Akurat w tym czasie planowałam długi urlop (cały miesiąc) i pojawił się problem, kto mnie zastąpi. Wiele spraw mogło poczekać na mój powrót, ale prowadzenie kasy musiało być na bieżąco. Szefostwo nie wiedziało co z tym fantem zrobić (nie chcieli mi dać urlopu), ale w końcu stanęło na tym, że Ania będzie to robić, nie było to znowu takie trudne (dla każdego innego). Ja odetchnęłam, że wreszcie jakoś się sprawa z nią rozwiąże, Ania wpadła w panikę, a szefowa miała niezłą nerwówkę. No więc, przekazałam jej w ostatnim dniu dokumenty kasowe i pojechałam w siną dal, tak, że nawet nie było możliwości skontaktować się ze mną.
Po miesiącu wróciłam z wielką ciekawością co też się podziało przez ten czas. To, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Miałam wrażenie, że Ania obudziła się ze snu, jakby była zupełnie kimś innym. Zobaczyłam ją w akcji jak obsługuje klienta, wystawia faktury i załatwia wszystko co trzeba. Zobaczyłam osobę pełną życia, uśmiechniętą, z którą można załatwiać wszystkie sprawy. To był dla mnie szok. Opowiedziała mi jak to było. No więc jak dowiedziała się, że ja wyjeżdżam i że ona ma prowadzić kasę, to wpadła w panikę. Nie mogła spać w nocy, strach zawładnął nią całkowicie. Ale nie miała wyjścia, żeby mieć pracę, to musiała się na to zgodzić. Została postawiona przed faktem. Wiedziała, że może liczyć tylko na siebie i na nikogo innego. Więc zabrała się do roboty i udało jej się.
Moja szefowa w trakcie tego miesiąca sprawdzała czy jej się kasa zgadza i wszystko było OK. Dla niej też ta przemiana była zaskoczeniem.
Ania sprawdziła się tak dobrze, że po moim powrocie prowadzenie kasy stało się jej obowiązkiem, z czego była nawet zadowolona!
Długo się zastanawiałam nad tym co się stało. Gdyby nie ten mój urlop dziewczyna wyleciałaby po dwóch miesiącach z pierwszej w swoim życiu pracy i mogłoby to mocno zaważyć na dalszych jej losach. A co z poczuciem własnej wartości? Lepiej nie mówić.
Tak naprawdę to do tej pory nie mam pomysłu w jaki sposób powinnam wdrażać ją do tej pracy. Na pewno nie tak jak to zrobiłam i nie tak jak to zrobiła moja szefowa. A może nie było lepszego sposobu? Kto to wie?
W każdym razie:
„Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają…” a w każdym człowieku drzemią niezbadane pokłady możliwości. Pamiętajmy o tym, gdy chcemy wywalić kogoś z pracy albo krytykujemy swoje dzieci.