współtworzymy go...czas religii już przeminął, to nieodwracalne... choć będą jeszcze próbowały straszyć piekłem i grać na naszym uczuciu żalu i winy to jednak... już widać światło na wschodzie...
Ben