Pielęgnacja gruntowna ma za zadanie w pewnym stopniu zabezpieczenie powierzchni i ukrycie drobnych zarysowań, jakie powstają w toku użytkowania. Większość środków do czyszczenia podłóg jest na bazie detergentów i te w zasadzie służą do pielęgnacji bieżącej. Niektóre jednak mają w swej zawartości polimery akrylowe lub uretanowe. I takie środki powinny służyć do pielęgnacji gruntownej, czyli nie mogą być stosowane codziennie, ale tylko wtedy, gdy podłoga nosi ślady użytkowania i gdy chcemy te slajdy zminimalizować w szpecącej optyce powierzchni. Nakładanie takiego środka to zawsze tworzenie dodatkowego filmu na istniejącej powierzchni. Film ten „ukrywa" większość rys, ale jednocześnie tworzy "warstewkę" na lakierze, która jest zawsze znacznie mniej trwała i odporna na zarysowanie i ścieranie niż sam lakier. Paradoks polega na tym, że warstwa ta z czasem zamiast chronić podłogę zaczyna być dla niej szpecącym elementem. Dlaczego tak się dzieje?
Większość producentów zapewnia, że ich środek jest tak cudowny, że po nałożeniu chroni całkowicie lakier przed skutkami codziennego użytkowania podłogi. Klient więc stosuje namiętnie ów preparat, jako antidotum na wszystko i do tego nakładają go bardzo często, by skutecznie ochraniał. Nic bardziej mylnego. Środki polimerowo-akrylowe i uretanowe, owszem chronią, ale wymagają również pewnej wiedzy. Taki środek może być nakładany stosunkowo rzadko, sądzę, że w normalnym mieszkaniu nie częściej jak co pół roku. Do tego nie może być nigdy stosowany na podłogi nowe, chyba, że są od razu porysowane. Jako,że jego rolą jest ukrycie drobnych zarysowań, dlatego stosuje się go zawsze w podłogach intensywnie użytkowanych i zawsze po pewnym czasie użytkowania. Klienci zapominają również stosować zmywaczy tych środków. Jest to związane z powszechnym zaniechaniem czytania instrukcji pielęgnacji. Najczęściej jest tam zawarta informacja o środku „zmywaczu" dla nakładanej powłoki. Choć instrukcje tego najczęściej nie precyzują, to taki zmywacz należy stosować zawsze przed następnym nakładaniem środka polimerowo-akrylowego, lub uretanowego. Już widzę, te panie sprzątaczki w biurach, butikach, galeriach, itp., które zawsze w pośpiechu i zawsze tak samo z nienaganną rutyną smarują posadzki, by rano nikt im nie zarzucił, że nie sprzątały. Najlepiej, jak środka jest dużo i ma się błyszczeć. To dobre świadectwo zaangażowania w pracy. Z taką pielęgnacją jest tak jak z makijażem. Kobieta chce nałożyć na twarz Make up. Sięga więc po kosmetyki, które nałożone na skórę ukrywają optycznie (nie niwelują.
Z przykrością drogie Panie stwierdzam, że ten proces jest najczęściej nieodwracalny) niedoskonałości skóry. Nałożony makijaż jest rodzajem flmu i dlatego oszukuje oko pokazując ładny kolor i wygląd skóry. Taka kobieta jak chce ładnie wyglądać, jednak musi, zawsze przed nałożeniem na drugi dzień następnego makijażu, zmyć poprzednią warstwę. Nakładanie warstwy makijażu, na istniejącą na twarzy poprzednią warstwę, upodobni kobietę do tych wiecznie stojących przy drogach, wyglądających może i atrakcyjnie, ale z odległości kilkunastu metrów i zawsze przez zakurzoną szybę samochodu. Kto jednak pamięta o zmywaniu makijażu z podłogi? Owszem zaczynamy interesować się takimi zmywaczami, gdy na podłodze widzimy ciemne, wręcz czarne plamy i to najczęściej w miejscach gdzie uczęszcza się bardzo mało. W miejscach intensywnie użytkowanych (korytarze, ciągi piesze, obręb drzwi) nie jest to widoczne, a to dlatego, że w tych miejscach nałożony środek najczęściej zdąży się wytrzeć przed nałożeniem następnej warstwy. W miejscach nieużytkowanych kolejne warstwy „budują" kolejny flm i zakrywają zabrudzenia. Stąd zaczernienia posadzki drewnianej widoczne najczęściej w obrębie listew przyściennych, czy za drzwiami. Z czasem po wielu warstwach użytkownik zaobserwuje łuszczącą się wielowarstwową strukturę cudownego środka, który w zasadzie w takiej postaci jest bardzo trudno usuwalny. Nawet producenci nie gwarantują, że ich zmywacze poradzą sobie z taką ilością warstw środka zabezpieczającego. Najczęściej rzeczywiście należy po pomoc udać się do parkieciarza celem zamówienia szlifowania i ponownego lakierowania podłogi. Na zdjęciach widać negatywne skutki permanentnej pielęgnacji podłogi drewnianej „cudownym" i popularnym środkiem typu SIDOLUX.
Widać wyraźnie łuszczącą się warstwę filmu - filmu złożonego z wielu niezmytych warstw środka pielęgnacyjnego. Z moich doświadczeń wynika, że w takim przypadku można jeszcze zwrócić się do profesjonalistów od sprzątania. Mają oni dostępne środki, które w wielu przypadkach pomagają. Trzeba jednak mieć świadomość, że tylko małe odstępstwo odprocedur stosowania tych preparatów, może zniszczyć nam podłogę na zawsze. Niezłym na Sidolux jest środek o nazwie Swish Liberty, który można dostać przez internet, lub w sklepach zaopatrujących firmy czyszczące profesjonalnie posadzki. A więc do dzieła, nie bójmy się i uczmy nasze klientki makijażu podłóg. Ponieważ posadzek czarnych od polimerów akrylowych i uretanowych jest bardzo dużo, może więc i ktoś z kolegów parkieciarzy ma skuteczny sposób. Chętnie opublikujemy indywidualne pomysły.
Czesław Bortnowski, rzeczoznawca