*piękna i bestia*
między mną a bestią zawiązał się
pewien zwyczaj wymiany
szczerości na potulność
dobroci na delikatność
było jednak zbyt późno
żeby spróbować mówić o miłości
w nieludzkich oczach dostrzegał
pełen tajemnic pusty i ciemny zamek
korytarze w których cienie schodziły
mu z drogi ale nie tracił wiary
dopóki był widoczny dla siebie
idąc narzucał całymi latami oziębłość
jak każda bestia wychodził nocą
by zabijać miłość w tajemnicy
bez powodu i bez różnicy byle
jakoś dotrzeć do własnego domu
uzmysławiał sobie wszystko potem
kiedy budziła go beznadziejność
i brak czegokolwiek co już pragnął
w dzień zrywał umowy i więzi ze mną
za każdym razem gdy pojawiał się księżyc
odnalazłam go w królewskim ogrodzie
był rzeźbą zdziczał i zarósł
ale miał siłę odwracać się
od własnego odbicia w tafli oczu
próbował jeszcze mówić o swoich przeżyciach
ale dla mnie był już tylko bestią
ogarniętym obsesją własnych grzechów