Taki wewnętrzny głos nie jest nie tylko objawem choroby, ale także niczym nietypowym. To bardzo powszechne i naturalne zjawisko. Wystarczy sobie pomyśleć o zakupach w supermarkecie. Chodząc między alejkami i próbując przypomnieć sobie co jeszcze mamy kupić, często nagle doznajemy olśnienia „jeszcze mleko!”. W tej i podobnych sytuacjach, wewnętrzny głos jest bardzo pomocny. Jak można wyjaśnić to zjawisko i co za nim się kryje? Odpowiedź znają naukowcy.
Badania nad tym fenomenem trwają już dosyć długo. W latach trzydziestych XX wieku znany rosyjski psycholog Lew Wygotski wysnuł teorię, że wewnętrzny głos powstaje w mózgu i jest wstępem do dialogu socjologicznego z innymi ludźmi. Wiele lat później, opierając się na badaniach tego naukowca, badacze doszli do wniosku, że lewy frontalny zwój mózgowy aktywny podczas zwykłej rozmowy jest aktywny także w trakcie prowadzenia dialogu wewnętrznego. Ponadto, naruszenie funkcjonowania tej części mózgu może prowadzić do zaburzeń mowy obu typów.
Współczesne prace nad tym zjawiskiem pozwalają więc stwierdzić, że niekontrolowana mowa wewnętrzna jest całkiem naturalna, a nawet potrzebna w rozwoju.
Niedawno przeprowadzone badania przez naukowców z Finlandii miały na celu wyeliminować niedociągnięcia tych poprzednich na temat mowy wewnętrznej. Zastosowano w nich funkcjonalne obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego. Eksperci przyjrzeli się różnicom w aktywności mózgu, która pojawia się gdy człowiek celowo wywołuje dialog wewnętrzny, a także kiedy doświadcza tak zwanej halucynacji słuchowej. Na podstawie analizy danych stwierdzono, że najważniejsza różnica między tymi dwoma sytuacjami tkwi w aktywności określonej części kory mózgowej jaką jest dodatkowa kora ruchowa (ang. supplementary motor area, SMA). Warto zaznaczyć, że komórki tej kory uczestniczą w planowaniu sekwencji ruchów. U grupy badanych, która słyszała samoistne „głosy w głowie” zaobserwowano mniejszą aktywność SMA niż w przypadku celowej prowokacji mowy wewnętrznej.
W każdym bądź razie, badania nad tym fenomenem ciągle trwają. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki zdobytej wiedzy zdołają pomóc ludziom, którzy nie tylko słyszą „głosy w głowie”, ale także mają podejrzenia początku choroby i uważają, że powinni zasięgnąć opinii psychiatry.