Tak, działa. Ale zdecydowanie nie tak, jak próbują wmówić ci reklamy. Pytasz, czy masaż uciskowy rozprawi się z cellulitem? Owszem, poprawi wygląd skóry, ale cudów nie oczekuj – to mechaniczny zabieg, nie czarodziejska różdżka.

Data dodania: 2025-04-11

Wyświetleń: 45

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

INSPIRACJA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czy masaż uciskowy działa na cellulit?


Co właściwie robi masaż uciskowy?

Masaż uciskowy, zwany drenażem limfatycznym, to specyficzna metoda masowania, w której nacisk skierowany jest na głębsze tkanki. Terapeuta systematycznie uciska skórę, poruszając się zgodnie z kierunkiem przepływu limfy, dzięki czemu organizm
łatwiej usuwa nagromadzone toksyny i nadmiar płynów. Efektem tego jest chwilowe zmniejszenie obrzęków, poprawa krążenia krwi oraz dotlenienie skóry. W praktyce oznacza to gładszą, napiętą i wizualnie odmłodzoną skórę, jednak nie jest to efekt spalania tłuszczu – masaż wpływa wyłącznie na tkanki otaczające komórki tłuszczowe, nie redukując ich liczby. Pamiętaj jednak, że efekt masażu jest czysto tymczasowy – gdy tylko przerwiesz regularne zabiegi, ciało szybko wróci do poprzedniego stanu. Dzieje się tak, bo masaż działa powierzchownie, nie docierając do głębszych warstw, gdzie kumulujev się tkanka tłuszczowa odpowiedzialna za cellulit. Masaż nie zniszczy komórek tłuszczowych ani nie zmieni ich struktury, a jedynie poprawia wygląd zewnętrzny skóry. Jeśli marzysz o trwałym pozbyciu się cellulitu, to przykro mi – drenaż limfatyczny tego marzenia nie spełni.

A co na to nauka?

Badania naukowe pokazują, że masaż uciskowy faktycznie daje zauważalne rezultaty, ale pod jednym warunkiem – musi być wykonywany regularnie. Według badania opublikowanego w „Journal of Cosmetic Dermatology” w 2015 roku, kobiety poddające się serii 12 masaży uciskowych (3 sesje tygodniowo przez 4 tygodnie) odnotowały poprawę wyglądu skóry w 63% przypadków. Jednak efekt ten
utrzymał się maksymalnie przez kilka tygodni po zakończeniu zabiegów, co wyraźnie wskazuje, że regularność ma tutaj fundamentalne znaczenie. Z kolei metaanaliza z 2021 roku (International Journal of Women's Dermatology) potwierdziła, że masaż uciskowy poprawia mikrokrążenie i zmniejsza widoczność cellulitu, ale tylko powierzchownie – bez wpływu na trwałą redukcję ilości tkanki tłuszczowej. Naukowcy podkreślają jasno: masaż nie redukuje cellulitu, a jedynie łagodzi jego widoczność poprzez usunięcie nadmiaru wody i chwilowe napięcie skóry. Długoterminowe efekty są niemal zerowe, więc jeśli zależy ci na trwałych rezultatach, prawdopodobnie lepiej zainwestować czas i pieniądze w zmianę stylu życia.

Osobiście? Sprawdziłam to na własnej skórze

Sama przez miesiąc poddawałam się masażom uciskowym, uczciwie – dwa razy tygodniowo. Początkowo efekty były spektakularne: skóra nabrała gładkości, wyglądała zdrowiej, nawet miałam wrażenie, że jest bardziej napięta. Może była w
tym odrobina psychologii, bo przecież kiedy płacisz kilkaset złotych miesięcznie za zabiegi, chcesz widzieć efekty, prawda? Niestety, w momencie, gdy przestałam chodzić na masaże, entuzjazm minął równie szybko jak efekt. Po kilku tygodniach cellulit powrócił w pełnej krasie, a ja wróciłam do punktu wyjścia. Zabawne? Raczej irytujące.

Podsumowując tę gorzką lekcję – masaż uciskowy jest jak weekendowa dieta cud, wygląda świetnie na Instagramie, ale nijak nie przekłada się na długofalowe rezultaty. Dla mnie ten eksperyment był drogim przypomnieniem, że bez realnych zmian w stylu życia – diety, ruchu, nawodnienia – cellulit zawsze wygra. Zatem, droga czytelniczko, zanim wydasz kolejne 150 zł na sesję masażu, zadaj sobie pytanie: Czy naprawdę warto inwestować w chwilowy efekt, który zniknie równie szybko jak twoje oszczędności?

Zróbmy bilans – czy warto?

Żeby masaż przyniósł efekty, potrzeba co najmniej 10 zabiegów (po około 45-60 minut). Tani nie jest – koszt jednej sesji to około 100-200 złotych. Możesz to traktować jako przyjemność, ale na dłuższą metę taniej wyjdzie chyba pokochać własne uda z ich niedoskonałościami. Albo przynajmniej spróbować. Jeśli stać cię na regularne sesje, a chwilowe efekty wystarczają, żeby poprawić ci humor przed urlopem – jasne, spróbuj. Ale jeśli liczysz, że to rozwiąże problem na zawsze, to obudź się, bo sen trwa za długo. Cellulit to wynik genów, hormonów i
stylu życia. Masaż uciskowy nie zmieni twojego DNA ani nie cofnie czasu. Może właśnie w tym tkwi ironia – gonimy za idealną gładkością, chociaż prawdziwym rozwiązaniem byłoby zaakceptowanie siebie. Zmarszczki i cellulit mają jedną wspólną cechę: pokazują, że żyjesz.
I tego nie zmieni żaden masaż.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena