Kilka dni temu B3_4EVER na naszym forum opublikowano bardzo ciekawy, oraz motywujący opis własnych doświadczeń. Opis ten jest na tyle fascynujący, że pragnę go zacytować w tym artykule. Dowiesz się w nim, jak przede wszystkim przestać bać się tajemniczych istot astralnych, paraliżu przy sennego, oraz innych rzeczy. A oto, ten tekst:
Witam, witam :-)
Mam na imię Konrad i obecnie mam 16 lat (no pod koniec sierpnia będę miał). Otóż ogólnie muszę opisać kilka rzeczy, żeby było wiadomo o co chodzi. Otóż mój ojciec zostawił moją matkę zanim się urodziłem, więc mieszkaliśmy z babcią. W wieku świeżo 8 lat moja matka znalazła faceta i się wyprowadziliśmy do Skierniewic (ok. 80km od Warszawy). Podczas pierwszej nocy w nowym mieszkaniu dostałem jakiś lęków. Polegało to na tym, że nie rejestrując tego nawet, biegałem przez sen po mieszkaniu płacząc i gadając głupoty. Miałem jakieś dziwne koszmary np. że pluszowemu misiowi w moim pokoju z brzucha wysunęły się dwie lufy i zaczął do mnie strzelać, albo że byłem na jakiejś wyspie i robot się ze mnie śmiał, że nic nie umiem. Raz miałem w ogóle bezsensowny koszmar, że miałem kilka takich samych klocków lego identycznych, identycznego koloru i wielkości i nie wiedziałem, który wybrać i przez to się bałem. Raz też przez sen biegałem po mieszkaniu, biegłem do kibla, spuszczałem wodę i mówiłem "Jeziorko" i się śmiałem z tego i tak przez godzinę dopóki mnie stary nie obudził. Spójrzcie teraz na dowolny koszmar, np. ten z klockami lego. Nawet wtedy mając 8 lat w rzeczywistości gdyby zdarzyła się taka sytuacja po prostu wybrałbym dowolny klocek, pierwszy z rzędu. Ktoś z was powie: Zwykłe koszmary! Ano bo nie chodzi tu o same koszmary. chodzi tu o uczucie, tak naprawdę nie do opisania. czułem podczas każdego koszmaru, w środku głowy tysiące jakby głosów, w środku, jakby ktoś próbował włamać mi się do umysłu, lub coś złego mi zrobić. Straszne uczucie naprawdę. Nie potrafię go opisać. Jakby rozwalało mi głowę od środka, ale bardziej coś próbowało coś w niej zrobić. Ustało to chyba po roku, zapisali mnie do psychologa i powiedział, że wszystko jest ok. Tej samej nocy znowu miałem to "nocne bieganie po mieszkaniu". Później pojechałem na wakacje do mojej babci. Pierwszej nocy szyba na balkonie rozwaliła się na kawałki. Ktoś może pomyśleć: Pewnie ktoś wybił i cała filozofia. Otóż następnego dnia w nocy szklany dzbanek z herbatą stojący na stole rozprysł się sam na drobne kawałeczki. Pamiętam, że jakoś później w szkole facet od WF powiedział, że będę chory i rzeczywiście po powrocie do domu dostałem gorączki 39 stopni. Położyłem się spać i znowu dostałem tego. Byłem już w przedpokoju kiedy stary mnie zatrzymał i się obudziłem , pamiętam tylko , że płakałem, potem pojechałem do szpitala. Dalej nie pamiętam już co było.
Po pięciu latach pobytu w Skierniewicach moi starzy się rozwiedli (po 5 latach małżeństwa) i wróciłem do Warszawy z powrotem do babci. Nie miałem już wtedy żadnych koszmarów (oprócz tego, że rok wcześniej przez sen krzyczałem "Das du! Das du!". Jednak biorąc pod uwagę, że moja babcia jest alkoholiczką, wyprowadziłem się z matką do nowego mieszkania, które wynajmowaliśmy do maja 2009.
