Aby zaradzić temu niekorzystnemu zjawisku, producenci żywności wymyślili żarcie i napoje typu light, które w założeniu mają ograniczyć tycie. Ale nic z tego, ludzki mózg nie jest łatwo oszukać…
Mózg potrafi ocenić zawartość kalorii w pożywieniu i to bez względu na jego smak! Naukowcy z uniwersytetu Duke w Durham przeprowadzili badania na myszkach, których część pozbawiono receptorów słodyczy. Pozostała część miała więcej szczęścia, ponieważ im niczego nie zmieniano.
Jak wiadomo samo jedzenie, a zwłaszcza słodycze pobudzają ośrodki mózgu odpowiedzialne za stężenie serotoniny i pobudzenie układu nagrody (stąd odczuwalny „power” po zjedzeniu czegoś słodkiego). Pobudzone kubki smakowe wysyłają „sms-a” do podwzgórza, a to zaczyna wydzielać endorfiny.
Jak zatem zareagowały myszki z receptorami i bez receptorów słodyczy? Z podanych im dwóch roztworów (z cukrem i „dietetyczny” ze słodzikiem), piły tylko z ten z cukrem. Okazało się, że nawet myszkom bez receptorów cukier służy lepiej, bo podnosił im poziom dopaminy (neuroprzekaźnik biorący udział w regulowaniu poziomu czynnika nagrody). Zatem mózg myszek nie odczytywał produktu „dietetycznego”, najważniejsza dla niego była zawartość kalorii.
Jedzenie tłuste i słodkie z dużą zawartością kalorii powoduje, że mózg staje się „zadowolony”, dlatego też, tak trudno na diecie sięgnąć po produkty chude i niesłodkie. Oszustwo wszystkich „light-ów” polega na tym, że pomimo odczuwania słodkości, mózg domaga się odpowiedniej dawki kalorii. Wystarczy porównać. Co byś teraz zjadł, sorbet czy „maślane” lody, wypiłbyś colę czy wodę mineralną? O ile oczywiście się nie odchudzasz i nie zmuszasz do jedzenia sorbetów popijanych wodą mineralną.
W praktyce okazało się, że to właściwy trop. Dr Fowler z Teksasu przebadała ponad 1500 osób, pijących napoje typu „light”. Ci, którzy wypijali codzienne jedną puszkę napoju mieli o 40% większą skłonność do tycia (w przypadku normalnych napojów, odsetek wyniósł 30%). Inne badania przeprowadzono na uniwersytecie Alberta, gdzie szczurkom podano jedzenie typu „light”. Po ich spożyciu, większość długoogoniastych stworzeń ruszyło ponownie „do paśnika”, w dużo krótszym czasie niż ich odpowiednicy żywieni normalnie.
Podobnie jest z ludźmi. Jedzenie produktów „niskokalorycznych” naraża na szybsze sięgnięcie po kolejny posiłek, a przez to na większą podatność na tycie. I nie mają znaczenia walory smakowe, mózg zmusi nas do jedzenia, a uściślając do dostarczenia odpowiedniej zawartości kalorii.
Dla odchudzających:
Obniżaj stopniowo zawartość kalorii i zamiast sięgać po colę light, wypij normalną (a z czasem przejdź na wodę niegazowaną). Ćwicz, spróbuj trikke (www.grotowski.blogspot.com) i baw się dobrze.