High Need Baby to dzieci, które wymagają większej opieki, czują więcej i potrzebują więcej. 

Data dodania: 2018-09-05

Wyświetleń: 1804

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

FELIETON

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jestem mamą High Need Baby

Obie moje córki są "moje", ale są tak skrajnie różnie, że czasami mnie samej jest trudno w to uwierzyć. Dzieli je 7,5 roku. Różnice zauważalne były już w okresie ciąż. Pierwsza ciąża była bezproblemowa. Gdyby nie rosnący brzuch, nawet nie zauważyłabym, że jestem w ciąży. Nie miałam mdłości, nie puchły mi nogi, nie odrzucało mnie od jedzenia, od zapachów. Nie męczyłam się jakoś więcej niż zwykle, nie byłam senna ani rozkojarzona. Moje wyniki badań przez całe 9 miesięcy były idealne. Idealna ciąża zakończyła się idealnym porodem, który trwał około 10 minut i odbył się na izbie przyjęć, bo na porodówkę  nie zdążyłam dojechać. Myślałam sobie wtedy "phi, tak to ja mogę chodzić w ciąży i rodzić, jestem do tego stworzona!". Więc, kiedy 7 lat później okazało się, że ponownie jestem w ciąży, byłam przekonana, że historia się powtórzy, bo ja przecież jestem do tego stworzona... Nic bardziej mylnego. Po ciężkich dziewięciu miesiącach, podczas których czułam się przez większość czasu fatalnie, kiedy co chwilę wychodziły różne problemy zdrowotne ze mną i z dzieckiem, nastąpił 36-godzinny poród zakończony vacum (próżnociąg położniczy- szczerze? nie polecam). Starsza córka była niemowlakiem, który w ogóle nie sprawiał problemów. Spała, jadła, robiła kupkę. Bardzo szybko zaczęła przesypiać noce. Ząbkowała niezauważalnie, nie miała kolek, na szczepienia reagowała wzorowo, a pierwszy katar dopadł ją dopiero, kiedy miała 2,5 roku. Bez problemu mogłam wyjść z domu i zostawić półroczną Zu z babcią. Lgnęła do ludzi, była uśmiechniętym, wesołym, wiecznie szczęśliwym dzieckiem.

Mimi, młodsza córka, to przeciwieństwo starszej. Różniła się od innych dzieci już na sali poporodowej. Kiedy wyszła z brzucha po ciężkim, wielogodzinnym porodzie sprawiała wrażenie po prostu wkurzonej. Przez całe 3 dni w szpitalu właściwie nie spała. Odłożona do łóżeczka, płakała. Kiedy znikałam jej z oczu, płakała. Odstawiona od piersi, płakała. Kiedy inne noworodki spały, ona niespokojnie czuwała. I tak właściwie wyglądało to mniej więcej przez pierwszy rok jej życia. Najlepiej czuła się na mnie, przy mnie, obok mnie, oczywiście przy piersi. Spała po 15 minut w ciągu dnia, a każda krótka drzemka poprzedzona była dwugodzinnym usypianiem. Spacery zaczęły być przyjemnością mniej więcej w okolicach jej pierwszych urodzin, wcześniej każde włożenie do wózka okupione było histerią. Nie tolerowała gości w swoim domu, nawet dziadków, potrafiła przepłakać całą wizytę. Kolki towarzyszyły jej właściwie od urodzenia do końca pierwszego roku życia. Były tak silne, że dwa razy przyjmowano nas z ich powodu do szpitala. Zaliczyliśmy również zanoszenie się w trakcie płaczu, odroczone szczepienia właśnie ze względu na tendencję małej do bezdechów, ząbkowanie ze wszystkimi atrakcjami typu biegunki, katar, gorączka, wrzaski... Pierwszy rok życia Mimi to obóz przetrwania i w zasadzie niewiele z niego zapamiętałam poza kosmicznym zmęczeniem i stresem.

