Artykuł jest opisem osobistych zmagań autorki z nadwagą.

Data dodania: 2009-02-25

Wyświetleń: 1532

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie, dziękuję - jestem na DIECIE !

Odpowiadasz grzecznie, gdy ktoś Cię częstuje, a potem wracasz do domu i robisz nalot na lodówkę. Przecież ja nic prawie nie jem, a schudnąć nie mogę! Twierdzisz tak uparcie, ale kiedy wracasz do domu kupujesz chude mleko i kilogram śliwek w czekoladzie. Ja mam taką przemianę materii i nic się zrobić nie da ! No tak, nie ma nic lepszego, niż wmówienie sobie samemu, że tyje się nawet od powąchania marchewki !

Mogłabym mnożyć tych przykładów jeszcze wiele, ale to, na co chciałabym zwrócić uwagę, to przede wszystkim nasz własny twardy dysk, (czytaj: mózg), w którym przechowujemy wiele informacji, a między innymi te, które są zakodowanymi wyobrażeniami na nasz temat. Jak się postrzegamy? Ja od zawsze widziałam w sobie pulchną dziewczynę i do póki tak na siebie patrzyłam i taki program na temat swojej sylwetki przechowywałam w głowie, taka po prostu byłam. Ale dzban nosi wodę, dopóty, dopóki ucho się nie urwie! No i urwałam je któregoś dnia! Wymieniałam program i podziałało!


O dziwno, to był ten kolejny poniedziałek, od którego wszystkie kobiety na świecie zaczynają znowu dietę ( po ociekającym w słodycze weekendzie), kiedy to obudziłam się z przeświadczeniem, że mogę schudnąć. To jest proste! – pomyślałam, no i stało się w myśl reguły: Jesteś tym, czym są twoje myśli. Wtedy to przestałam się odchudzać. Odstawiłam na bok wszystkie tuczące ,,świństwa”, jak: słodycze, biała mąka i przetwory mleczne. Resztę wspaniałości jadłam do woli, ale im większe było moje przekonanie, że jest mnóstwo zdrowych i przesmacznych rzeczy do zjedzenia, tym mój apetyt był mniejszy. Różnorodność dań, jakie wtedy kreował mój mózg była tak bogata, że to, w zupełności zaspokajało mój głód. No cóż, nic dziwnego, bo kiedy cały czas jadło się jak pewne zwierzątko na ,,ś”, a potem nagle twoje oczy zobaczyły tak extra przypindrowane talerze, jak u Królowej Elżbiety na niedzielnym obiedzie, to i żołądeczek zaczął zachowywać się, jak mały polny ptaszek, który tam skubie a tu spróbuje. Mój apetyt był mniejszy również dlatego, iż nagle moje ciało zaczęło tak systematycznie jeździć na rowerze, tańczyć i ćwiczyć, że moja dusza ledwo nadążała. Miałam przy tym tyle zabawy, jak nigdy dotąd, ale z kolei moi sąsiedzi byli w opałach. Dlaczego? No bo moja dusza poszła w tango z ciałem i wtedy się zaczęło! Zaczęłam spełniać swoje marzenia i zmieniać życie.


Lekcje śpiewu. Tak, najgorzej było wtedy, kiedy przerabiałam repertuar Bajmu, no bo wyciągnąć to wysokie zdanie z piosenki: ,,… obiecaj mi lawinę uniesieniaaaaaaaa” było nie lada wyczynem. A to się mój nauczyciel nagłowił. Pomogło. Im więcej ćwiczyłam, tym sąsiedzi częściej i głośniej słyszeli moje ,,uniesienia” bez fałszywej nuty. Jak ja się wtedy otwierałam. Normalnie śpiewałam i rano i wieczorem, w weekendy przed południem i po południu !

Rysunek. Kupiłam suche pastele i zaczęłam rysować. Najczęściej budynki, ale i mały akt się zdarzył. Jednego czego żałuję, to tego, że nigdy nie przestałam się na tyle kontrolować w rysowaniu, by samej tworzyć. Zawsze musiałam się na czymś wzorować, by zachować równowagę i rozmieszczenie przestrzenne na papierze.

Shopping. Od momentu kiedy zaczęłam chudnąć, zakupy zaczęły sprawiać mi przyjemność. Kiedy wchodzisz do przymierzalni i odkrywasz, że spódnica, którą przymierzasz jest za duża, to z niepohamowaną radością wołasz ekspedientkę i prosisz ją o tę samą spódnicę, ale w mniejszym rozmiarze.

Wzrasta poczucie wartości. Tak – nie da się ukryć, że osoby przy kości mają zaniżone poczucie wartości. No bo jak tu mówić o atrakcyjności ciała, kiedy Twój brzuch jest jak koło ratunkowe, a uda jak serdelki? I zanim do potencjalnego kandydata dotrze to, że jesteś np. piękną kobietą, bo bogatą wewnętrzne w duchowe wartości, to mimo to, na początku, nie dostrzega ich, bo kryją się w szafie twego utuczonego ciałka. Taki potencjalny kandydat ma wtedy pod górkę, no bo potrzebuje więcej czasu, żeby Cię poznać, a przecież tak ważne jest te pierwsze siedem sekund!!!! Dla mężatek pozostawiam wersję: uwiedź swojego męża po raz kolejny.

Masz więcej energii. Zdecydowanie osoby, które widzą jak pięknieją, automatycznie robią się zdrowsze. Mają więcej zapału do wszystkiego i energia rozpiera je od rana do wieczora! Ja np. po lekcjach śpiewu zabierałam się za taniec. Wcale nie przeszkadzało mi to, że nigdy nie umiałam tańczyć. Zakładałam szpilki, najlepszą kieckę i włączałam swój ulubiony kawałek, na tyle energiczny by móc wyginać śmiało ciało. Po takich jednoosobowych dyskotekach czułam się rewelacyjnie, bo stres dnia codziennego uciekał gdzie pieprz rośnie.

Wychodzisz z ukrycia. Bycie chudszą niż zwykle, stworzyło we mnie silne poczucie odrodzenia się na nowo. Jak Feniks z popiołów. Na nowo też zaczęłam smakować przyjaźni i spotkań międzyludzkich. Stałam się bardziej wyczulona na potrzeby, nie tylko swoje, ale przede wszystkim innych. Spotkania z przyjaciółmi były dla mnie tak cudownymi momentami, jak jedzenie truskawek, które uwielbiam. Po prostu delektowałam się każdą minutą spędzoną razem z nimi.

Wszystkie wymienione powyżej przykłady zaczerpnięte z mojego życia i moich dietetycznych doświadczeń zdarzyły się naprawdę, ale to nie oznacza wcale, że tak będzie też w twoim przypadku pączuszku. Sam musisz się odkryć i uznać za prawdę to, w co wierzysz.

A co z efektem jojo? Jest. Po czterech latach zderzyłam się z nim, jak z wielką ścianą. Takie są skutki nie bycia w równowadze. Już nie śpiewam, nie rysuję, a przyjaciele są daleko. Stres powrócił z krainy pieprz i wanila i wskoczył do szafy mojego ciała. Właśnie zresetowałam program. Zaczęłam znowu. Od tego poniedziałku.

Trzymajcie kciuki !


Licencja: Creative Commons
0 Ocena