***
ukłucie niepokoju w oddechu domu
w którym od dawna więdną kwiaty
i widać ślady włamania i podążania
za płomieniem świec
parnych niewidzialnych oddechów
w nieprzeniknionych ciemnościach
ten dom od dawna bez dźwięków
karmi moją wyobraźnię
ostatnimi dniami
nie ma w nim aniołów
dym pochłania wszystko
zapach pustki i śmierci
nie mogę oderwać wzroku
od tego co się wyłoni
za parę kroków
nie mam ochoty na potwierdzenie zmartwychwstania
lodowate spojrzenia i skroplone w powietrzu oddechy
rozlewam dym na wszystkie ściany
nim świece zgasną
czego szukam w miejscu
w którym od chłodu zatyka w piersiach
pamiętanie
a klucz? kto zabierze klucz?
zawsze słyszę ten głos
ale ze strachu już go nie rozpoznaję