Dzisiaj Mimi ma 3 lata, a my dopiero łapiemy głębszy oddech. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, żebyś Ty, która lulasz teraz małe krzyczące dziecko, które jest totalnie inne od niemowląt, które, poczuła się lepiej. Żebyś dowiedziała się, że to nie jest Twoja wina


Jaka Mimi jest teraz? Nadal bardzo mamusiowa, z emocjami na wierzchu, żywiołowa. Nadal budzi się pierdyliard razy w nocy, ma koszmary i bardzo przeżywa wszystko co dzieje się w ciągu dnia. Każde wydarzenie, np. wyjazd do dziadków, do zoo czy do sali zabaw, musi zostać "opłakany"- wyrzuca w ten sposób z siebie emocje, również te pozytywne. Jest niezwykle wrażliwa, mądra i inteligentna, chociaż mówić, chodzić i korzystać z nocnika nauczyła się stosunkowo późno. Staje się coraz bardziej otwarta, jest ciekawa innych ludzi, a my powoli zaczynamy myśleć o posłaniu jej do przedszkola- chociaż dwa razy w tygodniu na początek.

Odnoszę wrażenie, że modnie jest teraz mieć High Need Baby, tak jak kiedyś modnie było mieć dziecko z ADHD- tylko dlatego, że było ruchliwe, czy z papierkiem potwierdzającym dysleksję- dlatego, bo nie przykładało się do nauki ortografii. Obserwuję tendencję do przyklejania łatek dzieciom, a z tym trzeba naprawdę uważać, bo łatka przyklejona w dzieciństwa nierzadko zostaje na całe życie. Jeśli myślisz, że masz w domu hajnida, bo Twoje dziecko płacze przy ząbkowaniu, nie lubi sypiać w dzień czy wkurza się bez powodu, to muszę Cię rozczarować- dzieci miewają różne nastroje, tak jak dorośli i nie oznacza to, że mają jakieś wzmożone potrzeby czy inne dysfunkcje.  

ZRÓBMY PROSTY TEST.

1. Twój poród

a) lekki, łatwy i przyjemny

b) bolało, wiadomo, ale dało się przeżyć

c) co tu dużo mówić- rzeźnia

2. Pierwsze pół roku wspominasz

a) sielanka :) maluch jadł, spał, jadł, spał, gaworzył, uśmiechał się do wszystkich

b) bywało ciężko, kolki, nieprzespane noce, problemy z laktacją, ale uśmiech małego wszystko wynagradza

c) pół roku? jakie pół roku? ze zmęczenia i frustracji nic nie zapamiętałam

3. Twoje dziecko zasypia

   

a) samo, wystarczy odłożyć je do łóżeczka i zgasić światło

b) uśpienie malucha wymaga sporo wysiłku, ale jak już zaśnie, to śpi grzecznie do rana,    ewentualnie  obudzi się w nocy raz czy dwa

c) jak się uda, to zaśnie, a jak nie to nie

4. Twoje dziecko je

a) w regularnych odstępach czasu, chętnie poznaje nowe smaki

b) różnie- czasami co 3 godziny, czasami co 15 minut

c) jeden posiłek dziennie- zaczyna rano, a kończy wieczorem

5. Wasze poranki

a) są spokojne; kiedy maluch się budzi, leży grzecznie w łóżeczku, a Ty spokojnie kończysz malować oko

b) maluch chwilę leży spokojnie w łóżeczku, ale kiedy zorientuje się, że nie ma Ciebie w pobliżu robi się nerwowe i trzeba szybko brać je na rączki

c) Twoje dziecko po obudzeniu wybucha tak głośnym, histerycznym płaczem, że biegniesz do niego rozlewając po drodze kawę, bo myślisz, że głowa utknęła mu miedzy szczebelkami łóżka, później bardzo długo nie daje się ukoić

