Odbyło się kilka narad w kuratoriach, kilka dyskusji na wysokim szczeblu i… co z tego wyniknie, sama jestem ciekawa.
Niedawno (11 września) organizowałam z grupą przyjaciół ze stowarzyszenia Instytut Otwartych Możliwości „AMICUS” (http://iom-amicus.org.pl) - FORUM ODPOWIEDZIALNOŚCI w Skierniewicach.
Myślą przewodnią spotkania było – szacunek dla życia – żyć z pasją.
Rok wcześniej również w Skierniewicach organizowaliśmy Konferencję Klucz do Mądrego Życia – poświęconą tematyce – przeciwdziałania wyuczonej bezradności, a dwa lata wcześniej tematyce – jak wyjść z uzależnienia od negatywnego myślenia.
Przyznam, że sama osobiście wysłałam kilka tysięcy listów do dyrektorów szkół w Polsce zapraszających młodzież, rodziców, nauczycieli.
Jaki był odzew?
Praktycznie zero.
A jeśli, to, tłumaczono się nauką, kosztami udziału, odległością, brakiem czasu, maturą, i czym tylko jeszcze można… co może „usprawiedliwić” nieobecność na tym spotkaniu.
W tym roku frekwencja była duża, choć nie powaliła. 200 osób na 300 miejsc.
A temat ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Czy agresja w szkołach pojawiła się dwa tygodnie temu?
Czy nieporozumienia między nauczycielami, rodzicami, a młodzieżą to cecha charakterystyczna dla ostatnich dni?
Otóż nie.
Pisałam kiedyś w jednej z grup internetowych o wydarzeniach o jakich pisała lokalna prasa – o coraz częściej obserwowanych upodobaniach młodzieży do agresywnych zabaw. I co?
Spotkałam się z krytyką; że to margines, że przesadzam…
Czy aby na pewno???
Przysłuchiwałam się niedawno audycji w „trójce” gdzie jeden ze słuchaczy wypowiedział się następująco:
- a z kogo ta młodzież ma brać przykład?
- ile osób przestrzega choćby przepisów drogowych. Kto po Warszawie jeździ zgodnie z wymaganym 50 km na godzinę?
A co z regulowaniem podatków? Takie codzienne sprawy, które uczą małych obserwatorów tego jak należy postępować.
Akcję medialną na temat agresji w szkołach rozpętały wydarzenia w Gdańsku.
Co mnie w tych informacjach zaszokowało?
Otóż Ci młodzi ludzie nie rozumieli, że to co robili było złe…
Dlaczego?
Ano pewnie dlatego, że robili to nie raz i nikt na to nie reagował. Że jest ciche przyzwolenie na niewłaściwe zachowania. Że nie reagujemy w porę, często tłumacząc się, strachem, albo, że to nic nie da itd.
Mam gabinet obok sklepu monopolowego. Zdarzyło się, że jakiś chuligan oberwał mi rynnę. Wezwałam policję. I co słyszę? Policjant, który przyjechał na interwencję powiedział:
- no wie Pani, koło sklepu…
Zareagowałam natychmiast pytaniem:
Czy mam rozumieć, że pan, stróż prawa daje przyzwolenie na niewłaściwe zachowanie koło sklepu z alkoholem?
Często wzywam policję z powodu burd przy sklepie. Ostatnio ekspedientka zwróciła uwagę pijącym piwo koło sklepu, żeby odeszli, bo ja wezwę policję. Czyli nie ważna ustawa, która zabrania pić alkohol w miejscu publicznym. To moja wina, że nie mogą pić przed sklepem.
Właściciele sklepu, też patrzą na mnie dziwnie… bo im interes psuję…
Zagadnięty dzielnicowy, na pytanie co robi, żeby zlikwidować to pijaństwo przy sklepie, odpowiada - a co ja mogę…
I tak dajemy przykład młodym ludziom „JAK ŻYĆ”.
Oglądałam ostatnio nagranie z forum i wystąpienie (niesamowite) Pani Iwony Majewskiej Opiełka na temat – jak żyć z pasją i mieć szacunek dla siebie, której młodzież słuchała z „otwartymi ustami”.
Dlaczego na takie spotkania trzeba długo namawiać nauczycieli, żeby zabrali tam młodzież?
Wielu dorosłym taka wiedza może pomóc, a tym bardziej młodzieży, która staje przed wyborami życiowymi. Że może pomóc odnaleźć siebie, swoją drogę, pomóc żyć godnie i z pasją.
A tu samo życie…
Lucyna Wiewiórska
http://lucyna2.webd.pl