Szczerze mówiąc to nie lubiłem tego mieszkania. Nie czułem się w nim bezpieczny. Bałem się sam w nim zostawać albo siedzieć do późna nawet jak ktoś inny był w domu. W normalnym mieszkaniu czuć bezpieczeństwo. W tamtym czułem się obserwowany i jakoś tak dziwnie. Od września 2007 interesuję się parapsychologią i spirytyzmem. Pewnej nocy gdy byłem sam w domu i wiedziałem jedynie o LD (o OOBE jeszcze nie) w nocy śniło mi się, że jestem w autobusie i skapnąłem się, że to sen. Więc przypomniałem sobie, że w LD mogę wszystko, więc pomyślałem sobie, że spojrzę na rozkład jazdy. I wtedy nastąpił error. Usłyszałem piekielny pisk w uszach. Sen się skończył. Przez zamknięte powieki (!) widziałem nade mną na łóżku jakąś postać. Byłem wtedy w stanie paraliżu sennego (uczucie wbicia w łóżku, nie mogłem się ruszyć), jeszcze wtedy nie wiedząc, że jest to paraliż senny przeraziłem się, że to jakiś zły duch chce mi zrobić krzywdę i wbija mnie w łóżko. Totalnie spanikowałem. Myślałem sobie "Niech to się skończy!" tak strasznie szybko i udało się. Totalnie przerażony na oślep praktycznie rzuciłem się do ściany i zapaliłem światło w pokoju. Pół minuty później do domu wróciła moja matka. Gdzieś pod koniec zeszłego roku znowu podczas snu usłyszałem tan strasznie głośny pisk i nade mną zobaczyłem postać. Tym razem przezwyciężyłem strach, pomyślałem sobie "Dosyć tego! Muszę się dowiedzieć o co z tym chodzi!" Więc przypatrzyłem się tej postaci. Z wyglądu przypominał mężczyznę. Wyglądało na to, że zauważył, że mu się przyglądam, ponieważ wyraz jego twarzy zmienił się, tak jakby się uśmiechnął. Dotknął mnie w okolicach ramion ( z tego co wiem są tam czakry. Poczułem taką przyjemną energię w tych miejscach, naprawdę ciekawe uczucie. Jakoś po kilku miesiącach chciałem osiągnąć OOBE. Otóż kiedy usłyszałem pisk i poczułem, że nie mogę się ruszyć zacząłem sobie myśleć" Chcę OOBE. Chcę OOBE." I tak kilka razy. Udało mi się jedynie przesunąć na łóżku ciałem astralnym. Niefortunnie jakoś tak dziwnie, że moja dłoń astralna wystawała mi z klatki piersiowej mojego normalnego ciała, Strasznie to było dziwne. Ostatnio miałem najlepsze doświadczenie. Obudziłem się w środku nocy i delikatnie przez powieki ujrzałem bardzo dziwną postać na środku pokoju. Zacząłem ( w strachu) udawać, że śpię. Wtedy w środku głowy (!!!) usłyszałem "Nie bój się mnie". Nie wiedziałem co zrobić. Wtedy poczułem, jakby ta postać coś zrobiła. Poczułem takie tchnienie, takiej energii, takiego spokoju i wyciszenia, a jednocześnie radości i takiej czystej miłości. Trwając w takim czymś i ciesząc się tym przez kilka godzin otworzyłem oczy i było już rano. Później przez ponad tydzień czułem to jeszcze, cały czas w głębi potrafię to poczuć.