6. Twoje dziecko uspokaja się

a) zawsze wtedy, kiedy dostanie ulubioną zabawkę czy zostanie przytulone przez kogoś bliskiego

b) kiedy ma dobry humor pomagają zabawki, książeczki, zabawa z rodzicem, a kiedy ma zły- nie pomaga nic

c) nie uspokaja się! płacze, kiedy bierzesz je na ręce, ale kiedy odkładasz, płacze jeszcze głośniej

7. Kiedy opowiadasz innym o swoim dziecku

  

a) nikt Ci nie wierzy, że masz takie spokojne dziecko

b) wszyscy Ci wierzą i kiwają ze zrozumieniem głową

c) nikt Ci nie wierzy, że masz takie niespokojne dziecko

Jeśli zaznaczyłaś więcej odpowiedzi A:

Weź, idź stąd. Twoje dziecko obok hajnida nawet nie stało.

Jeśli zaznaczyłaś więcej odpowiedzi B lub A i B po równo:

Większość dzieci tak właśnie ma. Marudzą i płaczą, lubią być noszone, czasami nie chcą spać i grymaszą przy jedzeniu. Od HNB różnią się tym, że ich płacz da się ukoić i przede wszystkim płaczą zawsze z wyraźnego powodu.

Jeśli zaznaczyłaś więcej odpowiedzi C:

Jesteś mamą typowego hajnida. Witaj w klubie, wiem jak to jest. 

Pamiętaj, że przez pierwsze 3-4 miesiące nie da się z całą pewnością stwierdzić, czy masz HNB, bo te pierwsze kilkanaście tygodni zazwyczaj bywają trudne i zarówno noworodek, jak i rodzice muszę przystosować się do nowej sytuacji. 


HNB jak to wygląda z zewnątrz.

Dziecko o wysokich potrzebach jest zaprzeczeniem tezy, że małe dzieci tylko jedzą i śpią. Niektóre potrafią przepłakać cały dzień- od otwarcia oczu aż do kilku sekund przed zaśnięciem. Noce bywają ciężkie, ponieważ dziecko wybudza się co godzinę lub dwie, a ponowne uśpienie graniczy z cudem i wymaga sporej dawki akrobacji. Lulanie, bujania, noszenie, najlepiej połączone z karmieniem piersią to najlepszy sposób na zaśnięcie. HNB bardzo łatwo przekracza próg dyskomfortu, nie dając jednocześnie rodzicom żadnych wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych w postaci pojękiwań czy skrzywionej buzi- od razu wchodzi na wysokie rejestry, zanosząc się dzikim, nieukojonym wrzaskiem, który bardzo często kończy się bezdechem. Dziecku przeszkadza absolutnie wszystko- własny wózek, szczekania psa sąsiada, spuszczone rolety w pokoju, podniesione rolety, strzykająca kość w kolanie taty, cicha rozmowa gdzieś w oddali, skrzypiąca podłoga. Bardzo słabo śpi. Noworodek HND właściwie nie sypia w dzień, ma jedynie króciutkie, bardzo czujne drzemki. O rytmie dnia można zapomnieć. Nawet jeśli rodzice usilnie starają się wprowadzić jakieś rytuały, to HNB szybko sprowadza ich na ziemię swoją nieprzewidywalnością. Jednego dnia pada jak mucha już o godzinie 18, żeby następnego nie dać się położyć spać do pierwszej w nocy. Dziecko jest nieodkładalne. O spaniu we własnym łóżeczku można zapomnieć. Spokojne spacery w wózku też odpadają- wózek to zło i wróg numer 1. Jeśli zaakceptuje chustę, to masz wielkie szczęście, bo możesz ugotować obiad czy chociaż umyć zęby. Jeśli chusta nie znajdzie uznania, to masz przechlapane, bo czeka Cię kilka miesięcy leżąc lub siedząc z małym ssakiem przy piersi. Żadna zabawka nie jest w stanie zastąpić mu interakcji z rodzicem, więc rodzic musi być w gotowości 24/7, co totalnie odbiera możliwość zajęcia się czymś innym poza dzieckiem.

HNB świat z perspektywy dziecka.

