Chyba każdy się zgodzi, że niesienie pomocy jest szlachetne. Jest jednak jedno „ale”. Bycie dobrym Samarytaninem nie zawsze wychodzi na dobre. Wiem, wiem. Każdy może w tej chwili powiedzieć, że przecież niesienie pomocy bliźniemu w każdej kryzysowej sytuacji to akt najwyżej dobroci i humanitaryzmu. I owszem, jest to prawdą. Nie można się z takim argumentem sprzeczać. Nie uważam, jak i nie jest również celem tego artykułu sugerowanie, iż nie powinno się nieść pomocy tym, którzy jej naprawdę potrzebują – i prosiłbym, aby takie skojarzenia natychmiast odrzucić. Natomiast dobrze byłoby zwrócić uwagę na to, że niestety wiele osób nie odróżnia wykorzystywania od niesienia pomocy, a przecież pomiędzy jednym i drugim istnieje kolosalna różnica. Niedostrzeganie jej prowadzić może do całkowitej uległości i bezwolnego podporządkowania się komuś, komu jest to akurat na rękę. Jak wiadomo, przeróżnego rodzaju manipulantów nie brakuje, także dla własnego dobra trzeba to sobie uświadomić.
Kiedy to się zaczyna i gdzie przebiega granica?
Można stwierdzić, iż moment, w którym jedna osoba próbuje uzależnić od siebie drugą, i przywłaszczyć ją sobie, stanowi ową granicę – to ta chwila, kiedy ktoś zaczyna wykorzystywać innego człowieka dla własnej wygody, czyli dla własnych interesów, celów, spraw itd. Łatwo ją jednak przeoczyć, albowiem jest ona bardzo cienka i to właśnie sprawia, że człowiek może nie zorientować się, kiedy zaczyna być ofiarą. Myśli on, że przysługuje się innemu w najszlachetniejszy sposób, a w rzeczywistości jest tylko wykorzystywany. Tak szlachetna cecha, jak chęć niesienia bezinteresownej pomocy jest zaiste piękną cnotą, tak może być ona wykorzystana przez kogoś innego w niewłaściwy i egoistyczny sposób. Nie ma co ukrywać, że chyba każdy tego doświadczył… i chyba każdy też w jakiś sposób wykorzystał innego człowieka. Wiadomo więc, o czym jest tutaj mowa. Zapewne nie jest zbyt miło o tym myśleć – trzeba to z rozbrajającą szczerością przyznać. Mimo wszystko zamiast szukania w pamięci takich chwil i sytuacji warto pomyśleć o tym, jak to wszystko zmienić i co zrobić, żeby uniknąć w przyszłości tak bycia ofiarą, jak i bezmyślnego oraz egoistycznego manipulowania innymi ludźmi. Jedno i drugie nie prowadzi do niczego dobrego. Może i z początku wygląda to wszystko na coś bardzo pozytywnego i nieprzynoszącego nikomu żadnych większych problemów, czy strat, lecz później z całą pewnością objawi się to w postaci czegoś negatywnego – mogą to być np. kłótnie, nieporozumienia, niechęć czy nawet wzajemna nienawiść wynikająca z uzależnienia jednej osoby od drugiej. Dlatego tak ważna jest umiejętność dostrzegania tej niewidzialnej granicy, która oddziela to, co dobre od tego, co nie jest za bardzo dla nikogo korzystne, czyli manipulacji.
Niektórym być może przyszło do głowy pytanie: dlaczego ludzie wykorzystują innych? Cóż, niektórzy robią to świadomie, a inni zaś nie mają pojęcia, że to czynią. Nie wiadomo jednak, który typ ludzi wyrządza więcej szkód, albowiem w obu przypadkach cel jest ten sam – uzależnienie innych od siebie. Wrócę jednak do odpowiedzi na pytanie, które pojawiło się nieco wyżej. Każda z osób, która chce wyręczyć się innymi ma na uwadze tylko własne cele i są one bardzo różne. I dla tych właśnie celów wykorzystują oni ludzi. Nie ma zatem sensu, aby poruszać ten wątek, gdyż rozpisywanie się na ten temat mogłoby nie mieć końca. I nie jest to też główne zagadnienie poruszane w tym artykule. Taka odpowiedź w zupełności wystarczy.
Uwolnij się od manipulacji
Masz pełne prawo, używając przenośni, postawić znak z napisem „STOP” dla tych, o których wiesz, że lubują się w wykorzystywaniu innych. Nie masz obowiązku pomagać takim ludziom. Możesz za to pomagać tym, którzy bardziej Cię potrzebują – jak i Twojej pomocy – niż manipulanci. O tym kilka słów więcej na koniec. Jak jednak odróżnić osobę, która faktycznie potrzebuje wsparcia od tej, która się Tobą „bawi” i zabiera Twój czas oraz energię? W praktyce nie jest to trudne. Tego typu ludzie są z reguły męczący i, przepraszam za to słowo, upierdliwi. Co przez to rozumieć? Nie liczy się dla nich to, co akurat robisz i czego Ty pragniesz tylko to, czego oni potrzebują od Ciebie w danej chwili. Będą Cię więc nachodzić, wydzwaniać, pisać i w każdy możliwy sposób niepokoić – nie zważając przy tym na to, jaka jest pora dnia, noc czy dzień. Nie będą liczyli się również z Twoimi obowiązkami. To, że w danej chwili pracujesz albo jesteś bardzo zajęty, nie jest dla nich czymś, co zaprzątałoby im głowy. Swoją drogą oni mają to do siebie, że najpewniej będą pojawiać się w najmniej dogodnym momencie i odciągać Cię od tego, co faktycznie masz do zrobienia albo „wisieć” Ci nad głową tak długo, aż to skończysz, żebyś później zrobił dla nich to, czego oni chcą. A jeśli nie masz na to ochoty i podczas rozmowy zaczną wyczuwać Twój opór, ponieważ pojawiła się u Ciebie uzasadniona niechęć do zajmowania się ich sprawami, będą także odwoływali się do Twoich emocji, chcąc sprawić, abyś poczuł się w jakiś sposób winny, jeśli im nie pomożesz. Zaczną „słodzić”, powołując się na znajomość i dobro, jakie jest dzięki Twojej pomocy wyrządzane. To jest właśnie sprytna manipulacja i próba „przekabacenia”. Może też być pułapką. Ludzie łatwo łapią się na „słodkie słowa”, jak i na szantaż emocjonalny. Sam zadaj sobie teraz pytanie, czy takie postępowanie jest według Ciebie etyczne?
Niemniej problemem dla wielu osób jest powiedzieć „nie” wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba. Boją się, że ktoś, kogo znają i kto zwraca się do nich o pomoc – a jednocześnie próbuje ich wykorzystać – będzie o nich myślał źle, mówił źle albo się obrazi, jeśli mu odmówią. Zadaj sobie teraz takie pytanie: byłoby dla Ciebie prawdziwym dramatem, gdybyś tak uczynił, czyli odmówił i zniechęcił taką osobę do siebie? A teraz może nieco przekornie. No i co z tego? Jak chce, to niech się obraża i mówi, co jej ślina na język przyniesie. To przecież nie świadczy źle o Tobie, tylko o kimś, kto próbuje Ci uwłaczać i kto chciał Cię wykorzystać. No cóż, prawda jest taka, że z tej znajomości i tak nic dobrego nie wynikało, więc po co się dodatkowo męczyć i przejmować? I tak najprawdopodobniej za długo męczyłeś się z kimś takim, oddając swój czas i energię. Przecież taka osoba to mały i niepoważny „wampir”. Przyssała się do Ciebie, ponieważ jej na to zezwoliłeś. Możesz w końcu odstawić na bok tego „wampirka”.
Zapamiętaj też coś bardzo ważnego. Nie tylko możesz powiedzieć „nie” i zaznaczyć, że czułeś się wykorzystywany. Zrezygnowanie z toksycznej znajomości ma dodatkowe plusy. Pierwszym jest posiadanie większej ilości czasu dla siebie i dla swoich bliskich. Możesz w końcu zająć się spokojnie swoimi sprawami a ludzie, których kochasz i którzy są przy Tobie, też potrzebują Twojej uwagi i wsparcia. Drugim plusem jest także coś istotnego. Rezygnując z „wampirka”, możesz oddać swój czas i energię komuś, kto faktycznie potrzebuje pomocy – i to bardziej niż zwykły manipulant. Ludzi w prawdziwej potrzebie jest cała masa, a „wampirek” odbiera im możliwość jej udzielenia, albowiem wpycha się przed kolejkę, uznając siebie za pępek świata. Jest też trzeci plus. To własne samopoczucie. Przede wszystkim niesienie pomocy nie powinno kojarzyć się z udręką tylko z radością, więc tutaj nie będzie niespodzianką, że w relacji manipulant–ofiara tej radości nie ma. To jest kolejny sygnał mówiący o tym, co się właściwie dzieje. Jest oczywiście o wiele więcej pozytywów i każdy może dodać tutaj własne. Zachęcam Cię zatem do dokładniejszego przyjrzenia się temu, czy jesteś wykorzystywany, czy też nie. Jeśli czujesz, że tak jest, zmień to – zrób to tak szybko, jak możesz. Jeśli nie czujesz manipulacji i chęci wysługiwania się Tobą, to rób dalej to, co robiłeś – pomagaj bezinteresownie. Zatem na koniec pomocy mówimy „tak”. Co zaś powiedzieć wykorzystywaniu? Stanowcze „nie”. I nie ma sensu się dłużej nad tym zastanawiać.