Czytałem kiedyś na pewnym forum temat o opiekunach. O tym, jak wspierają w trudnych chwilach, o tym jak nas uczą. Im głębiej się wczytywałem i dalej, coraz bardziej pragnąłem skontaktować się z opiekunem. Czytałem w takim stanie post o treści: "Ja poprosiłem swojego Opiekuna gdy bylem w dołku o to by pokazał mi trochę swojej miłości Popłakałem się, piękne uczucie." To trochę niewiarygodne: Poczułem, że ktoś mnie dotyka w głowę. Od razu w mgnieniu sekundy się tam złapałem i zacząłem się śmiać (taki efekt po szybkim strachu). Normalnie pomyślałem sobie "ok, trzeba coś z tym zrobić, muszę się skontaktować wreszcie z opiekunem, nie ma czasu do stracenia". Następnego dnia było ciekawe zdarzenie (i niechcący odkryłem dobry sposób na OOBE). Siedziałem do 3 w nocy, było już jasno, całą noc piłem coca colę, po prostu doszedłem do takiego kontrastu: ciało skrajnie śpiące, umysł bardzo pobudzony. Jako, że opiekunowie oprócz naszych słów słyszą również myśli, mówiłem przed snem do opiekuna, że wreszcie chciałbym go poznać. że chciałbym z nim porozmawiać, że chciałbym się czegoś nauczyć od niego. Położyłem się w tym "stanie kontrastu" - była godzina 4.00 rano. Ciało zapadało kilka razy w sen , ale rozbudzony umysł wychwytywał ten moment, przez co czułem paraliż senny. Czułem delikatny paraliż kilka razy, aż w końcu zasnąłem, jednak tylko mi się wydawało. Spałem może 3 minuty tak naprawdę. Potem samoistnie wszedłem w normalny paraliż, czułem ,że zaraz będzie OOBE. Poddałem się temu i czekałem co będzie dalej. Ten "piekielny pisk" w końcu przeistoczył się w opisywany przez niektórych "świst". Coś mnie wyciągnęło z ciała, czułem, że ktoś trzyma mnie i gdzieś ze mną leci. Robiło się coraz jaśniej. Nagle znalazłem się w moim pokoju, ale był dzień, cały pokój był jasny, a za oknem zamiast tego co powinno być , był blask. Potem jakaś postać się pojawiła, usiadła na łóżku i zaczęła coś mówić. Powiedziała 3 słowa. Zapamiętałem tylko ostatnie. Trzecie słowo było "jednak", ponieważ postać chciała zacząć coś mówić. Niestety wróciłem automatycznie do ciała. Patrzę na zegarek: 4.45 - równiutko. A wszystko się wydawało takie długie. To był dla mnie przełom, ponieważ od tego momentu przestałem bać się OOBE, tych wszystkich "zjaw podczas paraliżu". Pozbyłem się lęku przed OOBE, bo wiedziałem już, że jest to coś nie do opisania, coś niesamowitego.
W nowym mieszkaniu (obecnym) nie miałem jeszcze zbyt wiele wydarzeń. Miałem kilka LD, kilka razy wylatywałem z ciała i jak byłem w tym tunelu to się budziłem. Raz miałem taki stan, że mogłem przełączać się między trzema kanałami. Pierwszy to było moje LD, drugie to mogłem się obudzić, trzecie to mogłem obserwować i czuć swoje ciało leżące na prawym boku na łóżku. Raz też tak mocno spałem, że wiedziałem, że mimo iż mam LD i mógłbym się obudzić to ciało jest w zbyt głębokim śnie i się nie obudzi dopóki nie odpocznie:-) Wiem, bo nawet próbowałem się budzić, ale po kilku nie udanych próbach dałem sobie spokój i zająłem się w spokoju LD, ale pytałem się w nim różnych osób co mam zrobić, żeby się obudzić, ale nikt nie wiedział, w końcu pytałem się moich znajomych (z którymi widuję się na co dzień w życiu), co by u mnie zmienili co im się nie podoba we mnie, no i mówili, co ciekawsze zapamiętałem trochę tych rzeczy i zastosowałem, to rzeczywiście znajomi zaczęli mi mówić, że dobrze się zmieniłem.
Obecnie chciałbym doświadczyć OOBE, chociaż myślę, że po prostu mam niespokojną równowagę duchową i nie mogę się dostroić. Zajmuję się również zastanawianiem się, czy wszystko ok z moim zdrowiem psychicznym. Mam na myśli to uczucie w środku głowy. Czasami mam takie uczucie przed snem jakby znowu miało się zacząć. Wtedy muszę otworzyć oczy i dopiero mi przechodzi. Jakbym miał to scharakteryzować: kiedy zamykam oczy to mam taki strach, bo w umyśle zaczynam czuć, że mnie nie ma, a z każdym oddechem zdmuchuję samego siebie jeszcze dalej w tej nicości, czasem to mnie pokonuje i muszę otworzyć oczy, pokręcić się trochę na boki i na próbę zamykać oczy, czy będzie ok. Ok, to na obecną chwilę wszystko :-)
Tak jak wspomniałem wcześniej, to działa też na tę osobę. Jeżeli chcesz spotkać "zjawę", to nią spotkasz, ale jeżeli chcesz widzieć zamiast zjawy, kogoś przyjaznego, to tak właśnie będzie. Dlatego poza ciałem, nic nie może Ci się stać. I będę to powtarzał milion razy. To, że się boisz, to tylko kwestia, twojej złej interpretacji zdarzeń.
Karol Cetlin,
Badacz i nauczyciel.