W Twoim brzuchu maluchowi było jak w luksusowy spa. Idealne warunki do życia; ciepło, bezpiecznie, przytłumione głosy, przytłumione światło, dobre jedzenie, zero zmartwień. Nagle z dnia na dzień przeniósł się do innego świata, w którym jest albo za zimno, albo za ciepło. Ubrank a drażnią delikatną skórkę. Ostre światło powoduje gwałtowny ból głowy, głośne dźwięki irytują i nie pozwalają zasnąć. Układ nerwowy HNB jest pozbawiony wszelkich barier ochronnych. Sytuacje, które dla nas są normalne, dla takiego dziecka to trauma nie do przejścia. Neutralne dźwięki odbierają jako bombardowanie, z którym nie potrafią sobie poradzić. Wobec ich przejmującego płaczu trudno pozostać obojętnym. Reagują gwałtownie, bo też w taki sposób odbierają bodźce z otoczenia. Jedyne, czego chcą, to ukryć się, najlepiej w ramionach mamy, jedynej osoby, przy której czują się bezpiecznie. Biały szum, np. suszarki, pomaga wyciszyć dźwięki z zewnątrz i zapaść w spokojny sen. 

HNB świat z perspektywy rodzica.

Niezwykle trudno jest być rodzicem HNB. Wszystkie swoje sprawy trzeba odłożyć na bok i być do dyspozycji dziecka w każdej minucie doby. Mówiąc wszystkie sprawy naprawdę mam na myśli WSZYSTKIE, łącznie z tymi naturalnymi, czyli umycie zębów, zjedzenie śniadania, sen, o obejrzeniu filmu czy przeczytaniu książki nie wspominając. Pamiętam, że w ciągu pierwszych sześciu miesiącach życia Mimi brałam prysznic z duszą na ramieniu, w ciągu dosłownie 30 sekund, bo tylko tyle mała była w stanie wytrzymać u taty czy babci na rękach. Rodzice HNB są sfrustrowani, bo pomimo wkładania całego serca w opiekę nad dzieckiem, ono wydaje się być wiecznie niezadowolone. Stres oraz zmęczenie wynikające z permanentnego deficytu snu to nieodłączni towarzysze rodziców hajnidów. Napięcie często staje przyczyną nieporozumień w relacji partnerskiej, kłótnie wybuchają często, nawet (a może przede wszystkim) z błahych powodów. Skoro brakuje czasu nawet na podstawowe zabiegi higieniczne, gdzie tu mówić o pielęgnacji bliskości w związku? Pierwszy rok życia hajnida (a czasem drugi i trzeci) to wielki sprawdzian dla kobiety i mężczyzny oraz dla ich związku. Nie każdy wychodzi z niego zwycięsko. 


HNB jak sobie pomóc.

Przede wszystkim odstawić wszelkie poradniki, które nijak mają się do HNB. Rodzice czytają, że rytuały pomagają w zasypianiu, tymczasem o żadnych rytuałach nie ma mowy. Czytają również, że roczne dziecko zazwyczaj przesypia całą noc, a ich dziecko budzi się w nocy co pół godziny. Czytają, że dziecko powinno przebywać codziennie na powietrzu, a ich dziecko od dwóch tygodni nie widziało świata zewnętrznego, bo aktualnie boi się podmuchów wiatru. Tutaj mała dygresja- pierwszą zimę Mimi spędziłam zamknięta z nią w domu. Nie wychodziłyśmy przez bite trzy miesiące, bo moje dziecko dostawało histerii, kiedy tylko poczuło wiatr na swojej twarzy. Miała wtedy pół roku. Tak, byłam bliska obłędu. Moja rada- weź, matko i ojcze, wywal wszystkie poradniki w cholerę i powiedz sobie otwarcie, że w Waszej sytuacji to tylko kupa makulatury. Poza tym przestań słuchać tzw. "dobrych rad" w stylu- rozpieszczasz je, przyzwyczaiłaś do noszenia, jak sobie wychowałaś tak masz, weź go/ją na przeczekanie, popłacze i przestanie... mogłabym mnożyć przykłady i mnożyć, bo nasłuchałam się tego aż głowa puchła. No i najważniejsze- przestań się obwiniać. Nie robisz niczego źle; tak po prostu jest, takie masz dziecko, takie się urodziło i trzeba to przetrwać. Będzie lepiej. Jeśli masz możliwość znajdź innych rodziców HND, np. na forum, razem będzie łatwiej, choćbyś miała rozmawiać z nimi tylko przez internet. 

