Krakowskie planty przez długi czas zmagały się z tym motylem którego larwy są szkodnikiem dewastującym drzewa kasztanowca, obecnie tendencja w Krakowie uległa zmianie,a Krakowskie kasztany biją zdrowiem i życiem na odległość. Jakie tłumaczenia podadzą nam urzędnicy którzy marnotrawili nasze piniądze na "rzekomą" walkę ze szkodnikiem?