Chyba każdy z nas ma znajomych, którzy w ciągu kilku ostatnich lat wyjechali do Anglii lub Irlandii w poszukiwaniu lepszej i dobrze płatnej pracy.
Często spotykamy się również ze studentami, którzy wyjeżdżają w ramach wymian międzynarodowych na zagraniczne uczelnie, by tam poszerzać swoją wiedzę. Trudno się dziwić, że skorzystali ze świetnej okazji, tym bardziej, że takie decyzje zazwyczaj podejmują młodzi ludzie, nie mający żadnych zobowiązań, którzy wyjazd traktują jak przygodę.
Jednak zupełnie inaczej sytuacja wygląda wtedy, kiedy za granicę wyjeżdża młodszy bądź starszy mąż i ojciec. On wyjeżdża, a ona zostaje w kraju i czeka... Tak budzą się uczucia tęsknoty i poczucia osamotnienia, które wynikają z krótkotrwałej lub długotrwałej rozłąki.
Psychologowie twierdzą, że rozłąka jest najlepszym sprawdzianem dla związku. Pozwala odpowiedzieć sobie na pytanie: czy jesteśmy na tyle dojrzali, by sobie zaufać bezgranicznie, by dochować sobie wierności, wspierać się i kochać na odległość?
To właśnie rozłąka pozwala nam poznać nasze prawdziwe uczucia, bo jak pisał Albert Camus w Dżumie:
„Ale brutalna i przedłużająca się rozłąka pomogła im upewnić się, że nie potrafią żyć z dala od siebie, i wobec tej prawdy, która nagle wyszła na jaw, dżuma była drobnostką”.
Najczęściej jest tak, że rozłąka się przedłuża. Z wyjazdu zaplanowanego początkowo tylko na trzy miesiące już zrobił się rok, a niestety ukochany czy mąż nie wraca, bo stale nie zarobił jeszcze tyle, ile planował. Niemożliwe również jest, by sprowadzić za granicę ukochaną czy żonę i dzieci, bo to tylko nowe wydatki i dodatkowe problemy.
Związek, nawet najlepszy, zostaje więc wystawiony na ciężką próbę, ponieważ tęsknota jest coraz większa. Tęsknimy za ukochaną osobą, za jej bliskością i głosem, pragniemy się przytulić, a niestety nie mamy do kogo.
Właśnie w takich sytuacjach zdrada staje się bardzo realnym zagrożeniem. Często jej nie planujemy, wystarczy tylko jeden gorszy dzień, odrobina alkoholu, nastrojowa muzyka czy po prostu bliskość drugiej osoby, by się zapomnieć.
I niestety dopiero potem uświadamiamy sobie, że ulegliśmy emocjom, które wywołała nasza tęsknota, ale często jest już za późno. Romans, który się rozpoczął, to właściwie koniec długotrwałego i zdawałoby się udanego związku. Dopiero wtedy jak pisał Paulo Coehlo uświadamiamy sobie, co straciliśmy:
„Los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą”.
Tak naprawdę rozłąka może się stać czasem radosnego wyczekiwania na drugiego człowieka. Przecież jeszcze przed wspólnym zamieszkaniem para też oczekuje na spotkanie, wspólne bycie ze sobą. Czas rozłąki należy i trzeba „przerywać” codziennymi rozmowami nawet o najbardziej błahych sprawach i problemach, bo tylko wtedy ma się wrażenie, że pomimo oddalenia jest się razem, no bo przecież wie się o wszystkim, wspólnie podejmuje się decyzje.
Koniecznością są również spotkania, wspólne wakacje, święta, weekendy, które w znaczący sposób wpłyną na ożywienie miłości i uczuć. To prawda, że trudno jest wydawać pieniądze, kiedy ludzkim celem jest oszczędzanie, ale mimo wszystko należy pamiętać, co jest ważniejsze.
Co będzie, kiedy się okaże, że zostały nam tylko zaoszczędzone pieniądze, bo bliscy odeszli, gdyż nie mogli znieść długotrwałej rozłąki?
W nierozerwalny sposób z rozłąką związana jest tęsknota, będąca uczuciem żalu i smutku, które wywołała rozłąka lub utrata kogoś bliskiego. W ponadczasowy sposób zdefiniował ją Stefan Żeromski w Ludziach bezdomnych:
„Tęsknota, tęsknota... Uczucie najbardziej niewypowiedziane, stan próżny wszelakiej ulgi, ucisk serca ciągły i jednostajny”.
W odmienny, ale jakże podobny sposób, sens i znaczenie słów „tęsknić za Tobą” wyjaśniał Janusz L. Wiśniewski w popularnej powieści S@motność w Sieci:
„Kiedyś pytałeś, co to znaczy "tęsknić za Tobą".
W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radości z tego, że jesteś i fal ciepła w okolicach serca.”
Nietrudno zauważyć bezpośredni związek tęsknoty z pragnieniem i miłością. O swoistej „symbiozie” tych terminów tak pisała poetka i tłumaczka, ukochana żona zmarłego Jana Śpiewaka, Anna Kamieńska:
„Prawdziwa miłość jest chyba samą tęsknotą i pragnieniem.”
Miłość może rozkwitać dzięki tęsknocie, ponieważ najczęściej towarzyszy jej rozmyślanie o wspólnie spędzonych chwilach, o rozmowach, o zwykłym i codziennym byciu razem. Poprzez takie powroty do przeszłości mamy wrażenie, że nadal jesteśmy z ukochaną osobą, że jesteśmy blisko siebie pomimo dzielących nas setek czy tysięcy kilometrów.
Zresztą wystarczy przypomnieć, że najpiękniejsze listy miłosne zostały napisane przez kochanków, których rozdzielił los. Chyba wszyscy pamiętają inwokację z Pana Tadeusza, gdzie Adam Mickiewicz opisywał swoją rodzinną i ukochaną Litwę, gdyż tęsknił po niej.
Zdaniem większości psychologów i terapeutów tęsknota jest rozwojowa, ponieważ chroni przed rutyną w związku. Pozwala docenić ludziom nawet najkrótsze chwile, które spędzają razem, a zarazem sprawia, że chętniej wracają do miłych wspomnień i ważnych dla swojego związku momentów.
Tęsknota wprowadza do związku pewną dozę romantyzmu, zawsze przecież jest tak, że oczekiwanie i pragnienie nas pobudzają, zwiększają nasz „apetyt” na wyczekiwane spotkanie. Czasem więc warto potęsknić w samotności, by potem odczuwać większą radość ze spotkania i bliskości ukochanej osoby.
Oczywiście przedłużająca się tęsknota może prowadzić do smutku, rozgoryczenia czy nawet depresji. Nie zawsze jest uczuciem romantycznym i twórczym dla naszego związku. Przedłużająca się rozłąka może ostatecznie doprowadzić do rozpadu związku. Ale pamiętajmy o tym, że strach przed cierpieniem czy rozłąką z ukochaną osobą nie może być powodem naszej rezygnacji ze związku czy miłości, bo jak pisał Albert Einstein:
„Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście, o wiele większe od bólu, który przynosi tęsknota.”