HNB i rodzeństwo.

Nie mogę nie poruszyć tego tematu. Kiedy rodzi się małe dziecko, bardziej wymagające niż inne małe dzieci, a w domu jest już jeden mały obywatel, to bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę traktowania tego starszego jako kogoś, kto musi zrozumieć, kto jest już duży, mądry i ogarnięty. Bardzo łatwo jest skupić całą swoją uwagę na tym wrzeszczącym wniebogłosy, zanoszącym się w histerycznym płaczu, purpurowym ze złości krasnalu, odstawiając na boczny tor to starsze dziecko. Wcale nie dlatego, że się przestało kochać, wręcz przeciwnie, ale gdzieś między jednym bezdechem a drugim, między jedną, drugą, trzecią, dziesiątą nieprzespaną nocą, gdzieś w tym zmęczeniu i frustracji zapomina się, że to starsze wcale nie musi zrozumieć. Ono nic nie musi, za to my musimy stanąć na rzęsach, jeśli jest taka potrzeba, i w miarę naszych możliwości otoczyć opieką starsze dziecko, które siedzi w tej sytuacji razem z nami po same uszy. 

Czy z bycia hajnidem się wyrasta? 

Termin High Need Babies został wprowadzony przez Wiliama i Marthę Searsów, twórców filozofii rodzicielstwa bliskości, która jest mi bardzo bliska. Są oni rodzicami Hayden, która stała się pierwowzorem dziecka o wysokich potrzebach. Hayden jest dzisiaj dorosła, ma troje dzieci, własny program w telewizji i radzi sobie świetnie w życiu, mimo bycia skrajnym przypadkiem HNB- to tak na marginesie. Searsowie zauważyli, że istnieją dzieci, których zachowania są wynikiem specyficznego temperamentu , czyli budowy oraz sposobu funkcjonowania układu nerwowego. Temperament oraz funkcjonowanie układu nerwowego nie zmienia się- jest względnie stały przez cale życie- chyba, że dojdzie do jakiegoś traumatycznego wydarzenia- więc nie. Z bycia wymagającym się nie wyrasta. Czy to znaczy, że już zawsze będziesz wstawać w nocy i bujać na rękach swoje np. 9- letnie dziecko? Absolutnie nie! Z cech temperamentu się nie wyrasta, natomiast człowiek rośnie, więc zmieniają się jego zachowania. Dziecko prędzej czy później dorośnie do samodzielnego zasypiania, nauczy się korzystać z nocnika i otworzy się na świat. W swoim własnym tempie. Dorosły, który kiedyś był HNB nie wpada już w histerię z powodu wiatru smagającego go w twarz czy pokrojenia kanapki z paski zamiast w kwadraty, jednak nadal jest bardzo emocjonalny, ciężko znosi porażki i ma trudności w przyjmowaniu krytyki.

Wiem, że trudno jest patrzeć radośnie w przyszłość, kiedy od miesięcy nie sypiasz, nie wychodzisz z domu i nie rozmawiasz normalnie z mężem, a wybuchy histerii Twojego bąbla przyprawiają Cię o kolejny siwy włos, ale... naprawdę będzie lepiej. Słowo. Powtarzaj sobie codziennie, że właśnie pomagasz dorosnąć niezwykłej osobie, która teraz daje Ci ostro w kość, ale kiedyś będzie wrażliwym, mądrym, empatycznym człowiekiem i z całą pewnością poradzi sobie w życiu.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena