Artykuł opowiada o przepisach prawnych dotyczących zakupów

Data dodania: 2015-12-06

Wyświetleń: 1030

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zakupy – jedni je uwielbiają, inni nie, ale wszyscy się zgodzą, że bez nich nie da się żyć. Możliwości ich dokonania jest naprawdę wiele – sklep, internet czy sprzedaż wysyłkowa przy użyciu katalogów.

Co zrobić, gdy okaże się, że kupiony towar ma wady lub po prostu przestał nam się podobać? Kiedy możemy reklamować produkt? Czy potrzebny jest paragon? Jakie są obowiązki konsumenta, a jakie sprzedającego? A co z przedmiotem kupionym na wyprzedaży?


Zakupy to umowy zawierane miedzy kupującym a sprzedającym. W związku z tym możemy je reklamować np., gdy któraś ze stron stwierdzi naruszenie jej praw. Towar kupiony w sklepie oddajemy tylko w przypadku, gdy jest wadliwy. Jeśli stwierdzimy, że nowa sukienka brzydko na nas leży lub po prostu znudziła nam się, a nie ma widocznych uszkodzeń, to sprzedawca nie musi jej przyjmować. Chyba że prowadzi dobrą praktykę kupiecką, tzn. w określonym terminie uwzględnia zwroty i oddaje pieniądze lub dokonuje zamiany towarów, o ile posiadają metki i są nieużywane.


Rozporządzenia prawne


Warunki zwrotu gotówki za przedmiot wadliwy regulują przepisy Ustawy z 27 lipca 2007 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i zmianie kodeksu cywilnego (Dz.U. nr 141, poz. 1176 ze zm.). Zgodnie z wyżej przywołanymi przepisami, kupujący ma prawo odstąpić od umowy, jeżeli naprawa lub wymiana towaru są niemożliwe, zbyt kosztowne albo narażałyby kupującego na znaczne niedogodności bądź gdy sprzedawca nie zdoła usunąć jego wady ani zastąpić innym w odpowiednim czasie, a uszkodzenie przedmiotu ma charakter istotny.


Zakupy w sieci


Inaczej sprawa ma się z produktami kupionymi przez internet (na aukcjach internetowych czy w sklepach on-line), przez telefon, u konsultantów albo akwizytorów. Są to tzw. umowy zawarte poza lokalem przedsiębiorcy. W związku z tym kupujący ma ograniczony wybór towaru, dochodzi do zakupu z inicjatywy sprzedającego, a klient nie ma możliwości bezpośredniego obejrzenia danego przedmiotu. Dlatego ustawodawca wprowadził szczególną klauzulę chroniącą kupującego. W takim przypadku możemy oddać towar bez podawania przyczyny w ciągu 10 dni od daty zawarcia umowy lub otrzymania produktu, jeśli w terminie 10 dni poinformujemy o tym sprzedawcę. Bardzo ważne jest, abyśmy powiadomili o rezygnacji sprzedającego na piśmie – nie wystarczy oświadczenie ustne złożone np. przez telefon. Warto przy tym powołać się na przepisy z 2 marca 2000 roku dotyczące warunków zwrotu towaru i odstąpienia od umowy kupna-sprzedaży zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa i na odległość (Dz.U., nr 22 poz. 271 ze zm., Ustawa o ochronie niektórych praw konsumenckich i odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny).


Letnie wyprzedaże


Wakacyjne okazje w sklepach kuszą i nęcą. Buty za półdarmo, spódnica, żakiecik czy garnitur w obniżonych cenach. Może się jednak zdarzyć, że kupiony przez nas towar jest wadliwy. Sprzedawca musi przyjąć go do reklamacji nawet w sytuacji, gdy został nabyty na wyprzedaży i niczego nie zmienia fakt, że np. w przymierzalni wisiała informacja o nieprzyjmowaniu zwrotów. Taki produkt możemy reklamować zawsze, gdy stwierdzimy, że miał jakieś uszkodzenia i nie byliśmy tego świadomi w chwili zakupu.


Dwa lata na reklamacje bez paragonu


W ciągu dwóch lat sprzedawca nie może odmówić przyjęcia reklamowanego towaru. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy klient wiedział o wadzie produktu przed zakupem. Okazuje się też, że nie jest konieczny paragon. Oczywiście, pokazując go, o wiele łatwiej dogadać się z handlowcem, ale jak czytamy na stronach UOKiK-u, paragon fiskalny jest tylko jednym z dowodów na to, że doszło do transakcji. Inne to np. świadek (osoba, która towarzyszyła nam podczas zakupów), wydruk z terminalu kart płatniczych, wyciąg z karty kredytowej, wydanie przez sklep na żądanie kupującego pisemne potwierdzenie zawarcia umowy czy faktura VAT.


Reklamacja a gwarancja


Prawo do reklamacji przysługuje bez konieczności okazywania tzw. gwarancji i przysługuje każdemu, kto dokonał zakupu towaru. Stanowi ona jedynie dodatkowy aneks, który zwiększa uprawnienia klienta. Podstawowym źródłem przywilejów kupującego jest Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Przepisy nie dotyczą jednak umów, których przedmiot to nieruchomości (zarówno gruntowe, lokalowe, jak i budynkowe), wierzytelności, prawa autorskie, patenty, prawa do znaku towarowego i inne. Tyle teorii.


W codziennym życiu gwarancja stanowi realne pomniejszenie uprawnień konsumenta, gdyż o ile rozporządzenia ustaw są trwałe i niezmienne, to te wynikające z gwarancji mogą być znacznie uszczuplone. Zdarza się, że jest tam np. oznaczony znacznie dłuższy okres odpowiedzi gwaranta, jak również inne określenie przypadków uprawniających do odstąpienia od umowy. Co zatem zrobić, gdy trafimy na szczególnie opornego sprzedawcę, który zażąda od nas posługiwania się gwarancją?


Najlepiej powołać się na artykuł 13. ust. 4. Ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Określa on, że nie musimy okazywać i korzystać z gwarancji, jeżeli reguluje ona nasze prawa gorzej niż ustawa. Gdyby to nie pomogło, warto przypomnieć Ustawę o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, jak również Ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów. Zgodnie z art. 5. tej pierwszej, błędne informowanie na temat uprawnień klienta, w tym przypadku uzależnienie przyjęcia reklamacji od okazania gwarancji, stanowi działanie bezprawne. Według artykułu 24. drugiej wymienionej ustawy, jest to zagrożone karą pieniężną nakładaną przez prezesa UOKiK-u, sięgającą nawet 10% rocznego przychodu.


Okazuje się, że w życiu nic nie jest proste, nawet zakupy. Bardzo ważne, abyśmy przy kupnie produktów nie ulegali impulsom. Unikniemy kłopotów, nabywając towary z głową. Jednak w przypadku konieczności złożenia reklamacji, nie dajmy ponieść się emocjom i pamiętajmy o swoich uprawnieniach. Warto nawet pobieżnie przejrzeć ustawy, które mogą stanowić niezbity argument w czasem nieuniknionych sporach z handlowcami. Nie ma jednak powodu do zmartwień – nieuczciwi sprzedawcy boją się świadomych konsumentów, gdyż doskonale zdają sobie sprawę z tego, że prawo nie jest po ich stronie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena