Qin wiedział, że aby powstało silne cesarstwo trzeba wykonać znacznie więcej niż tylko pokonać wroga. Postanowił teraz podbite królestwa połączyć szeregiem reform. Aby zaznaczyć wagę przemian, nad ustawami przybijał pieczęcie używane jedynie przy wyjątkowych okazjach. Miało to podkreślać, że nowe ustawy nie są takimi sobie zwykłymi edyktami lecz prawem, które spłynęło z Niebios.
Każde z ówczesnych królestw miało własny system miar i wag. Qin wprowadził ujednolicone standardy i wysłał inspektorów, aby sprawdzali czy są przestrzegane. Aby przyspieszyć transport kazał poszerzyć drogi aby mogło nimi przejechać jednocześnie sześć koni. Zbudował nowoczesny system nawadniania, wydał nowe monety, które miały być w obiegu w całym królestwie. Uporządkował nawet chaos wielu języków pisanych, którymi się posługiwano wprowadzając uproszczoną metodę pisania znaków.
Po raz pierwszy od 100 lat kraj uczył się żyć w pokoju. Lecz to było zbyt piękne aby trwało zbyt długo. Qin nakazywał by jego prawo było przestrzegane bezwzględnie jako jedyne obowiązujące. W królestwie istniały jednak księstwa, które propagowały wolność myśli, ale Qin znalazł i na to wymyślny sposób.
Wielki Mur
Różne królestwa postawiły wcześniej ciągi murów obronnych. Qin nakazał teraz by północne fortyfikacje były połączone w jeden wielki mur, wszystko w trosce o najazdy Mongołów na jego państwo. Jego lojalny generał oraz najstarszy syn zostali wysłani aby dopilnować budowy. Miały być to podwaliny "Wielkiego Muru Chińskiego".
Przy budowie długiego na pięć tysięcy kilometrów "kamiennego węża" zatrudniono 700.000 tyś rzemieślników i robotników z całych Chin. Stanowi to jednak tylko niewielką część wielkiej Chińskiej spuścizny. Nowy mur rozpoczynał się w rejonie Lintao w prowincji Gansu, biegł wzdłuż "Żółtej Rzeki" przez prowincję Shanxi i dalej w kierunku Liaoning.
Załogę tej wielkiej fortyfikacji stanowiły specjalne garnizony żołnierzy rezydujących w specjalnie przygotowanych wieżach strażniczych. Tą drogą przesyłano sygnały ostrzegawcze oraz ważne informacje. Każda wieża stanowiła swoistą pojedynczą jednostkę samowystarczalną.
Armia z terakoty
Ogromne fabryki terakoty przystąpiły do pracy nad diełem Qin'a budując glinianą armię podążającą za swym władcą ku hwale. Aby podróż cesarza na "drugą stronę" była łatwiejsza piechurzy mieli nieść dzieła sztuki, broń z brązu, nuty i dary. Grobowiec i armia miały przypominać bogom, że oto nadchodzi wielki QIN - pierwszy cesarz. Niezliczeni niewolnicy pracowali w pocie czoła przez 36 lat aby Qin mógł żyć w dostatku na wieki w Niebiosach...
Mijały wieki, a potęga Qin'a bladła na kartach historii. Usypaną przez ludzi górę - grobowiec zarosły krzewy. Tajemnicę wielkiego grobowca Qin'a skryły na setki lat mit, legenda i piach.
Dopiero po 22 wiekach historii sekrety te miały zostać ponownie odkurzone. W 1974 roku, wieśniacy kopiący studnię w cieniu wielkiego pagórka stanęli oko w oko z historią. Na dnie zwykłej studni stała armia wielkiego Qin'a nadal prowadząca swojego władcę ku wieczności. Tylko w jednym szybie wielkiego muzeum stoi 7 tysięcy rydwanów, koni, piechoty i łuczników z terakoty. Grobowiec Qin'a nadal pozostaje ukryty pod ziemią, lecz szyby prowadzące od dna studni ściągnęły tu rzesze konserwatorów, historyków sztuki, archiwistów, którzy teraz przez wiele pokoleń pozostaną wraz z armią u boku pierwszego cesarza.
Choć wojsko to zmarło wiele pokoleń temu, nadal służą hwale wielkiego cesarza, aby książę Niebios mógł żyć na wieki. Być może jednak jego cesarstwo przetrwało 10 tysięcy pokoleń.